IV Międzynarodowy Festiwal Monowschodu

Bliżej widza i emocji

Tegoroczny przegląd monodramatów był niewątpliwie jednym z najważniejszych wydarzeń kulturalnych w Wilnie. Różnorodność tematyczna, oryginalne i treściwe spotkania z poezją i z muzyką – słowem cztery dni teatralnej podróży w głąb siebie. Było i śmiesznie, i nastrojowo, i refleksyjnie, i z nutką zadumy na poziomie zawodowym i amatorskim. Było wspaniale – twierdzą uczestnicy, jak w życiu. Bo teatr to przecież życie...

Polskie Studio Teatralne zasługuje na najwyższe uznanie za pomysł, za doskonale skonstruowany repertuar, a przede wszystkim za bycie blisko widza, do którego można było dotrzeć tak różnymi drogami.

Obecność zaszczytnych gości podniosła rangę wydarzenia, tym bardziej, że patronat nad nim objął marszałek Senatu RP Stanisław Karczewski oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP. Senator, wieloletnia reżyser Teatru Telewizji Barbara Borys-Damięcka, reżyser i aktor Sławomir Gaudyn, zaprzyjaźniony z PST aktor Stanisław Górka, ambasador RP Urszula Doroszewska z korpusem dyplomatycznym, prezes Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” Mikołaj Falkowski – nie ukrywali radości z faktu, że festiwal odbywa się na deskach teatru na Pohulance – tak drogiego sercu każdego Polaka.

Setna rocznica odzyskania niepodległości została wyraźnie zaakcentowana i w tematyce wystawianych sztuk i poprzez spotkania okołoteatralne. Każdy widz znalazł dla siebie odpowiednią propozycję. Spektakle i spotkania towarzyszące tak były rozłożone w czasie, żeby nic nie przeszkodziło rendez-vous z aktorem. Bo na scenie był jeden aktor i przemawiał do jednego widza, nawet przy wypełnionej po brzegi widowni. Taka to magia monoteatru.

Dla Niepodległej

Festiwal otworzył spektakl przygotowany specjalnie na tę okazję. Napisana przez Alwidę A. Bajor premierowa sztuka „Ziuk” to opowieść o Marszałku wyłoniona ze wspomnień jego wieloletniego przyjaciela i adiutanta, generała Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego. Edward Kiejzik wcielił się w rolę dyplomaty, określanego mianem najbarwniejszej postaci II Rzeczypospolitej. Aktor doskonale odnajduje się w rolach mundurowych. Grozi to oczywiście w przyszłości podzieleniem losu „aktorów jednej roli“, ale ponieważ sztuk z żołnierzami w roli głównej nie brakuje, to na razie nie ma się czym martwić. „Ziuk” okazał się trafionym pomysłem. Edward miał na tyle utrudnione zadanie, że musiał jednocześnie grać dwie postaci – czasem przygarbiał się i mówił głosem Piłsudskiego, zaraz później wchodził w buty Wieniawy i stawał się najbliższym współpracownikiem twórcy Niepodległej. Reżyser Gaudyn, aktor Kiejzik i scenarzystka Bajor odebrali owacje na stojąco, a ambasador Doroszewska wręczyła reżyserowi odznaczenie Zasłużony dla Kultury Polskiej.

Spektakl otwarcia poprzedził wielki w swej wymowie i treści monodram Górki „Wieczny tułacz”. Przedstawienie było niezwykłe. Poetycka podróż Mariana Hemara znaczona tekstami kabaretowymi, zadumanymi i refleksyjnymi prowadziła od Lwowa, poprzez Warszawę aż do Londynu.

– Ten spektakl to była jedna wielka lekcja życia. Wybitny talent Hemara wyzierający z trafiających w sedno tekstów harmonizował z talentem aktora, który wydobył z życiorysu wybitnego poety i satyryka, to najważniejsze. Niedająca się zagłuszyć tęsknota za tym co, bliskie a tak dalekie...

Tam, Gdzie jest jeden Polak Sam / Jest Polska, jest patriotyzm i duch/ I serce w piersi płonące, jak smolak – śpiewał Górka wzbudzając wśród widowni mimowolne potakiwanie, by zaraz nieco sarkastycznie dodać: Tam, Gdzie jest Polaków dwóch/ Nie ma Polski, ni uczuć dziewictwa:/ Tam Są już dwa polskie stronnictwa.

