Mieszkańcy Nowosiołek i Chazbijewiczów w obronie historycznej spuścizny

Zabytkowy most w cieniu żwirowni

„Znoszą nasz most! Przyjeżdżajcie… Ratujcie nasz most! Przecież to historia!..”– usłyszałam w słuchawce pojedyncze, urywane zdania. Jedynie z nazwiska, które pojawiło się na ekranie telefonu mogłam wywnioskować, do kogo należy zdesperowany głos w słuchawce. Helena Zenowicz, stała czytelniczka „Tygodnika Wileńszczyzny”, zamieszkała w podwileńskiej wsi Nowosiołki, zadzwoniła, aby powiadomić, że właśnie robotnicy rozpoczynają burzenie starego mostu przez Wakę.

W Nowosiołkach i Chazbijewiczach – dwóch wsiach długim łańcuchem rozciągających się wzdłuż rzeki Waka i znajdujących się przy starym Trakcie Grodzieńskim, przyłączonych do Wilna po 1995 roku – zabytków jest niewiele. Jedynym widocznym znakiem przeszłości jest położony nieopodal cmentarz i most, zbudowany na Wace w 1935 roku przez „Spółkę akcyjną wielkich pieców i Zakładów Ostrowieckich”. Takich mostów jak ten zachowało się na Litwie zaledwie kilka. Identyczny, choć znacznie dłuższy, m.in. prowadzi przez Wilię w Niemenczynie.

Niedawno do mieszkańców tych miejscowości dotarła wiadomość, że most ma być zniesiony. W ocenie stołecznego samorządu konstrukcja jest w stanie awaryjnym, ponieważ nie była rekonstruowana przez całych 80 lat. Ludzie pamiętają, że most był nie jeden raz remontowany, było to jednakże tylko tzw. „kosmetyczne” zabiegi. Ostatni raz deski nawierzchni były wymieniane co najmniej 10 lat temu.

Według Ąžuolasa Steponavičiusa, gł. specjalisty z Departamentu Transportu i Gospodarki w samorządzie m. Wilna, most jest w stanie awaryjnym, jego konstrukcja jest poważnie uszkodzona przez korozję.

Korzystanie z mostu do niedawna było dozwolone środkom transportu ważącym nie więcej niż 3 t. Codziennie przez most przejeżdżało około 500-600 samochodów.

Tydzień przed Świętami Wielkanocnymi we wsi stawili się robotnicy z zamiarem rozpoczęcia demontażu mostu, jednakże mieszkańcy stanęli okoniem i nie pozwolili im tego zrobić.

– Nikt nas nie pytał, chcemy czy nie, aby most został zburzony. Mer Wilna do chwili rozpropagowania informacji w telewizji w ogóle nie zainteresował się sprawą. Ale w końcu któregoś dnia wieczorem przyjechał, żeby zobaczyć nasz most – powiedziała Anżelika Zenowicz, mieszkanka Nowosiołek, prezes miejscowego koła AWPL-ZChR. Według rozmówczyni, po obejrzeniu mostu Remigijus Šimašius zaprzeczył, że planowano go zburzyć i stwierdził, iż most należy odrestaurować. – W przypływie dobroci obiecał nawet, że jeśli niebezpieczny zabytkowy most trzeba będzie zburzyć, to wybuduje nam nowy zabytek. Widać, że Pałac Władców w Wilnie z czasem może być nie jedynym neoautentykiem na Litwie… – żartuje pani Anżelika.

Na miejscu starego, niebezpiecznego mostu, zgodnie z planem stołecznego samorządu, miałby stanąć nowy o szerokości 11 m i długości 24 m, o dwupasmowym ruchu.

Mieszkańcy wsi w rozmowie z gazetą wysnuli przypuszczenie, że nowy most byłby potrzebny głównie do urzeczywistnienia biznesowych celów prywatnej spółki, która przymierza się do założenia w pobliskiej wsi Danieliszki odkrywkowej kopalni żwiru.

