Groby Sokołowskich, dziadków Jana Obsta, w Inflantach

Zbliżający się listopad. co roku utkany z kolorowych liści, mgły, wiatru, deszczu i zadumy nad prawem przemijania, zwykle wybudza nas z codzienności, w pogoni za którą nie zawsze wywiązujemy się ze swoich obowiązków wobec bliskich, którzy już odeszli. Gdzieś w połowie października zaczynamy jednak intensywniej myśleć o zniczach i chryzantemach, planować jakie cmentarze i czyje groby odwiedzimy.

Tegoroczna jesienna poczta przyniosła mi niespodziankę: zdjęcia z nieznanego dotąd miejsca pochówku dziadków Jana Obsta, pomysłodawcy i pierwszego organizatora Muzeum Adama Mickiewicza przy zaułku Bernardyńskim 11, które istnieje w Wilnie, choć i z przerwami, już ponad 100 lat. Kto by pomyślał, że te groby przetrwają szmat czasu, zawieruchy wojenne i polityczne?

Przedwojennym wilnianom Obst kojarzył się głównie z takimi pismami, jak: „Gazeta Codzienna”, „Kwartalnik Litewski”, „Litwa i Ruś”, wileńskie wydanie „Rzeczypospolitej” i „Dziennik Wileński”. Na łamach tego ostatniego publicysta zabierał głos do 1937 r. włącznie. Później osiadł w majątku Rubno koło Mościszek. Zmarł na Wileńszczyźnie w niecodziennych, ale i tragicznych okolicznościach, w biedzie i zapomnieniu. Po sobie zostawił pamiętniki w rękopisie, które to wraz z bogatą spuścizną publicystyczną i edytorską posłużyły za główną bazę źródłową mojej pracy doktorskiej, obronionej na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, wyróżnioną „za pracę pionierską” i wydaną drukiem w roku następnym: Jan Konrad Obst – publicysta, wydawca, historyk (1876-1954), Bydgoszcz 2004. W ten sposób się udało wyciągnąć z mroków niepamięci sylwetkę Obsta, aktywnego redaktora i wydawcy, ale też wielkiego popularyzatora dziejów Wilna i Ziemi Wileńskiej. Zaś z czasem, w miejscu zadeptanych mogiłek w Rubnie, został postawiony pomnik nagrobny Obstowi, jego żonie i matce, z domu Sokołowskiej.

Jan Obst, z zawodu śpiewak operowy, z zamiłowania i patriotyzmu historyk, był w swoim czasie znanym kolekcjonerem wileńskim i założycielem (1911) prywatnego muzeum, w którym na pierwszym planie były pamiątki z epoki Mickiewiczowskiej. Uchodził przy tym za człowieka-oryginała, bo odwiedzającym jego dom-muzeum spuszczał z piętra na łańcuchu klucz do bramy, gości przyjmował soczystą baraniną i sporą ilością wódki (przymusu nie było), a oprowadzając turystów zawsze zaczynał od oryginalnego zbioru kuriozów, pośród których można było oglądać np. skalp zdjęty przez Indianina czy amulet ze skorpionem z Afryki. Ale też siedem kłosów pełnych i siedem pustych, które przyśniły się faraonowi (Stary Testament), oznaczających siedem lat urodzaju i siedem głodu oraz jajko Ledy, z którego według starożytnego mitu miała się wykluć piękna Helena Trojańska.

Na porządku dziennym miały miejsce prowadzone ze zwiedzającymi dywagacje, co było przedtem: jajko czy kura? Różne mądrości w postaci wyklejanek na ścianach lub zawieszonych wstęg przypominały odwieczne mądrości, w tym słowa Galileusza: „Nie możesz nikogo niczego nauczyć. Możesz jednak pomóc mu samemu to odkryć”. I na tym właśnie, w rozumieniu Obsta, polegała rola edukacyjna zarówno pokazywanej ekspozycji, jak i oprowadzającego.

