„Serce dla Inki” w Butrymańcach
Prawdziwych wartości nie da się rozstrzelać
„Zachowałam się jak trzeba” – te słowa Danuty Siedzikówny „Inki”, która stała się symbolem niezłomności, dzisiaj zna każdy polski patriota. Stały się one myślą przewodnią uroczystości zorganizowanej przez pątników Międzynarodowej Pieszej Pielgrzymki Suwałki-Wilno. Pielgrzymi rokrocznie przemierzają szlak do Ostrej Bramy przez Butrymańce. W tym roku, w szóstym dniu wędrowania zostawili w butrymańskim kościele pw. św. Michała Archanioła tablicę ze srebrnym sercem dla Inki.
W sobotę, 21 lipca, bohaterska sanitariuszka V Wileńskiej Brygady AK Danuta Siedzikówna została po raz pierwszy upamiętniona poza granicami Polski. Akcję „Srebrne serce dla Inki” rozpowszechnił historyk, salezjanin ks. dr Jarosław Wąsowicz, duszpasterz środowisk klubów piłkarskich i jeden z organizatorów pielgrzymki. Tablicę w Suwałkach, gdzie się rozpoczyna szlak pątniczy, poświęcił biskup ełcki Jerzy Mazur. Na sobotnie uroczystości w Butrymańcach przybyły m. in. władze rejonu solecznickiego z merem Zdzisławem Palewiczem na czele, Przedstawiciele Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie, kluby rekonstrukcyjne i środowiska patriotyczne oraz harcerskie z Polski i Litwy. Święto swoją obecnością zaszczycili też krewni „Inki” – dr Anna Tertel, wnuczka siostry bohaterki oraz Hanna i Maciej Pawełkowie, siostra stryjeczna Danuty Siedzikówny z mężem.
Wieczorem w Solecznikach odbył się mieszkańcy i pielgrzymi spotkali się na patriotycznym koncercie, który zagrał bard Paweł Piekarczyk.
„Butrymańska Studzieniczna”
– Danuta Siedzikówna jest przykładem rycerskiej postawy, duchowej siły, szlachetności i wierności, ponieważ była do końca wierna Panu Bogu, Ojczyźnie i złożonej przysiędze. Mam nadzieję, że tablica, którą w naszym kościele zostawili pielgrzymi, będzie przypominała o tych najważniejszych wartościach w życiu każdego człowieka. Można powiedzieć, że po śmierci Siedzikówna jest „bardziej żywa” niż za życia – w rozmowie z „Tygodnikiem” podkreślił ks. Józef Aszkiełowicz, proboszcz parafii butrymańskiej i podborskiej.
Warte uwagi, że wierni z Butrymańc, Podborza i Tietiańc przygotowali na powitanie pieszych gości iście świąteczną ucztę: nakarmili prawie 900 głodnych pątników. Parafianie wybudowali też skalniak, na którym została umieszczona figurka Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych, patronki zgromadzenia salezjanów. Z roku na rok pielgrzymi zostawiają podobne figurki w różnych miejscowościach, tym samym „oznakowując” pielgrzymi szlak.
– Muszę pochwalić swoich parafian, którzy się postarali, żeby na przyjście gości uporządkować teren wokół parafialnej świątyni. Wspomożycielka Wiernych stoi nieopodal studni, której wodę w najbliższym czasie poświęcimy. Niektórzy żartują, że będzie u nas „butrymańska Studzieniczna”. Trzeba jednak pamiętać, że to wiara dokonuje cudów. Człowiek jednak potrzebuje jakichś widzialnych znaków, a jeśli ktoś, czerpiąc wodę z kościelnej studni będzie się więcej modlił i zwróci się do Pana Boga, na pewno wyjdzie mu to na dobre – tłumaczył ksiądz Aszkiełowicz.
Serce, które połączyło wiele serc
Tablica upamiętniająca Siedzikównę „Inkę” zawiera urnę w kształcie srebrnego serca, w której znajduje się ziemia z grobu bohaterki w Gdańsku. W serce jest wmontowany bursztyn, a w niego wtopiona łuska takiego samego pocisku, którym rozstrzelano „Inkę”.
– Wiedziałem, że muszę być na ekshumacji zwłok Danuty Siedzikówny w Gdańsku. Była ona wychowanką salezjań¬skiej szkoły w Różanymstoku, a ja, z racji na moją pracę historyczną, pisałem o bohaterskiej postawie podczas okupacji salezjańskich wychowanków. Stojąc nad grobem „Inki” wziąłem garść ziemi i pomyślałem, że dobrze byłoby w jakikolwiek sposób upamiętnić bohaterkę w którymś z salezjańskich ośrodków w Polsce. Ze srebra, ofiarowanego przez wiernych, wykonano urnę w kształcie serca. Szybko jednak się okazało, że srebra jest zbyt dużo, urnę wykonaliśmy większą, a kruszec zaczął napływać z całej Polski, a nawet ze środowisk polonijnych z Australi, Kanady, Ameryki i krajów europejskich. W taki sposób akcja się rozrosła do ogólnokrajowej, a nawet międzynarodowej, bo po ośmiu tablicach zamontowanych w Polsce jedna zawędrowała na Litwę. W taki sposób „Inka” połączyła wiele patriotycznych serc na całym świecie – w rozmowie z „Tygodnikiem” wyjaśnił ks. Jarosław Wąsowicz, dodając, że tablica „Inki” została umieszczona obok tej, która upamiętnia ofiary mordu dokonanego na mieszkańcach wsi Koniuchy. Właśnie z inicjatywy ks. Wąsowicza pielgrzymi każdego roku zachodzą do Koniuch, gdzie jest Apel Pamięci i modlitwa za poległych.