Biznes plan

Żwirownia ma powstać na dawnej ziemi ostatniego właściciela Waki Trockiej hrabiego Jana Michała Tyszkiewicza. Należące przez ostatnie dziesięciolecia do Litewskiego Naukowo-Badawczego Instytutu Rolnictwa grunty były dzierżawione, a gdy przyszła odpowiednia pora zostały sprywatyzowane przez pracowników Instytutu. Prywatne połacie sprzedali, otrzymując bajońskie kwoty, za które, jak z odrobiną zazdrości opowiadają rdzenni mieszkańcy, mogą sobie pozwolić na czterokrotne wypoczynki w egzotycznych krajach. Niestety, mieszkańcy Chazbijewiczów czy Nowosiołek, z dziada pradziada zasiedlający te tereny, takim sukcesem pochwalić się nie mogą. Do dnia dzisiejszego nie mogą odzyskać należnych im po przodkach nadziałów.

– W Chazbijewiczach prawie 70 ha ziemi rozdzielono na 150 pretendentów tylko dokumentalnie, na zasadzie wspólnej własności. Inny kawałek miał być rozdzielony właśnie koło Daniliszek, ale niestety, przypadł komu innemu – ubolewa Helena Zenowicz, aktywna społecznica, od 21 lat pełniąca funkcję prezesa koła ZPL w Nowosiołkach. Znaczna część ziemi, uzurpowana na potrzeby zakładów i inne cele, mogłaby być ludziom zwrócona jako posiadłość Tyszkiewiczów, ale przez długie lata Instytut wykorzystywał ją do celów badawczych, np. wyprowadzania nowych gatunków kartofli.

O planach przedsiębiorców, którzy już dawno temu nabyli potyszkiewiczowską ziemię, miejscowa ludność dowiaduje się ze sporadycznych, skąpych informacji w Internecie.

Starosta gminy Ponary Bożena Macinkiewicz w rozmowie z „Tygodnikiem” powiedziała, że mieszkańcy tych terenów mieli możliwość zapoznania się z planami spółki „Vakarų skalda” z Kłajpedy, działającej w porozumieniu z przedsiębiorstwem „GJ Magma”.

– Mieszkańcy – za pośrednictwem sołtysów – mailowo zostali poinformowani o zebraniu, na którym zostały przedstawione plany spółki oraz wpływ jej działalności na środowisko. Niestety, przyszło bardzo niewielu ludzi – podkreśla Macinkiewicz.

Formalne zebranie się odbyło i nie powinno dziwić, że doczekano się sporo skarg, ponieważ mieszkańcy okolicznych terenów uważają, że oddziaływanie żwirowni na środowisko miałyby być przedmiotem jednak bardziej szerokiego i szczegółowego omawiania... Niemniej jednak Agencja Ochrony Środowiska w październiku 2016 roku wydała werdykt, że dokument o oddziaływaniu kopalni odkrywkowej na środowisko nie jest konieczny. Z treści pisma wynika, że wszystkie kompetentne instytucje – w tym również Narodowe Centrum Zdrowia Publicznego przy ministerstwie ochrony zdrowia i Departament Dziedzictwa Kulturowego przy ministerstwie kultury – o tym zostały poinformowane.

A tymczasem biznesmeni skutecznie realizują plan: już wkrótce zostanie prawie całkowicie wypiłowany i wykarczowany las, znajdujący się na obrębach starych Daniliszek tuż przy Trakcie Grodzieńskim. Gdy teren zostanie oczyszczony, koparki na powierzchni ponad 19 ha rozpoczną wyczerpywanie tego, co jest do wyczerpania, i obracanie naturalnych zasobów przyrodniczych w pieniądze.

Ujemne plusy

Przynależność do stolicy mieszkańcom Nowosiołek i Chazbijewiczów dała niewiele. Peryferie nadal pozostały peryferiami. Sąsiedztwo strefy przemysłowej przypina im etykietkę miejsca atrakcyjnego na budowę wszelkiego rodzaju hangarów i magazynów, czemu ludzie konsekwentnie się sprzeciwiają.

Z przywilejów miejskich można by było tu wyliczyć jedynie często kursujący autobus miejski linii 25 i kilka lat temu przełożoną trasę wodociągowo-kanalizacyjną. Szkoda tylko, że i ten projekt nie został zakończony, mimo formalnego finału. Sieci odprowadzania ścieków, zaznaczone na wykresie zieloną linią, przewidziane w pierwotnej wersji projektu, z czasem po prostu się ulotniły z planu…

– Bez wykonania odprowadzania ścieków nie można wyremontować naszej ulicy. Ciągle nam tylko obiecują, że ją uporządkują – utyskuje Zenowicz.