A co „odkrył” dla siebie sam Obst? Skąd czerpał patriotyzm? Dlaczego przywiązywał tak wielką wagę do epoki romantyzmu i poezji Mickiewicza, nawoływał do ponownej unii Litwy z Polską, opiewał szlacheckie tradycje, cenił dwory i dworki jako ich ostoję oraz opokę tożsamości narodowej? Dlaczego pośród swoich zbiorów muzealnych po Mickiewiczu najwyżej cenił pamiątki epoki kampanii napoleońskiej 1812, hołubił swoją, jak sam mawiał „bezcenną” kolekcję medali i zdjęcia powstańców, ich dzienniki oraz wszelkie okruchy pamięci w formie przedmiotów osobistych związane z tym okresem?

Jan urodził się w Lipsku (Niemcy). Jego ojcem był Herman Bernard Obst, autor podręczników i atlasów medycznych, znany niemiecki uczony z zakresu antropologii i etnologii, kolekcjoner i muzealnik. Te ostatnie pasje ojca z pewnością z czasem przeszły na syna. Ale polską tożsamość narodową i wychowanie patriotyczne syn czerpał z korzeni matki, Marii z Sokołowskich Obstowej. W 1919 r. zabrał ją pod swój wileński dach z terenów obecnej Łotwy, a dawnych Inflant Polskich, gdzie do rodziny od wieków należał majątek Stolerowszczyzna, wcześniejsza własność Obsta dziadków, Klotyldy i Leopolda Sokołowskich herbu Korab. Miejscowość ta w dziewiętnastowiecznych nazwach geograficznych (powiat rzeżycki, gmina Rożenmujża) figuruje jako Stolerowszczyzna (Stalarowszczyzna, Stolarowszczyzna), a jeszcze wcześniej Stolarów, zaś w języku łotewskim – Stolerova.

Z licznie zachowanych dokumentów dotyczących rodziny Sokołowskich wynika, że przodkowie niejednokrotnie przysłużyli się królom i pełnili godne urzędy ziemskie i dworskie Byli to między innymi: inflancki skarbnik i łowczy, horodniczy, sędzia ziemski i pisarz sądu powiatowego, podkomorzy, podczaszy i strukczaszy. Na przykład podczaszy zarządzał trunkami i napojami przy boku monarchy, natomiast strukczaszy usługiwał królowi do stołu.

Sokołowscy wywodzili się z okolic Warszawy. Z czasem powstało kilka gałęzi tego rodu, w tym żmudzka i inflancka. Za protoplastę tej drugiej uważa się Gaspara (Kaspra) Sokołowskiego, starostę rzeżyckiego, właściciela dóbr Hauzen Pohost vel Hauszyn w II poł. XVI w. Natomiast dokument z 1866 r. wymienia aż 5 przedstawicieli rodziny Sokołowskich, którzy posiadali własność na Inflantach. Pośród nich jest także Leopold Sokołowski, dziadek Obsta, dziedzic Stolerowszczyzny. Przed oficjalnym zniesieniem pańszczyzny posiadał 131 dusz rewizyjnych, czyli chłopów pańszczyźnianych. Z zawodu był wojskowym, a służbę zakończył w stopniu oficera. Nagrodzony orderem. Zasiadał w różnych komisjach szlacheckich. W pamięci potomnych zapisał się jako „pan działający z rozsądkiem, dbający o bliźnich, gospodarz skrzętny i lubiący wszelkie nowinki rolnicze miejscowym włościanom ułatwiające prace na roli i w gospodarstwie”.

Dziś nie ma już w łotewskim Stolerowie pańskiego dworu, lecz na zachowanej solidnej podmurówce dawnego szlacheckiego dworu stoi szkoła, w której działa lokalna izba pamięci. Nie zapomniano tu o dawnych dobrodziejach – polskich szlachcicach Sokołowskich, którzy zapisali się także na kartach powstania narodowowyzwoleńczego 1863 r. Ferdynand Józef Jakub, rodzony brat Leopolda, jak zaświadcza jego „ugołownoje dieło” przechowywane w Archiwum Historycznym na Dobrej Radzie w Wilnie, „za niebłagonadiożnost w politiczieskom otnoszenii” został aresztowany w 1864 r. Jego majątek, Ostrowlany, nie zważając na to, że był żonaty i miał nieletnie dzieci, podlegał przymusowej wyprzedaży w terminie dwóch lat. Ferdynand został osadzony w więzieniu w Połocku, a potem zesłany na katorgę do Syberii, gdzie zmarł z głodu i wyczerpania w roku następnym. Miał zaledwie czterdzieści kilka lat. Jan Obst zawsze był dumny, że miał w rodzinie powstańca, który swe życie poświęcił sprawie narodowej. W swoim czasie w mieszkaniu przy zaułku Bernardyńskim dał bezpłatne wyżywienie i bezpieczny dach nad głową innemu uczestnikowi tegoż powstania, troskliwie opiekując się sędziwym staruszkiem do ostatnich jego dni życia.