Kapłan podkreślił, że sanitariuszka V Wileńskiej Brygady AK – to ikona żołnierzy niezłomnych. Zostawiła nam specjalne przesłanie, że są takie wartości, dla których nie tylko warto żyć, ale też oddać życie. Jest znakiem zwycięstwa. Próbowano zakopywać bohaterów w bezimiennych grobach, a oni wracają, ponieważ – jak podkreślił ks. Jarosław – wartości nie da się rozstrzelać, nie da się zakopać, one żyją wiecznie.
– W tym roku przeżywamy niezwykły jubileusz, jakim jest 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości. Zastanawialiśmy się, jak go uczcić podczas pielgrzymki, a ks. Jarosław podsunął pomysł upamiętnienia „Inki”, której rodzina pochodziła z Wileńszczyzny. Poza tym, złożyliśmy wiązanki kwiatów na Grobie Matki i Serca Syna na wileńskiej Rossie, tuż przed wkroczeniem na ulicę Ostrobramską. Po dotarciu do Wilna, 25 lipca, były zorganizowane dla pielgrzymów wycieczki „Szlakiem Piłsudskiego”, podczas których odwiedzili Zułów i kościół w Powiewiórce – powiedziała ks. Tomasz Pełszyk, główny przewodnik.
Korzenie na Wileńszczyżnie
Uroczystości w Butrymańcach miały miejsce dzień po 72. rocznicy aresztowania „Inki”. Ceremonia przekazania tablicy parafianom w Butrymańcach rozpoczęła się Mszą św., na której początku proboszcz parafii przywitał wszystkich pątników. – Jesteśmy z was dumni i szczęśliwi, że wspólnie tworzymy jeden wielki polski naród – zwrócił się ks. Aszkiełowicz do pielgrzymów, podkreślając, że Polska jak przed wiekami obroniła Europę od muzułmanów, tak teraz ma misję strzec Stary Kontynent przed dechrystianizacją.
Szóstego dnia pielgrzymowania pątnicy przemierzają drogę z Ejszyszek do Solecznik. Tablicę nieśli w czasie całej drogi do postoju w Butrymańcach na czele kolumny. Dołączyły do nich tego dnia środowiska harcerskie i patriotyczne. – Po raz pierwszy „serce” „Inki” trafia poza granice Polski, ale zostawiamy je wśród swoich. Bowiem wszędzie tam, gdzie biją polskie serca, jest Polska. To wyraz naszego podziękowania za to, że Polacy z Wileńszczyzny ocalili polskie tradycje, wiarę katolicką, że pielęgnują tożsamość narodową. Nie było im łatwo w czasach komunizmu i nie jest łatwo teraz, ale się nie poddają. Podobnie jak nie poddała się „Inka” – podkreślił w homilii inicjator całej akcji ks. Wąsowicz.
„Inka” jest związana z Wileńszczyzną – na początku XX stulecia jej dziadek, Jan Tymiński, mieszkał w Wilnie. O tym w okolicznościowym przemówieniu wspominali krewni Danuty Siedzikówny.
– Dziadek „Inki” był inżynierem budowy dróg i mostów. Właśnie w Wilnie stawiał pierwsze kroki w swojej karierze zawodowej. Słowa „Zachowałam się jak trzeba” wracają do miejsca, skąd wyszły. „Ince” wpoiła je babcia, pochodząca z Wileńszczyzny. Wychowała swoje dzieci, swoje wnuki tak, żeby wierzyły w Ojczyznę. Żeby zachowywały się zgodnie z tym, co mają w sercu – mówili Maciej Pawełek i dr Anna Tertel.
Zaś pielgrzymi, wśród których jest sporo piłkarskich fanów, głośno skandowali: Inka, Inka patrzy z Nieba, bo zachowała się jak trzeba. Ten okrzyk na długo pozostanie w sercach uczestników święta i będzie przypominać nie tylko o bohaterskiej postawie młodej dziewczyny, ale i zachowaniu się godnym każdego chrześcijanina i Polaka.
Teresa Worobiej
Na zdjęciach: w Butrymańcach, podczas Mszy św. upamiętniającej Danutę Siedzikównę;
w tym roku do stóp Ostrobramskiej Pani z Suwałk pielgrzymowało około 900 pątników
Fot. archiwum pielgrzymki