Chociaż ulica Nowosiołska (Naujasodžių), prowadząca przez wieś jest w karygodnym stanie, stołeczny samorząd nie tylko chciał się porywać na budowę nowego dwupasmowego betonowego mostu, ale i na budowę szerokiej drogi dojazdowej do mostu, urządzenie chodników, które, jak stwierdza w uzasadnieniu, „usprawnią bezpieczeństwo ruchu, polepszą połączenie mieszkańców starostwa ponarskiego z okolicznymi rejonami”.

– Ciężarówkom z piaskiem będzie rzeczywiście wygodnie się tutaj jeździło, a co będzie z nami?.. Kurz, hałas... Powstają pytania, po co było urządzać placyki zabaw dla dzieci nad rzeką, strefy rekreacyjno-wypoczynkowe, gdzie tak lubimy przebywać?.. Jak będziemy z nich korzystać?.. – zadaje pytania pani Anżelika. – Rozumiemy, że i nowy most, i kawałek lepszej drogi są planowane jedynie ze względu na wygodę przedsiębiorców, którzy w ten projekt prawdopodobnie zainwestowali bardzo grube miliony euro. Tyle lat nikogo nie obchodziły nasze potrzeby… Nowa droga stworzyłaby dogodne połączenie z przemysłową dzielnicą Wilna, obwodnicą północno-zachodnią, planowaną obwodnicą w kierunku wschodnim. Ciężarówki mogłyby z powodzeniem korzystać z mostu w Wace Trockiej, lecz sens w tym, że trasa prowadząca starym traktem przez wsie Chazbijewicze i Nowosiołki jest znacznie krótsza – wyjaśnia sytuację Anżelika Zenowicz.

Jednak wartościowy!

Gdy wynikło realne zagrożenie dla starego mostu, a o destrukcyjnych planach został poinformowany Departament Dziedzictwa Kulturowego przy ministerstwie kultury, również włodarze Wilna wstrzymali się z burzeniem mostu. Tym bardziej, że w decydującym momencie na moście licznie się zebrali nieobojętni na los swej miejscowości mieszkańcy. Już 4 kwietnia wieś obiegła wiadomość – Departament wpisał stary most do rejestru wartości kulturowych.

Most więc stoi i stać będzie, chociaż od 24 marca jest zamknięty dla pojazdów. Mogą z niego korzystać tylko piesi i rowerzyści. Ruch transportowy został przekierowany na ulice: J. Tyszkiewicza, Galvės i V. A. Graičiūnasa.

Nieroztropni kierowcy nie baczą jednak na zakazy i, skracając sobie drogę, nadal jeżdżą przez awaryjny most. Nie zastanawiają się nad tym, jak bardzo ryzykują!

Zgodnie z planem, aktualnym jeszcze kilka tygodni temu, już tym latem musiałaby się rozpocząć budowa nowego mostu, która potrwałaby do lata przyszłego roku. Aczkolwiek wpisanie mostu z 1935 roku na listę zabytków chronionych przez państwo wszystkie dotychczasowe plany kardynalnie zmienia.

– Ponieważ nie możemy zburzyć starego mostu ze względu na jego wartość zabytkową, musimy teraz zatroszczyć się o jego zachowanie. Pierwszym krokiem będzie sporządzenie projektu uporządkowania i konserwacji tego obiektu – powiedział już teraz Steponavičius. Według specjalisty stołecznego samorządu, zgodnie z optymistycznym założeniem, taki projekt mógłby być sporządzony dopiero w 2019 roku.

Dla okolicznych mieszkańców most zawsze przedstawiał ważną wartość, związaną z historią wsi. W czasie drugiej wojny światowej trwały tutaj potyczki Armii Czerwonej z Niemcami. Podczas jednej z nich Niemcy ostrzelali rosyjski czołg, który uderzył w poręcz mostu i zawisł na jego krawędzi. Zginęli rosyjscy żołnierze. Ludzie pochowali ich tuż przy moście, a na zbiorowej mogile postawili krzyż. Nie patrząc na zmiany ustrojowe, pamiętają o zmarłych: stawiają im kwiaty i znicze.

Irena Mikulewicz

Na zdjęciach: wciągnięcie mostu do rejestru zabytków chronionych przez państwo przekreśla plany budowy nowego, a daje nadzieję na odrestaurowanie;
most był świadkiem krwawych wydarzeń w 1941 r.;
pod tym krzyżem spoczywają radzieccy czołgiści
Fot.
autorka i archiwum

<<<Wstecz