Kaziuki-Wilniuki z akcentem rocznicy walk o niepodległość

Przywieźliście do nas Polskę

Pierwsza ocena, która padła w szczerych wypowiedziach i podziękowaniach widzów podczas Kaziuków-Wilniuków, które odbyły się na Ziemi Warmii i Mazur zawierała te słowa: „Przywieźliście do nas Polskę”. Widzowie pięciu miast: Kętrzyna, Olsztyna, Szczytna, Lidzbarka Warmińskiego, Bartoszyc, jak gdyby się umówili w wyrażeniu swych emocji i podziękowań.

Reprezentacyjny Polski Zespół Pieśni i Tańca „Wileńszczyzna” rozpoczął swój występ od nieśmiertelnego utworu, który powstał tuż po upadku Powstania Listopadowego – od tzw. Etiudy Rewolucyjnej Fryderyka Chopina (jest to utwór, którego wykonanie koncertowe w sowieckich czasach było zabronione). Setnej rocznicy Odrodzenia Niepodległości Rzeczy¬pospolitej Polskiej, którą świętujemy w tym roku, zadedykował zespół ten program.

Ale święto kaziukowe – to zabawy, wieczornice, flirty i zaloty, to również pieśni o naszej małej ojczyźnie, która dla każdego jest ważną cząstką jego duchowego życia, to pieśni retro i o Pannie z Ostrej Bramy. Wszystko to było na scenach tych pięciu miast, w wykonaniu jeszcze dwóch zespołów – etnograficznego „Łałymka” z Białej Waki oraz Trio „Hanki” z Połuknia. Kaziuk to też serca piernikowe, palmy uwite z pięknych kwiatów, rzeźby z drewna, które upiększają nasze domostwa i są symbolem tradycji ziemi naszej. To propozycja nabycia obrazów, produktów pszczelarskich, wędlin litewskich, chleba wileńskiego i wielu innych rzeczy. Nasi gawędziarze Ciotka Franukowa i Wincuk Bałbatunszczyk (Anna Adamowicz i Dominik Kuziniewicz) wszędzie byli podejmowani jak najlepsi przyjaciele, jak rodzina, bo i dowcipni, i pełni dobrych emocji.

Lidzbark na galowo

– To, co dziś tu oglądaliśmy – jest rewelacyjne. Chwyta za serce każdego widza, a my jesteśmy dumni, że na Ziemi Wileńskiej zachowało się tyle pereł polskości – powiedział poseł RP Jacek Protas, który od pierwszych spotkań kaziukowych w roku 1990 bywa na tym święcie niezmiennie, nie tylko jako wysoki urzędnik (w tym, jako były marszałek województwa), ale też jako syn Ziemi Wileńskiej. Wicewojewoda warmińsko-mazurski Sławomir Sadowski był zauroczony występem wilniuków. Wzruszeń nie ukrywali posłowie Miron Sycz, Piotr Cieśliński, starosta Jan Harhaj i oczywiście licznie przybyli lidzbarczanie.

W Lidzbarku Warmińskim odbywa się zawsze gala kaziukowa. No bo to właśnie jego mieszkańcy, przybyli z Ziemi Wileńskiej, przed 34 laty odnowili tę tradycję. Spotykali się przy kiszkach i kołdunach, blinach ziemniaczanych i przy wspomnieniach o swej ojcowiźnie. I coś w ich duszy zagrało, że w takie święto należy być z tymi wilniukami, którzy pozostali po tamtej stronie granicy. Tak to się zaczęło. Władysławowi Strutyńskiemu, Danucie Gdańskiej, Jolancie Adamczyk zawdzięczamy odrodzenie Kaziuka w Polsce. Toteż nic dziwnego, że Lidzbark jest uhonorowany, bo tu się przeprowadza galowy występ, tutaj przyjeżdżają posłowie i senatorowie, władze wojewódzkie i samorządowe, no i, oczywiście, wierny od lat widz. Mimo upływających lat nowe kierownictwo powiatu: młody burmistrz Jacek Wiśniowski, jak też młody dyrektor Lidzbarskiego Domu Kultury Paweł Sadowski kontynuują tę tradycję z pełnym zrozumieniem, że dla mieszkańców tych ziem spotkanie z rodakami jest jak łyk źródlanej wody.