Na cmentarzu katolickim w Stolerowie zachowało się kilka dziewiętnastowiecznych pomników nagrobnych. Jednym z nich jest Leopolda Sokołowskiego. Metalowy nagrobek, tablica i ogrodzenie, mimo upływu czasu, są w dobrym stanie. Napis mówi, że tu spoczywa szlachcic „herbu Korab, dziedzic dóbr Stalarowszczyzna”. Zmarł 19.VII 1880 „w wieku podeszłym”. W niedługim odstępnie czasu podążyła za nim młodsza wiekiem małżonka – Klotylda z Rodziewiczów Sokołowska. Zachowana tablica nagrobna mówi, że „spoczęła w Bogu” 5.01.1881 r. Nie została jednak pochowana ani przy mężu, ani nawet na cmentarzu. Spoczywa na dziedzińcu katolickiego kościoła pw. św. Trójcy (budynek kościelny pamiętający czasy Sokołowskich i Obsta nie zachował się, obecny jest nowy).

Według dziewiętnastowiecznego Słownika Geograficznego (T. XI, s. 179) pierwotny kościół został w Stolerowie wzniesiony w 1770 r. staraniem rodziny Hülzenów. Nie znajduje jednak to potwierdzenia ani w dokumentacji kościelnej, ani też rodzinnym archiwum Sokołowskich. Wynika z nich natomiast, że fundatorami tej katolickiej świątyni byli Sokołowscy. Natomiast babcia Obsta, Klotylda Sokołowska, była jego wieloletnią dobrodziejką, co dało jej prawo być pochowaną przy tymże kościele. Na tablicy pamiątkowej wyryto:

NAJLEPSZEJ MATCE
WDZIĘCZNE DZIECI
TĘ PAMIĄTKĘ KŁADĄ

Dobrotliwa, bogobojna, oddana rodzinie, ludziom i Kościołowi małżonka Leopolda Sokołowskiego urodziła 9 dzieci: Artura, Stanisława, Ryszarda, Witolda, Zygmunta, Eugenię, Helenę, Marię i Wandę. Maria (zm. w 1939 r. na Wileńszczyźnie, w Rubnie) była matką Jana Obsta. Matką, która na obcej niemieckiej ziemi przekazała jedynakowi nie tylko mowę swoich przodków, miłość do rodziny i polskiej ojczyzny, ale i patriotyzm. Te wszystkie wartości krzewił syn osiedlając się w 1910 r. w Wilnie, a wcześniej pracując w polskiej redakcji gazety „Kraj” w Petersburgu.

Na zakończenie mała ciekawostka. Jak wiadomo, rodzina Czesława Miłosza ze strony ojca była związana nie tylko z Litwą, ale i Łotwą. Maria Łopacińska, prababka Miłosza ze strony ojca, z domu była Mohl. Prababka Marii z Sokołowskich Obstowej, matki Jana, również była Mohlówna. Zaś obie rodziny były ze sobą spokrewnione przez Konstancję Sokołowską. A więc, Jana Obsta i Czesława Miłosza wiążą genealogicznie potwierdzone więzy pokrewieństwa.

Przypominam o tym nie tylko by z racji zbliżających się Zaduszek zachęcić do odwiedzenia w Krakowie miejsce pochówku Miłosza i zapalenia światełka w Rubnie dla Obsta. Myślę, że to jeden z wielu powodów, dlaczego przy zaułku Bernardyńskim (w murach domu-muzeum wnuka Sokołowskich) warto sięgać także po spuściznę literacką Czesława Miłosza.

Liliana Narkowicz

Na zdjęciach: grób Leopolda Sokołowskiego na cmentarzu w Stolerowie;
przykościelna kaplica pamiętająca czasy Sokołowskich i Jana Obsta

<<<Wstecz