Pracować i własnym przykładem zachęcać do pracy innych

Rozmowa z generałem ANTONIM MIKULSKIM, dyrektorem Służby Badań Przestępstw Finansowych

- W końcu stycznia premier Saulius Skvernelis przyznał Panu stopień generała. Jakie uczucia towarzyszyły Panu, gdy dowiedział się Pan o awansie do najwyższej rangi w służbie wewnętrznej? Jest Pan jak na razie jedynym Polakiem ze stopniem generalskim w niepodległej Litwie.

I ja i moja rodzina przyjęliśmy tę nowinę bardzo spokojnie. Oczywiście, nadanie stopnia generała, to zaszczyt dla mnie, ale nigdy nie rozważałem tego wydarzenia pod kątem swej narodowości. Urodziłem się jako litewski Polak i nic tego nie zmieni.

- Spodziewałam się zobaczyć dzisiaj Pana w mundurze z generalskimi pagonami…

Właściwie munduru jeszcze nie mam… Ma być dostarczony w ciągu dwóch tygodni. Jako statutowy funkcjonariusz powinienem go nosić codziennie. Porządek jest porządek. Mając dotychczas stopień pułkownika, w pracy faktycznie ciągle byłem w mundurze.

- Jest Pan człowiekiem bardzo zasłużonym: Pana praca jest dostrzeżona oraz doceniona i przez ludzi, i przez władze. Niektórym sukcesy uderzają do głowy, a jak Pan je odbiera?

Przez całe życie po prostu sumiennie pracowałem. Sądzę, że każdy człowiek powinien wykonywać swoją pracę z pełnym oddaniem i poświęceniem. Możliwe, że w swoim zawodzie, jako funkcjonariusz policji kryminalnej, byłem fachowcem, ale dzisiaj przede mną stoją już nowe wyzwania. I muszę im sprostać najlepiej, jak tylko potrafię. Muszę przyciągać ludzi, żeby i oni polecone obowiązki spełniali jak najlepiej. I to jest właśnie moja formuła sukcesu – pracować i własnym przykładem zachęcać do pracy innych.

- A mimo wszystko, jakie gesty uznania dla Pańskiej pracy najbardziej grzeją serce?

Chociaż mam wiele orderów od prezydenta, odznaczeń, m.in. imienną broń, aż dwa – pistolety, jednak najbardziej sobie cenię nagrodę Świętego Krzysztofa, którą w 1999 roku przyznali mi zwykli ludzie, wilnianie. To najbardziej znaczący wyraz uznania za moją pracę. Skromna figurka i dyplom, być może niewygórowanej wartości, dla mnie są najdroższe.

- Od pół roku pełni Pan funkcję dyrektora Służby Badań Przestępstw Finansowych (lit. Finansinių nusikaltimų tyrimo tarnyba – FNTT). Ponad 37 lat pracował Pan jako kryminalistyk. Jak odnalazł się Pan w nowym miejscu pracy, wszak dotychczas miał Pan do czynienia z innym rodzajem przestępstw?

Praca w FNTT jest taka sama, jak w policji. Owszem, ukierunkowanie jest zupełnie inne.

- Tutaj nie zabijają?

Nie zabijają. Tutaj wchodzą w grę po prostu ogromne pieniądze. Nawet nie myślałem, że w tej dziedzinie jest aż taka skomplikowana sytuacja. Dokonaliśmy dokładnej analizy zaistniałego stanu i wynika z niej, że sytuacja w najbliższym czasie polepszy się.

- Na czym Pan opiera takie przypuszczenie?

Po pierwsze na tym, że państwo z tytułu różnych podatków zbiera do budżetu bardzo dużo pieniędzy, które wędrują do rozmaitych organizacji budżetowych. Poprzez dogłębniejsze analizy wysnuliśmy wniosek, że nie we wszystkich placówkach budżetowych pieniądze są właściwie wykorzystywane. Nasza służba przedstawiła swoje uwagi co do tego, jakie obecnie obowiązujące uchwały i ustawy należy zmienić, aby poprawić sytuację. Bo nie wystarczy jedynie karać za przestępstwa finansowe. Trzeba im po prostu zapobiegać. Przedstawiliśmy bardzo dużo spostrzeżeń co do istniejących aktów prawnych oraz propozycji ich zmian. Myślę, że nasze uwagi zgłoszone do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, któremu jesteśmy podwładni, zostaną pozytywnie rozpatrzone. W tym zakresie współdziałamy z Prokuraturą Generalną Litwy, z Państwową Inspekcją Podatkową. Równolegle przedstawiamy nasze spostrzeżenia dla Ministerstwa Finansów, niedawno złożyliśmy je także w kancelarii rządu RL.