Nic nie zaginie

Koncerty, które odbywają się podczas Kaziuków-Wilniuków, są przez przybywających na te spotkania najbardziej oczekiwane. Tym razem wystąpił zespół dobrze znany nie tylko na Wileńszczyźnie, ale też w Polsce i na świecie – „Wileńszczyzna”, teraz pod kierownictwem Natalii Sosnowskiej, wieloletniej chórmistrzyni zespołu, solistki. Po odejściu do Domu Ojca założyciela zespołu i jego kierownika artystycznego śp. Gabriela Jana Mincewicza, panią Natalię i artystów, nurtowała myśl, aby nie roztrwonić tego, czego dokonał założyciel zespołu, by kontynuować dzieło i zachować jego duchowość. Z tego występu nasuwa się jeden wniosek – ta młodzież nie roztrwoni ponad 35-letniego dorobku. Nie roztrwoni uczuć wielkiej rodziny polskiej, którą z takim oddaniem stworzyli lub wielu z nich, młodych, tu tę rodzinę tworzy. Jeśli młodzież śpiewa piosenki z takim przejęciem, które zrodziły się jeszcze w czasie Powstania Styczniowego, jeśli wiedzą, co to jest „Pierwsza Kadrowa”, co to są Legiony i dlaczego tak drogie nam jest, że „serce Marszałka przy bramie leży”, jeśli wiedzą, jaką siłę duchową w dawnych czasach zrywu niepodległościowego miał Mazur, którego wykonują, polskość nie zaginie. Ogromnymi brawami zostali nagrodzeni zarówno chórzyści jak też tancerze, a gdy brzmiały słowa pieśni „bolszewików goń”, artyści we wszystkich miastach długo bisowali.

„Łałymka” z podwileńskiej Białej Waki – to nowe zjawisko na scenie muzycznej. Zespół etnograficzny, tworzony i kierowany przez znawców kultury ludowej Gustawa Juzalę oraz Loretę Gygorowicz, skupił już niemałą gromadkę zapaleńców sztuki śpiewania a capella, tym razem zaprezentowanej przedstawieniem zabawy wiejskiej zwanej na Wileńszczyźnie jako wieczornice. Dowiadujemy się, jak się bawiła w dawnych czasach młodzież, jak się żenili i jak niezbyt zgodnie żyły synowa z teściową. Sporo innych obrazków ma w zanadrzu ten zespół, wszystkiego nie dało się pokazać. Taki folklor zbierany jest po całej Ziemi Wileńskiej. Jak uważają założyciele zespołu, trudno dziś znaleźć tych, którzy go znają. A jednak znalazła się pani – było to w Bartoszycach, która zna słowa tych pieśni i nawet mogła razem z naszymi artystami zaśpiewać.

Urocze Trio „Hanki” z Połuknia – to jeszcze jedna rewelacja tegorocznego Kaziuka. Co prawda, trio tym razem wystąpiło jako duet – Renata Joknienė i Iwona Grigienė – trzecia członkini zespołu Agnieszka Mataczina, w tych dniach śpiewa kołysankę swemu nowo narodzonemu dziecku. Pieśni retro, z repertuaru Hanki Ordonówny, oraz o swej małej Ojczyźnie – Trokach, jak też o podwileńskiej mowie, śpiewnej i nieurzędowej, ale najdroższej – wszystko to wywołało wiele sympatycznych emocji.

Czwartym zespołem, który uświetnił kaziukowe święto był zespół Lidzbarskiego Domu Kultury „Perła”. Byliśmy świadkami jego narodzin: przed dziesięciu laty założyła go Jolanta Adamczyk, jak sama mówiła, nieco na wzór naszych wileńskich zespołów. Przez ostatnie lata zespół lidzbarski był również uczestnikiem kaziukowego szaleństwa, w tym roku wystąpił z obszernym programem, zarówno grupy dziecięcej jak i dorosłej tylko na koncercie galowym. Obrazek z Biłgoraju zadziwia swym pięknem i werwą, a tańczy w nim sam dyrektor Domu Kultury Paweł Sadowski. Wspaniale tańczy, że hej!

