Krakowski bard Paweł Orkisz wystąpił w Nowych Święcianach

Mam swój czas...

Rozmowa z nim to czysta poezja, a jego piosenki to czysta poezja ubrana w niepowtarzalne dźwięki. Śpiewa autorskie ballady i najlepiej w Polsce przetłumaczył Wysockiego, Okudżawę i Cohena. Jest jedyny w swoim rodzaju. Na zaproszenie Polskiego Studia Teatralnego, z inicjatywy konsulatu RP, wystąpił w Nowych Święcianach.

„Nie zamykajcie proszę drzwi” – tak zatytułowany był koncert odbywający się w ramach projektu Polskiego Studia Teatralnego – Letnie Spotkania z Poezją Śpiewaną. Tytuł zaczerpnięty z pieśni Bułata Okudżawy jest dla Pawła Orkisza punktem odniesienia w całej twórczości.

– Moja inżynierska dusza (bo studiowałem na krakowskiej politechnice) buntowała się przeciwko logice tego stwierdzenia. Bo jak to, kiedy wieją nawałnice, szaleje burza, mam otwierać drzwi? Dopiero gdzieś po dziesięciu latach, kiedy dojrzałem, zrozumiałem, że przecież to jest poezja, że tu nie chodzi dosłownie o wichurę, zamieć czy o śnieżycę, tylko o inne znaczenia. Przecież mroźna zamieć to szalejący wtedy komunizm, zbudowany m.in. na donosicielstwie. Społeczeństwo zamykało się na innych, ludzie bali się siebie. A tak nie powinno być. Dlatego poeta, biorący odpowiedzialność za naród, apelował: Nie zamykajcie, proszę, drzwi, otwórzcie je na ścieżaj... – mówił bard zachwycony bogactwem metafory.

Śpiewna wspólnota

To był niezwykle piękny i pozytywny koncert. Poprzedzony warsztatami muzycznymi dla Polskiego Studia Teatralnego zaowocował wspólnym występem Pawła Orkisza, Jolanty Gryniewicz-Tankeliun i Jarosława Królikowskiego. Warto zaznaczyć, że aktorzy PST od dawna mają w swym repertuarze piosenki patriotyczne krakowskiego barda. To właśnie Paweł Orkisz jest autorem wyśpiewywanych przez Jarosława strof: zwykły chleb mi mitem posmaruj ja dam Ci swój – przełamiemy na pół, czy lirycznych wyznań Jolanty: wyruszamy co dzień na wojenkę, zostawiamy oczu blask, przeżegnane białą chustą ręce, wciąż oddala czas.

– To było prawdziwe wyzwanie. Co innego śpiewać własne interpretacje, a co innego stanąć twarzą w twarz z autorem piosenek i zobaczyć jego reakcję. I pani Lila Kiejzik i Edward pomyśleli, że taka konfrontacja wyjdzie na dobre, i rzeczywiście wspólne śpiewanie to tak trochę strachu, ale i niesamowita satysfakcja. Zwłaszcza, że Paweł często improwizuje, musieliśmy bardzo uważać – mówiła Jolanta, utalentowana kompozytorka i wokalistka, a Jarosław dodał, że zachwyciło go to, że Paweł Orkisz śpiewa duszą.

– Wsłuchiwał się w nasze wykonania, podchodził do nas z sercem i jego uwagi były konkretne, i bardzo serdeczne. Podziwiam, jak potrafi włożyć emocje w każde słowo, które wypowiada.

Mamy się czego nauczyć, zwłaszcza że jego teksty są mądre i głębokie, a twórczość nie do końca poznana – dzielił się wrażeniami Jarosław Królikowski, podkreślając, że 16 wydanych płyt (w tym cztery albumy) to imponujący dorobek.

Dobre początki

Dla mieszkańców Nowych Święcian to wydarzenie artystyczne stanie się niezapomniane przynajmniej z dwóch powodów: po pierwsze zainaugurowało działalność Domu Polskiego, który wprawdzie działa od trzech lat, ale dopiero teraz otworzył swe drzwi dla szerokiego grona widzów. Po drugie wyznaczył dobry kierunek – sięganie po dobrą, wysoką kulturę na którą niewątpliwie zasługują mieszkający tu Polacy – podkreślał dyrektor Edward Jedziński.