- Czy państwo dysponuje dostatecznymi środkami, żeby walczyć z przestępstwami ekonomicznymi?

Państwo ma wszystko w swoich rękach, żeby utrzymywać porządek, jaki powinien obowiązywać w państwie prawa. Jednakże od czasu do czasu potrzebne są zmiany i chęci ludzi odpowiedzialnych, aby te zmiany urzeczywistnić. Nie jest tajemnicą, że części aparatu biurokratycznego może wcale nie zależy na zmianach, które prowadziłyby do bardziej sprawnego funkcjonowania całego systemu prawnego. Rzeczywiście trzeba dużo siły wkładać w to, aby udowodnić, że zmiany muszą następować, bo nie może państwo żyć tak, jak żyło 15-20 lat temu. Zmiany ciągle następują i my musimy iść w nogę z nimi.

- Codziennie słyszymy o uwłaszczaniu czy praniu pieniędzy, krętactwach, ukrywaniu podatków… Czy jako szef służby zwalczającej takie zjawiska widzi Pan światełko w tunelu? Idzie ku lepszemu, czy raczej drepczemy w miejscu?

Sytuacja co roku zdecydowanie polepsza się i nie jest aż tak źle, jak mogłoby się niektórym wydawać. Jednak mieszkańcy Litwy mogliby żyć o wiele lepiej, gdyby ktoś bardziej sprytny nie chciał się bogacić ich kosztem, mówiąc wprost – nie kradł. Gdyby wszystkie pieniądze trafiały do miejsca przeznaczenia, żyłoby się lepiej: płace zarobkowe byłyby wyższe, a emerytury bardziej godne.

Zgodziłem się objąć to stanowisko właśnie dlatego, żeby wnieść jakieś zmiany. Cieszę się, że zarówno w instytucji, którą dowodzę, jak również w urzędach współpracujących, pracują zespoły ludzi podobnie rozumujących i pragnących takich zmian. I rzeczywiście te zmiany nastąpią. Bo najważniejsze, żeby praca szła na dobre.

- Jak duży zespół pracuje w FNTT?

To mniej więcej 300 osób na całą Litwę. W tej służbie liczą się przede wszystkim kwalifikacje pracowników. Uważam, że tutaj są one bardzo wysokie. Ci ludzie są zdolni do tego, aby sprostać dowolnym zadaniom, które przed nimi stoją.

-Czyli istnieje nadzieja, że środki uwłaszczone w sposób bezprawny trafią do budżetu, a złodzieje, jak mawiał legendarny, filmowy śledczy Żygłow – do więzienia?

Pieniądze muszą znaleźć się tam, gdzie powinny być. Jeżeli muszą znajdować się w budżecie państwa, to właśnie tam powinien je zwrócić ten, kto „skręcił” podatki. Nadszedł najwyższy czas, aby zmienić również mentalność samych ludzi. Osiągniemy sukces, jeżeli ludzie wreszcie uświadomią sobie, że dzisiejsza realna wypłata 1000 euro otrzymywanych w kopercie, a na papierze minimum 400 euro, w przyszłości grozi nam mizerną emeryturą. Co otrzymam na starość? To pytanie powinien sobie zadać każdy. Jeżeli rozumowanie ludzi zmieni się, to będzie największy sukces. Rozważamy nad tym zagadnieniem w naszej instytucji i podkreślamy, że ludzi należy kształcić i tę edukację należy rozpocząć od najmłodszych lat, od szkoły.

- Sumiennie. Przejrzyście. Bezpiecznie. Właśnie takie hasła od pewnego czasu można usłyszeć w spocie reklamowym FNTT w telewizji LRT…

To nowy produkt naszej służby. Taka nowoczesna reklama jest skierowana do pokolenia 20-40-latków. Powinna oddziaływać na świadomość, zmusić do zastanowienia się: działać w szarej strefie, czy nie?.. Słowem, zmusza do pomyślenia o przyszłości.

- Służba Badań Przestępstw Finansowych ma też telefon zaufania, na który można zgłosić przestępstwa. Czy każdy sygnał jest godny waszej uwagi?

Zgłoszeń o wszelakich nadużyciach finansowych mamy dużo i wszystkie są sprawdzane. I większość informacji potwierdza się. Jeżeli badanie zgłoszonej informacji nie należy do kompetencji naszej służby, przesyłamy ją do innych instytucji. Zdarzają się informacje, które nie mieszczą się w granicach zdrowego rozsądku, toteż nie traktujemy ich poważnie.