Po nowemu, ale tak samo serdecznie

Olsztyn jest miejscem, gdzie zbiera się największe audytorium wilniuków. Bywało częstokroć ciasno w pomieszczeniach niezbyt obszernych. Tym razem nowy dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury Mariusz Sieniewicz spotkał się ze zrozumieniem kierownictwa Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego – piękna i przestronna sala konferencyjna uczelni była do dyspozycji stałych bywalców Kaziuków-Wilniuków. Co roku jest na tej wileńskiej imprezie małżonka pierwszego prezesa Stowarzyszenia Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej prof. Zbigniewa Jabłonowskiego, stale jest prezes Akademii III Wieku Czesław Wojniusz, obecni są działacze stowarzyszenia na czele z Pawłem Bielinowiczem, no i, oczywiście, żadnego święta kaziukowego przez te prawie 30 lat nie opuścił nasz rodak Henryk Kujawa, również działacz stowarzyszenia i archiwista fotograficzny wszystkich działań tej organizacji kresowiaków. Pan Henryk osobiście znał fotografika Jana Bułhaka zarówno z jego czasów wileńskich jak i olsztyńskich.

Ogromne podziękowanie składamy prezydentowi Olsztyna Piotrowi Grzymowiczowi, który i tym razem uhonorował swym przybyciem mieszkańców Olsztyna i gości z Wileńszczyzny. Tradycyjny kosz pięknych kwiatów jest wspaniałym podziękowaniem za występ artystów.

Bardzo gorąco podejmowano nas w Szczytnie, gdzie największe podziękowanie składamy niezastąpionej Janinie Surgajt i kierownictwu miasta w osobach starosty i pani burmistrz. No i publiczności, która wykupiła wszystkie bilety na tę imprezę jeszcze w… grudniu.

Bp Krasicki na ławeczce

W niedzielę chór zespołu „Wileńszczyzna” miał trzy występy. Tym trzecim, a właściwie pierwszym, porannym, był udział w Mszy św. w kościele parafialnym śś. Piotra i Pawła. Pieśń z opery Verdiego „Nabucco” zainaugurowała nabożeństwo niedzielne.

Burmistrz Jacek Wiśniowski po Mszy św. zaprosił gości do Oranżerii. Tak w skrócie nazywa się to cudo wznoszące się na górze miasta, w rzeczy samej jest to przepięknie odrestaurowany letni pałac biskupa Ignacego Krasickiego. Teraz jest oddany sprawom kultury i sztuki, posiada przebogatą bibliotekę, unikalny fortepian, gdzie odbywają się koncerty, różnego rodzaju konkursy literackie i historyczne, gdzie na wystawach starych zdjęć tu prezentowanych możemy zobaczyć naszych rodaków przybyłych w dawnych latach z Wileńszczyzny i przeniknąć niepowtarzalną atmosferą wysokiej kultury, godnej pięknej historii tego miasta.

Ostatnio w Lidzbarku powstało wiele miejsc, związanych z imieniem biskupa Ignacego Krasickiego. Mogliśmy być w jednym z nich wprost w zasięgu ręki – tuż obok Domu Kultury na ławeczce spotykamy „odpoczywającego” biskupa Krasickiego słuchającego pomruku wartkiej Łyny, a w minioną niedzielę też pieśni wileńskich. Nieopodal inni sławni ludzie związani z Lidzbarkiem – Napoleon i Kopernik. Tak powstaje Bulwar Lidzbarski.

Nasi artyści, mistrzowie sztuki ludowej, którzy tu przyjeżdżają od lat, są świadkami, jak pięknieje to nasze ukochane miasto na Warmii, które jest dla ludzi z Ziemi Wileńskiej tak serdeczne.

Krystyna Adamowicz

Na zdjęciach: zespół „Łałymka” – novum nie tylko w Lidzbarku;
na zakończenie koncertu – wspólnie odśpiewana „Rota”
Fot.
Ewa Szuszkiewicz

<<<Wstecz