Jubileusz 20-lecia Ostródzkich Kaziuków Wileńskich

Szczególna misja „desantu”

Symbolicznym zapaleniem zniczy przed tablicą poświęconą Mieczysławowi Czerniawskiemu, inicjatorowi obchodów tradycyjnych kaziuków w Ostródzie, przy kościele pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny, rozpoczęły się XX. Ostródzkie Kaziuki Wileńskie. Głównym wydarzeniem przedsięwzięcia, które odbyło się w niedzielę, 25 lutego, był koncert Dziecięco-Młodzieżowego Zespołu Tańca „Sto Uśmiechów” z Wilna”, „Kapeli Świętojańskiej” z Sużan oraz solistki Barbary Kuziniewicz-Aliaševičienė.

Tradycja jest tradycją i mimo tego, że zima pokazała swą moc i na dworze panują siarczyste mrozy, nie odstraszyło to organizatorów kiermaszu wileńskiego w Ostródzie, którzy jako jedni z pierwszych w Macierzy rozpoczęli obchody ściśle powiązane z imieninami św. Kazimierza, będącego patronem zarówno Litwy, jak i Polski, co było niejednokrotnie podkreślone. Zaznaczano też, że ten rok zarówno dla Litwy, jak i dla Polski jest szczególny ze względu na rocznicę 100-lecia odzyskania niepodległości.

Anna Adamowicz, czyli sceniczna Ciotka Franukowa i organizatorka wyjazdu do „Perły Mazur”, z właściwym sobie poczuciem humoru podkreślała, że zaproszenie zespołu tanecznego, który w swej nazwie ma liczbę „sto” ma swą symboliczną wymowę. Zresztą średnia grupa taneczna pod kierownictwem Danuty Grydź doskonale wywiązała się ze swej szczególnej misji, przedstawiając program patriotyczny, ale też nawiązujący do wspólnej historii i wzajemnych powiązań dwóch bratnich narodów, które w przeszłości utworzyły pierwsze w Europie państwo unijne.

Ale zacznijmy od początku. W drodze do docelowego miejsca podróży „desant” z Litwy zahaczył o Łuktę, gdzie wystąpił ze skróconym programem artystycznym, a grupa towarzysząca z palmiarką Agatą Granicką na czele szybko zorganizowały kramik, który zapraszał do kupienia nie tylko słynnych palm, ale również wędlin, słoniny i innych litewskich delikatesów. Można też było nabyć podwileński miód i produkty pszczele, które z kolei zachwalał Marian Rynkiewicz, prezes Związku Pszczelarzy Rejonu Wileńskiego.

Po dotarciu na miejsce nie było czasu na wypoczynek, gdyż czekała na nas uroczysta kolacja i spotkanie z władzami powiatu ostródzkiego, miasta, proboszczem parafii pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny oraz członkami Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej z Reginą Sajewską na czele.

Spotkanie zagaił starosta ostródzki Andrzej Wiczkowski, który powiedział, że w powiecie ostródzkim żyje bardzo dużo osób mających korzenie na Wileńszczyźnie. Dla nich każde spotkanie z rodakami vel ziomkami z podwileńskich miejscowości jest wielkim przeżyciem emocjonalnym, które przywołuje wiele wspomnień z dawnych lat. Niestety, nie zawsze przyjemnych.

Czesław Najmowicz, burmistrz Ostródy, szczyci się, że jego rodzina mieszkała pod Wilnem. Ma dwie pasje – działalność na rzecz społeczności miasta i promocja zdrowego trybu życia i sportu. Sam od lat pasjonuje się biegami na długie i średnie dystanse, zresztą widać to było po jego lekkim kroku i nienagannej sylwetce.

Po krótkich słowach powitalnych i wymianie prezentów posypały się pytania o znajomych, poszczególne miejscowości itd. Słowem było swojsko, serdecznie i rodzinnie...

W niedzielę członkowie „Kapeli Świętojańskiej” wraz z Anną Adamowicz udali się na Mszę św. Poprzedziło ją zapalenie zniczy przy tablicy pamiątkowej poświęconej Mieczysławowi Czerniawskiemu. Był on inicjatorem obchodów Kaziuka w Ostródzie, założycielem i wieloletnim prezesem Towarzystwa Przyjaciół Wilna i Ziemi Wileńskiej. Pochodził spod Jęczmieniszek. Nigdy nie zapomniał o tych, co tam pozostali. Wspierał jak mógł szkołę w Jęczmieniszkach, którą zresztą wybudował jego ojciec. Dostarczał na Wileńszczyznę literaturę piękną, pisma i czasopisma, jak modlitewniki, różańce i inne dewocjonalia. Ryzykował, bo czynił to jeszcze w czasach przed „pieriestrojką”.

