Wileńskie Kaziuki po raz 415.

Jarmark pośród śnieżycy i zabaw

Skoczną poleczką na Placu Katedralnym, w niedzielę 4 marca, został uwieńczony tegoroczny wileński Jarmark Kaziukowy, który rokrocznie odbywa się w stolicy ku czci św. Kazimierza Królewicza, patrona Litwy, Polski i młodzieży.

Śnieżna zadymka, która w sobotę 3 marca, panowała w Wilnie w ciągu całego dnia pokrywając i kramy, i handlujących śniegowym poszyciem, była wprost natrętem w tak wspaniale zapowiadającym się, wyrafinowanym, wileńskim święcie kaziukowym. Z rana właściciele kramików i straganów nierzadko narzekali na to, że z powodu takiej śnieżycy klienci nie raczą nawet pofatygować się chociażby portmonetkę w torebce poszukać, a mowy już nawet nie ma o tym, żeby coś przymierzyć, o coś się dłużej potargować. Ziąb nie sprzyjał dobijaniu targów i zniechęcał do robienia zakupów.

Jednakże pstrokate, pomysłowo wyeksponowane, gęsto ustawione szeregi straganów na starówce nie zapadły w śpiączkę zimową. Już w południe na Jarmarku Kaziukowym zapanował ożywiony ruch.

Na placu Łukiskim w ciągu dnia poza zespołami litewskimi wystąpiły także zespoły z Polski – „Szczęściary” ze Szczęścian (woj. warmińsko-mazurskie), zespół folkowy „Art-gurt Bagach” z Mińska (Białoruś). Śpiewała i tańczyła nasza wileńska, rodzima „Wilia”. Koncerty odbywały się także na placu przy Narodowym Teatrze Dramatycznym oraz na pl. Ratuszowym. Właśnie tu w drugim dniu jarmarku popisywały się litewskie zespoły artystyczne z Rosian (Raseiniai). Mieszkańcy tego miasta przygotowali dla widzów poczęstunek w formie palmy. Dokonano pomiaru niezwykłej przekąski. Palma „uwita” specjalnie na Jarmark Kaziukowy miała kształt olbrzymiego trójkolorowego słupa unoszącego się nad Placem Ratuszowym. Jej długość wynosiła 7,10 m. Na dodatek można ją było zjadać, ponieważ nieomal cały trzon był oklejony pierniczkami.

W tegorocznym jarmarku udział wzięło ogółem ponad 2 tysiące uczestników – z kraju i zza granicy. Stragany i kramiki uczestników przedsięwzięcia ogółem zajęły aż 17 km wileńskiej starówki, rozlokowane rzędami m. in. wzdłuż al. Giedymina, ul. Wielkiej, ul. Niemieckiej, na placu Katedralnym, placu Łukiskim i placu Ratuszowym. Na Zarzeczu działał ryneczek ze starociami.

W niedzielę, gdy słońce zajaśniało nad Wilnem, tłumy wilnian oraz turystów zagranicznych, walnie oblegały kramiki i stragany, chętnie kupując upominki różnej wartości i gatunku, specjały kuchni regionalnej, przetwory i pieczywo, miody i nabiał, wyroby masarskie i cukiernicze, nie skąpiąc i zbytnio się nie targując. Najpopularniejszym atrybutem Kaziuków niezmiennie jest tradycyjna palma wileńska oraz piernikowe serce. Tym razem można było podziwiać wiele innowacyjnych sposobów wicia palm, i wiele „współczesnych” pierników, jednakże tradycyjne bardziej cieszyły się wzięciem. Właśnie trzy tradycyjne palmy u podwileńskich palmiarek kupiła także Dalia Grybauskaitė, prezydent RL, która rokrocznie osobiście odwiedza Jarmark Kaziukowy.

Dużo ciekawych, nie spotykanych w kraju rzeczy można było obejrzeć i nabyć także w wystawnych kramikach gości zagranicznych na placu Ratuszowym. Właśnie tu, przy Ratuszu, w tym roku organizatorzy rozlokowali stoiska handlowe dla gości zagranicznych. Zaglądając we wnętrza straganów można było kupić albo rozkoszować się pięknymi i praktycznymi naczyniami z ceramiki z polskiego Bolesławca, rzemiosłem Marcina Lenca z Lidzbarka, mistrzów rękodzieła z Warszawy, Krakowa, Kielc, Sieradza (woj. łódzkie); przetworów masarskich z Olsztyna, Białegostoku i Augustowa, ogromnym popytem cieszyły się mazurskie makowce wiejskie z Suwałk, chętnie kupowano cukierki „Krówka” z Piły (Wielkopolska). Polskie stoiska na jarmarku były dosłownie zewsząd oblegane, jako że dla wielu wilnian polskie produkty i towary to jak z serca płynące pozdrowienia z Macierzy.

Wielobarwnym kalejdoskopem mieniły się także kramiki mistrzów ludowych z Rosji i z Ukrainy (Nowosibirsk, Pskow, Iwanofrankowsk, Nowoczerkask, Wołyń itd.), z Białorusi (Mińsk, Gomiel, Orsza) i wiele innych. Zagraniczni mistrzowie ludowi, którzy przeważnie już od kilku lat biorą udział w jarmarku, także w tym roku do Wilna przywieźli wyszukany towar. Tłumy interesantów nie omijali również stoisk handlarzy z Łotwy, Estonii, Austrii itd. Podziwiano przepiękną ceramikę z Tallina, degustowano zefiry i cukierki „Gotina” z Rygi, delektowano się serami z Austrii.

Na placu Ratuszowym był rozlokowany 100-metrowy stół z okazji 100-lecia niepodległości kraju, przy którym można było spożywać potrawy kupione tuż obok w kiosku za 3 euro. W ciągu kilku dni na wileńskiej starówce, w tym na placu Ratuszowym, przygrywały kapele ludowe, popisywały się zespoły muzyczne, dodając świątecznego nastroju kupującym i sprzedającym.

Teresa Markiewicz

Na zdjęciach: kupujcie, kupujcie Kazie i Kaziuki...;
mróz w mieście nie straszny;
palmy kwitną i na asfalcie, i w niskich temperaturach
Fot.
Marian Paluszkiewicz, Marlena Paszkowska (3)

<<<Wstecz