Józef Rusakiewicz – in memoriam

Dziwny ten świat...

Minął rok od dnia, w którym pożegnaliśmy entuzjastę turystyki, podróżnika, fotografa, dziennikarza, kronikarza Wileńszczyzny, byłego nauczyciela szkoły w Mejszagole Józefa Rusakiewicza.

Urodził się na Białorusi, w obwodzie grodzieńskim, we wsi Dowgiałowszczyzna. Być może to właśnie przyroda Małej Ojczyzny zauroczyła tego miłośnika natury i spowodowała, że został w życiu tym, kim został.

Do szkoły w Subotnikach zaczął uczęszczać tuż po zakończeniu II wojny światowej. Szkołę średnią ukończył w 1955 roku (I promocja). Jak wspominał sam Rusakiewicz, początkowo uczniowie nie byli podzieleni na klasy, wszyscy razem siedzieli w grupach. Dopiero znacznie później po „przeegzaminowaniu” skierowano go do klasy trzeciej. Uczył się średnio, dobrze rysował i był niezłym sportowcem, co przydało się w jego późniejszym życiu.

Pierwszą książką, którą, jak wspominał, nabył na bazarze w Mińsku – a dotarł tam z przyjacielem wlazłszy w Mołodecznie na dach wagonu pociągu, na którym przywiązał się do komina, by nie spaść – nabył za 50 ówczesnych rubli – było „Słowo ojczyste”. Po ukończeniu szkoły wyjechał do Mińska, by wstąpić do tamtejszego Instytutu Sztuk Pięknych. Nie udało się, ponieważ był ogromny konkurs. W następnym roku wstąpił do ówczesnej kuźni pedagogów – Wileńskiej Szkoły Pedagogicznej (przemianowanej później w Instytut Pedagogiczny), potem uczył się na kursach operatorów filmowych i fotografów przy Litewskim Studiu Filmowym. Zdobyta wiedza przydała się w przyszłości podczas sędziowania na zlotach turystycznych młodzieży szkolnej, przy fotografowaniu i filmowaniu.

Po ukończeniu nauki pracował jako nauczyciel w szkole w Skorbucianach (gm. pogirska, r. wileński). W tym samym czasie wstąpił na wydział geografii Instytutu Pedagogicznego im. A. Gercena w Leningradzie (obecnie – Petersburg), który pomyślnie ukończył. Potem z żoną Józefą zaproszeni zostali do pracy w Szkole Średniej w Mejszagole, w której przez długie lata uczył geografii. Był nie tylko nauczycielem, ale też przez ponad 30 lat organizował zloty turystyczne młodzieży szkolnej, na których sędziował. Był bardzo aktywny w sferze krajoznawstwa, należał do Sztabu Krajoznawczego Rejonu Wileńskiego. Z jego inicjatywy w Szkole Średniej w Mejszagole otwarte zostało muzeum krajoznawcze. Pomógł w przygotowaniu przez Akademię Nauk Białorusi książki „Polskie dialekty w ZSRR”. W szkole kierował kółkiem krajoznawczym – pod jego kierownictwem uczniowie zbierali różnorodny materiał o rodzinnych wsiach, ich mieszkańcach. Zebrany materiał był skrupulatnie gromadzony i zszywany w księgi, których zebrało się około dziesięciu. Oto niektóre: „Historia strefy mejszagolskiej” (1966 r.), „Historia Mejszagoły” (1967 r.), „Atlas wsi” (1967 r.), „Etnografia i historia Mejszagoły i okolic” (1970 r.), „Mejszagoła i historia jej okolic” (1986 r.) i in.

Józef Rusakiewicz nie tylko organizował zloty turystyczne, ale również sam podróżował. Zgromadziwszy grupę entuzjastów trzykrotnie płynął tratwą po Niemnie i Wilii na Białorusi i Litwie, Berezyną na Białorusi. Był w obwodzie irkuckim w Rosji w miejscach zesłania polskich rodzin. Podczas podróży wiele fotografował i opisywał je, zbierał materiał krajoznawczy. Wrażenia z podróży publikował w ówczesnej prasie krajowej i rejonowej (ogółem napisał około 1000 artykułów), dzielił się nimi w Litewskim Radiu w audycjach w języku polskim (około 20 audycji). Pisał nie tylko o wyprawach, niemało uwagi udzielał również ludziom, których zdolności opisywał odkrywając w ten sposób ich talenty. Jednym z nich był mistrz ludowy, rzeźbiarz w drewnie Józef Miłosz (1922-2002). Również sam Józef brał do ręki scyzoryk i spod jego ręki wychodziła, na przykład, w artystyczny sposób „opracowana” gałąź drzewa.

Józef Rusakiewicz z żoną Józefą, również nauczycielką wychowali dwóch synów. Jeden z nich, śp. Zbigniew, był znanym tenisistą stołowym (brązowym medalistą mistrzostw Europy), mistrzem sportu. Na jednej ze ścian w domu umieszczone były zdobyte przez niego na różnego rodzaju zawodach medale. Drugi syn Eryk wybrał drogę artystyczną.

Los sprawił, że to jemu właśnie przyszło się troszczyć o ciężko chorego ojca aż do ostatniej chwili. Chcąc nieco podnieść mu nastrój pytał go o piosenki, muzykę... I ojciec powiedział mu wtedy, że jego „bratem duchowym” był pochodzący z Białorusi Czesław Niemen, a ulubioną piosenką – „Dziwny jest ten świat”. Opowiadanie o nim innym było największym zamiłowaniem Józefa.

Żona natomiast opowiedziała, że wydarzył się cud. Dotychczas wydaje jej się, że Józef jak zwykle wróci do domu z podróży pełen nowych wrażeń i będzie opowiadał o nich młodzieży, kolegom... I wrócił! Pocztą z Polski (niestety, z opóźnieniem) nadeszła długo oczekiwana przez Józefa książka „Nad Gawią” ze wspomnieniami z jego dzieciństwa i epigrafem: „Ludzie żyją koło rzek i jezior, ale wiedzą o nich tylko 10-15 km, a więcej absolutnie nic. Nawet jak rzeka płynie, skąd bierze początek i dokąd wpada. Tylko rybak powie, że Wilia wpada do Niemna w Kownie” (Józef Rusakiewicz z Dowgiałowszczyzny).

Jonas Karlona
entuzjasta krajoznawstwa

Na zdjęciu: Józef Rusakiewicz w miejscu zesłania rodaków w Irkucku
Fot.
archiwum rodzinnego

<<<Wstecz