W ceremonii zapalenia zniczy wzięli udział przedstawiciele władz powiatowych, miejskich i krajowych, proboszcz parafii, był poczet sztandarowy od TPWiZW oraz córka i syn pana Mieczysława – Alicja i Bogdan.

Alicja urodziła się jeszcze na Litwie, a Bogdan już w Polsce. O ojcu mówią z szacunkiem i uznaniem.

– Często myślami wracał do stron rodzinnych, wspominał znajomych, przyjaciół. Przywoływał z pamięci tylko coś dobrego, a unikał mówienia o rzeczach złych. Szanował naszą wrażliwość. Z czasem to zrozumieliśmy i doceniliśmy – opowiadała Alicja.

Podczas Mszy św. ksiądz prałat mgr lic. Roman Wiśniowiecki niejednokrotnie podkreślał, że nabożeństwo jest w intencji wilniuków – tych, którzy znaleźli przytułek w Polsce i tych, którzy pozostali, by strzec ojcowizny. I właśnie o przywiązaniu do ojcowizny śpiewały w kościele dziewczęta z „Kapeli Świętojańskiej”...

Po nabożeństwie jego uczestnicy przemaszerowali ulicami Ostródy, a orszak poprowadził sam św. Kazimierz – patron Polski i Litwy, który jak na królewicza przystało podróżował konno, a „pospólstwo” zwyczajnie, czyli pieszo. Żeby zaś Jego Wysokość nie nudził się, to towarzyszył mu powóz z grajkiem, który mimo przejmującego mrozu ciągał miechy i darł gardło jak się należy.

Głównym wydarzeniem obchodów kaziukowych był koncert w hali sportowo-widowiskowej Ostródzkiego Centrum Sportu i Rekreacji, na który przybyły tłumy ludzi oraz przedstawiciele władz lokalnych, powiatowych oraz wojewódzkich z marszałkiem województwa mazursko-warmińskiego Gustawem Markiem Brzeziną na czele. Popisy artystyczne zainaugurował występ kapeli „Ostródzianie”. Całość występów brawurowo poprowadził znany, świetnie rozumiejący i nawzajem dopełniający się duet w postaci Ciotki Franukowej i Wincuka Bałbatunszczyka, czyli Anny Adamowicz i Dominika Kuziniewicza.

Sądząc z reakcji publiczności występ „desantu” wypadł dobrze. Dzieci i młodzież ze „Stu Uśmiechów” podbiły serca widzów obrazkami kaziukowymi, folklorem wileńskim oraz ludowymi tańcami litewskimi i polskimi. Barbara Kuziniewicz bez tremy sięgnęła po utwór z repertuaru słynnej Anny German i nie dała plamy, a udowodniła wszem i wobec, że ma świetnie wyrobiony głos i może śmiało sięgać po utwory z wyższej półki.

Kapela z Sużan – jak zwykle – tryskała humorem, energią i witalnością. Słowem, jak stwierdzili organizatorzy, wykonawcy stanęli na wysokości zadania i w pełni zasłużyli na kosze i wiązanki pięknych kwiatów, które ze słowami wdzięczności zostały im przekazane.

Popularnością cieszył się też mini jarmark kaziukowy, który był zorganizowany w holu centrum.

Goście zaś z kolei byli zachwyceni gościnnym przyjęciem, jakie zgotowali im organizatorzy. Zadbali o wszystko: karmili jak na ubój, w przerwie między występami zawsze można było zrobić sobie gorącą herbatę czy kawę, orzeźwić się łykiem wody mineralnej itd., itp. Słowem było fajnie i z Ostródy, jak też Łukt wywieźliśmy jak najlepsze wspomnienia.

Zygmunt Żdanowicz

Na zdjęciach: pochód ulicami Ostródy poprowadził królewicz Kazimierz;
przy tablicy upamiętniającej Mieczysława Czerniawskiego
Fot.
Bogdan Czerniawski

<<<Wstecz