Potwierdzali to obecni na koncercie przedstawiciele korpusu dyplomatycznego: kierownik Wydziału Konsularnego Ambasady RP na Litwie Marcin Zieniewicz, konsul Marta Olesińska i konsul Irmina Szmalec, a także poseł na Sejm RL Zbigniew Jedziński, radny samorządu rejonu święciańskiego, prezes koła ZPL miasta Nowe Święciany Wacław Wiłkojć, radny Władysław Jedziński, prezes koła ZPL miasta Święciany Lina Menčinskienė, prezes koła ZPL w Gimnazjum „Żejmiana” w Podbrodziu Alicja Pieślak.

Życie jest piękne

Zagapiłem się na życie, życie takie cudne, w środku nocy, bladym świtem, rano i w południe.

Zapatrzyłem się jak sroka w kość, całkiem oniemiałem... Zagapiłem się na życie, w życiu zakochałem – piosenka o zagapieniu jest kwintesencją całego tego muzycznego spotkania. Drzwi Domu Polskiego otwarte na innych ludzi, zachwytu w oczach i uśmiechu na twarzach widzów podziwiających artystę i wreszcie miejsca urokliwego i czarownego.

– Mieszkacie w pięknym miejscu na ziemi, i tak jak w „Piosence o zagapieniu” można się tu zagapić. Wystarczy tylko mieć codziennie chleb i można tu naprawdę pięknie żyć. Życzę Państwu, żeby wam życie pachniało, żeby pełne było ludzkich otwartych drzwi” – mówił wzruszony ciepłym przyjęciem Paweł Orkisz, któremu towarzyszyła Dorota Lembas i pianista Paweł Piątek z żoną Małgorzatą, znakomitą skrzypaczką.

Po koncercie w Nowych Święcianach artyści wyruszyli na otwarcie rozpoczynającego się właśnie w piątkowy wieczór, 29 czerwca, XXX Zlotu Polaków na Litwie. Rozgrzali marznących zlotowiczów piosenkami patriotycznymi, a Paweł Orkisz wykonał hit, od lat śpiewany na wszystkich wyprawach „Przechyły” – Oho ho, przechyły i przechyły! Oho ho, za falą fala mknie! Oho ho, trzymajcie się dziewczyny, Ale wiatr, ósemka chyba dmie!

Wiatr wiał, ale pozytywne piosenki niczym gorąca herbata nastawiły pozytywnie do życia.

Monika Urbanowicz

Na zdjęciu: Paweł Orkisz (od prawej) i Paweł Piątek otworzyli drzwi serc swoją muzyką i poezją.
Fot.
archiwum PST

Typowy góral niskopienny

– Jesteśmy na obrzeżach Wileńszczyzny, jakie wrażenia i odczucia towarzyszą Krakusowi na Litwie?

Cały koncert to było przesłanie dla ludzi, by byli otarci na życie i siebie nawzajem. W słowach poezji, w pieśniach Okudżawy, Wysockiego zawiera się cała prawda o tym, nieco metaforyczna, ale odkrywanie jej to prawdziwa przyjemność. Mogę tylko dodać do tego inną myśl, która właśnie przyszła mi do głowy. To nie jest Ziemia Litewska, tam dalej na wschód to nie jest Ziemia Białoruska, w Polsce nie jest Ziemia Polska. Wysocki napisał kiedyś bardzo piękny tekst o pasie neutralnym. Chcę powiedzieć, że ziemia nie należy do nikogo, Litwini, Polacy, Białorusini są tylko administratorami i powinni administrować tę ziemię w interesie wszystkich mieszkających tu ludzi. Niech każdy pamięta, że to nie ziemia należy do człowieka, ale człowiek należy do ziemi. I jeżeli tu się urodził czuje się odpowiedzialny za to co się na tej ziemi dzieje. Jak ojciec rodziny powinien służyć, by wszystkim było dobrze.

A tutaj jest wyjątkowo, pięknie, lasy, zieleń tak trochę przypominały mi się strofy Mickiewicza. Wyjadę przede wszystkim z urokiem tej ziemi, z wdzięczną pamięcią gościnności. Miałem wrażenie, że może odrobinę za mało było nam tego spotkania. Odniosłem wrażenie, że ludzie chętnie by posłuchali, a i ja bym chętnie zaśpiewał jeszcze trochę piosenek. Może będzie nam jeszcze dane, nigdy to nie jest tak, że przy jednym spotkaniu da się nasycić sobą nawzajem. Wyjadę z uczuciem niedosytu...