Walka o wolność stała się motywem przewodnim spektaklu „Ego Te Absolvo” Teatru Zamiast z Łodzi. Bohater – aktor Hubert Kułacz – kapelan uczestniczący w I wojnie światowej snuje opowieść o odwadze, walce, determinacji, poświęceniu. O bólu i rozterkach żołnierza wyruszającego na front. Poległym stawia krzyże – najpierw jeden, drugi, w końcu wyrasta las krzyży, bo ofiar jest tak wiele...

– Spektakl był niesamowity. Dwa razy stała mi w gardle kula żalu, której nie mogłam zdławić. Mocny w wymowie tekst połączony z grą aktorską sprawił, że sama czułam te wszystkie emocje – radość, że jest o co walczyć, a zaraz potem ból i rozczarowanie. Wspaniała kreacja aktorska – opowiadała po spektaklu Barbara Stankiewicz, dodając, że wymowne też były maleńkie krzyżyki rozdawane na końcu – symbole pamięci o nieznanym żołnierzu.

Bliżej życia

Nie brakło tematyki codziennej, życiowej. Wspaniałe recenzje zebrał spektakl „Mamy problem. Monodram macie¬rzyński” Teatru w Gdyni opowiadający o pierwszych dniach po pojawieniu się na świecie wyczekanego maleństwa – radość miesza się wówczas ze zmęczeniem, smoczki z zabawkami edukacyjnymi, a uśmiech z zapuchniętymi od łez oczami. Zabawne, czasem wzruszające, ale prawdziwe sceny z życia to jednak miła odmiana po całotygodniowym kieracie.

Młodzież tłumnie stawiła się na spektakl „Wstręt” Teatru im. Kraszewskiego w Żytomierzu traktujący o młodej dziewczynie – nastolatce borykającej się z samotnością, brakiem porozumienia z rodzicami, poczuciem własnej wartości.

– Obserwowałam młodzież podczas spektaklu i jestem bardzo mile zaskoczona. Mimo iż na scenie nie działo się wiele, występowała przecież jedna aktorka (Anastasija Worfołomiejewa), były momenty dłuższego monologu, to młodzi ludzie siedzieli w ciszy i w skupieniu. Jestem dumna, że wychowaliśmy dobrego i mądrego widza – zauważyła Lilija Kiejzik, kierownik Polskiego Studia Teatralnego i organizator festiwalu.

Młodzież chętnie skorzystała z warsztatów teatralnych prowadzonych przez aktorkę Jovitę Jankelaityte. Zabawy improwizacyjne, wchodzenie w rolę, ruch sceniczny i dykcja – młodzi ludzie na chwilę stali się studentami szkoły teatralnej i czerpali z tych zajęć ile się dało.

Poezja, muzyka i teatr

Spektakle poetyckie dopełniły całości. Monodramy oparte na twórczości Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Edwarda Stachury udowodniły, że wszystko jest poezją i każdy jest poetą (E. Stachura). Wieczór jazzowy i wieczór poezji to niezapomniane chwile w kameralnym gronie i szansa na przykład na to, by usłyszeć recytację w wykonaniu samej Barbary Borys-Damięckiej, która słynie z tego, że ma dar wyszukiwania iście szlachetnych talentów.

Wystawa fotografii Bartosza Frątczaka „Bliżej emocji” istotnie wzbudziła wulkany doznań i samych aktorów, którzy stali się bohaterami zdjęć i widzów, którzy jeszcze nigdy nie byli tak blisko emocji towarzyszących aktorom w czasie spektaklu. Ta prawdziwa perełka artystyczna ozdobiła wydarzenia festiwalowe.

Popularnością cieszyła się propozycja zwiedzania Wilna pod kątem miejsc i ludzi związanych z teatrem. Wytrawna przewodnik Mirosława Naganowicz odkryła tajemnicze miejsca owiane magią teatru, naznaczone obecnością wielkich aktorów. To po ich śladach wyruszyła spora grupa wilnian i gości festiwalu, by z zachwytem stwierdzić – tyle jeszcze jest tutaj do odkrycia!

Udana edycja festiwalu każe mieć nadzieje, że będą następne, że warto organizować takie święto teatru, by to, co zostało zasiane nie porosło niepotrzebnymi, wyzierającymi zewsząd popkulturowymi mieszankami. Bo, co by się nie działo, teatr musi grać!

Monika Urbanowicz

Na zdjęciach: głos dzwonka obwieszcza początek i zakończenie festiwali teatralnych zorganizowanych przez PST;
Edward Kiejzik w monodramie „Ziuk”;
„Wstręt” od Anastasii Worfołomiejewej
Fot.
Marlena Paszkowska
Teresa Worobiej
Marian Paluszkiewicz

<<<Wstecz