Ale aktywność ludzi zwiększa się. Szczególnie często ludzie informują nas o tym, że pracodawcy płacą w kopertach. Reagujemy na takie doniesienia.

- Kto jest w waszym polu widzenia?

Wszyscy, którzy w jakiś sposób są związani z bezprawnym przywłaszczeniem pieniędzy.

- Co na dzień dzisiejszy stanowi największy problem: podwójna księgowość, machlojki ze środkami unijnymi. W mediach przebrzmiała również taka opinia, że korupcja na Litwie może stanowić zagrożenie bezpieczeństwu narodowemu…

Rzeczywiście, istnieją takie mocno skorumpowane państwa, ale na szczęście Litwa nie należy do ich grona. U nas jest dostatecznie wysoki stopień demokracji i kontroli. Instytucje odpowiedzialne za kontrolę pracują dosyć zawodowo. Najczęściej takie stwierdzenia należą do tych, którzy uprawiają samobiczowanie.

Jeżeli chodzi o rodzaje nadużyć finansowych, to stykamy się i z nielegalnym zatrudnianiem, i z płaceniem w kopertach, i z ukrywaniem podatku VAT. A do najbardziej problematycznych dziedzin należy sektor budownictwa, handlu – i sprzedaż hurtowa, i detaliczna. Sporo przekrętów jest również w biznesie taksówkarskim. Ale mamy pomysł jak ten problem rozwiązać.

- Widocznie takie wnioski opierają o konkretne przykłady. Jeśli polityk Masiulis, który przyjął horrendalną łapówkę, dotychczas pozostaje na wolności, to pewnie świadczy o tym, że jednak sprawiedliwość kuleje…

Tym konkretnym przypadkiem zajmują się nasi sąsiedzi – STT czyli Służba Badań Specjalnych (Specialiųjų tyrimų tarnyba), więc nie mogę go komentować. Wiem, że dochodzenie w tej sprawie jeszcze trwa. Sens naszej pracy polega nie na tym, czy osoba trafi do więzienia, czy nie. Dla FNTT jest najważniejsze, aby działalność niektórych podmiotów nie przynosiła szkody państwu, czyli, żeby to, co skradzione, zostało zwrócone. Musimy stworzyć taki mechanizm, aby w ogóle uniemożliwić kradzieże, a jeżeli już do tego dojdzie, żeby te pieniądze wyegzekwować.

Przykładem zaś konsekwentnej pracy może posłużyć przypadek spółki „Klaipėdos nafta”, której dwaj byli kierownicy i przedstawiciele związanej z nią spółki „Naftos grupė” w zeszłym roku zostali osądzeni za malwersacje finansowe, zawłaszczenie mienia, pranie pieniędzy oraz inne przestępstwa. Oni właśnie otrzymali sankcje finansowe i realne kary więzienia po 7-8 lat. Teraz, co prawda, złożyli apelację.

W areszcie znajduje się również właścieciel firmy taksówkarskiej, która ukrywała przed państwem ogromne sumy podatków.

- Wilno od pokoleń jest Pana rodzinnym miastem. Czy jest w nim przynajmniej jeden zakątek, którego by Pan nie znał?

Chyba nie mógłbym powiedzieć, że w Wilnie gdzieś nie byłem. Wilno, wszystkie jego uliczki, zakamarki, zaułki i domy znam jak własną kieszeń. Wiem, którędy można wejść i wyjść. W niektórych domach nawet kody pamiętam.

- Wszak jest Pan „wileńskim Sherlockiem Holmesem”… Podoba się Panu to określenie?

Chyba jest w tym trochę przesady, bo oprócz mnie i w policji, i w innych służbach jest wielu wspaniałych zawodowców. A film o Sherlocku Holmesie oglądałem tylko w dzieciństwie.

- Czy w ogóle ma Pan czas na przyjemności: kino, książkę?

Z książkami się nie rozstaję. Właściwie czytam wszystko, co nowego ukazuje się na rynku wydawniczym. Książki bardzo lubię, te zwykłe papierowe, podoba mi się szelest ich kartek. Szczególnie mnie wciągają lektury o tematyce politycznej, dokumentalnej. Bywa, że w ciągu dwóch wieczorów 300-400 stronic przeczytam.

- Nie czyta Pan kryminałów?

Wiem, jak się tworzą kryminały, więc raczej nie. Oceniam je negatywnie: są to wymysły, bo w rzeczywistości dzieje się zupełnie inaczej.

- Rzeczywistość jest więc lepsza czy gorsza?

Lepsza… Czasami…

Rozmawiała Irena Mikulewicz
Fot. autorka

<<<Wstecz