– My też pozostajemy z tym uczuciem, ale zostają z nami Pana piosenki wykonywane przez aktorów Polskiego Studia Teatralnego. Jak to jest słuchać gdy inni śpiewają to, co w duszy gra...

Zawsze jest tak, że gdy ktoś wykonuje dany utwór, to go trochę zmienia, czasem przeciągnie jakąś nutę, w innym miejscu zrobi pauzę, ja to oczywiście wychwytuję. Z jednej strony myślę sobie, że powinno być jak w oryginale, ale z drugiej wiem, że piosenki dopiero wtedy będą żyły, gdy będą je wykonywali inni poza wykonawcą. Jeśli moje pieśni będę śpiewał tylko ja, to te pieśni umrą razem ze mną. Dlatego bardzo się cieszę, że Polskie Studio Teatralne przyswoiło moje utwory, i czyni to wspaniale z takim wileńskim zaśpiewem. Daje mi to wielką satysfakcję. Aktorzy śpiewają piosenki po swojemu, nadają im swój puls, dodają swoje emocje i to jest piękne. I proszę mi wierzyć, moje skołatane serce artysty odczuwa tylko ogromną radość.

– Jaki jest Paweł Orkisz?

Nie jestem celebrytą, nie zależało mi na tym, parę razy udało mi się uciec od takiej taniej popularności. Wszystko co robię, może być lepsze lub gorsze, ale jest prawdziwe. A to, jaki jestem, wynika i z miejsca, gdzie się urodziłem – w Wadowicach, i gdzie mieszkam. Jestem typowym góralem niskopiennym. Nieistotne, czy ktoś powie, że jestem wielkim artystą czy malutkim artystą, i czy osiągnąłem sukces. Ja zachowałem do dziś to, co jest najbardziej cenne – ja naprawdę lubię śpiewać, lubię pisać piosenki, lubię występować. Dopóki żyję będę to robił. Orkisz to człowiek z krwi i kości, zakochany w życiu. Najbardziej oddaje mnie „Piosenka o zagapieniu”.

– Repertuar jest bardzo rozległy, są ballady, są szanty, kolędy, autorskie piosenki i przekłady Cohena, co jest najbliższe sercu?

Ponieważ mam już lat sześćdziesiąt, to w życiu zdarzyło mi się i jeździć konno, i żeglować, chodzić po górach, w Niemczech zdarzyło mi się być muzykiem ulicznym, zdarzyło mi się być naukowcem, dziennikarzem. Śpiewałem piosenki cygańskie, romanse rosyjskie, patriotyczne, morskie opowieści, ballady. Być może ktoś jak tak posłucha czy poczyta dostanie kolorowego zawrotu głowy – ten facet robi wszystko! Otóż nie jest tak do końca. Ja po prostu cieszę się życiem i sięgam po wszystko, co z sobą niesie. Był czas, że przez cztery lata grałem, romanse, piosenki cygańskie w stroju cygana i byłem w tym prawdziwy, jak jadę na żagle i piszę piosenki też jestem prawdziwy, zresztą płyta „Impresje żeglarskie” jest jedną z lepszych jakie nagrałem, po tym okresie nadszedł czas na Wysockiego i tak dalej. Ta różnorodność wynika z zachwytu nad życiem. To tak, jakby stolarza zapytać: stary, robisz i ławki do kościoła, i okna, i drzwi, i stoły co ci się bardziej podoba. A on odpowie: czego ty chcesz, jak kocham drewno i umiem przy nim pracować! Ja z kolei, kocham muzykę i umiem z nią pracować, dając tym samym radość ludziom. I sam też jestem dzięki temu radośniejszy. Czasem się powygłupiam, czasem zaśpiewam refleksyjnie. Jestem sobą. A jeżeli komuś się nie podobam, to bardzo go przepraszam... Każdy z Was to uczucie zna, każdy wie, że się można zagapić, zachwycić w jednej niemal chwili. Klatka stop, przecież tylko tak można poczuć smak życia, w którym tkwimy i na dobreśmy chyba utkwili („Piosenka o zagapieniu”).

Rozmawiała M.U.

<<<Wstecz