Jubileusz zespołu wokalnego „Mejszagolanki”

Dwadzieścia lat minęło...

Czas się ich nie ima... Ciągle czarowne, roztaczające wokół swój niepowtarzalny urok, przebojem weszły na scenę inaugurując jubileuszowy koncert. Mamy już dwadzieścia lat (...) żagle, w których zawsze wiatr, a w oczach tylko blask – zaśpiewały „Mejszagolanki” i trudno było się z nimi nie zgodzić, zwłaszcza w kwestii tego blasku w oczach.

Na wspólne świętowanie zaprosiły przyjaciół, byłe zespolanki (a nawet zespolaków bowiem zaczynem zespołu byli „Mejszagolanie”, w których i parę rodzynków się znalazło, m.in. ks. Mirosław Balcewicz, Zbigniew Jurewicz) i zacnych gości, ale frekwencja przerosła ich oczekiwania. Aula Dworu Houwaltów jeszcze przed czasem wypełniła się wielbicielami talentu i profesjonalizmu pań, którymi kieruje Jasia Mackiewicz. Każdy, kto przynajmniej raz miał szansę posłuchać piosenek w wykonaniu „Mejszagolanek”, potwierdzi, że ich koncerty to artystyczna maestria.

Tak było i podczas sobotniego występu, 2 grudnia. Niespodziankom nie było końca! Jubilatki przygotowały cztery odsłony, w każdej zaprezentowały inny styl muzyczny i... inny strój. A ponieważ kwintesencją kobiecości niewątpliwie jest kreacja, to panie zadbały o najdrobniejsze szczegóły. Tradycyjne „małe czarne” w drugim wejściu uzupełnione zostały o elegancie toczki i koronkowe rękawiczki. Adekwatnie do piosenek ludowych, ubiór pań stylizowany był również na ludowo. Ale apogeum stanowiły najnowsze suknie, uszyte specjalnie na jubileusz, a sfinansowane przez Związek Polaków na Litwie, w osobie prezesa Michała Mackiewicza. W nowym emploi „Mejszagolanki” podsumowały śpiewająco minione lata. Tak mało trzeba nam i dużo tak, żeby szczęśliwym być, drugiemu szczęście dać. Wystarczy ciepło rąk, muśnięcie warg, wystarczy, żeby ktoś pokochał nas – wyśpiewały, przekazując słowami piosenki najgorętsze podziękowania za dwadzieścia lat trwania, adresowane do przyjaciół, sponsorów i publiczności, bez których ta wspólna podróż po pięciolinii emocjonalnych przeżyć nie byłaby taka treściwa.

Miłym akcentem było zaproszenie na scenę tzw. weteranów, którzy z różnych przyczyn nie są już częścią zespołu (np. mamy, które wychowują malutkie dzieci), ale wpisali się w jego historię. Wspólne wykonanie znanej ludowej piosenki „Siadła pszczółka na jabłoni” – i to bez wcześniejszej próby – potwierdziło starą zasadę, że czym skorupka nasiąknie... A piosenki, raz wyćwiczone, siedzą sobie cichutko na dnie duszy i drzemią, czekając na swój czas.

Czas niech płynie w rytmie walca

Jubileusz to nie tylko szansa na zaprezentowanie własnej twórczości, ale też możliwość wysłuchania, co dzieje się u sąsiadów i sąsiadek. Dlatego benefis „Mejszagolanek” przeplatany był wystąpieniami zaprzyjaźnionych zespołów. Zaśpiewał chór „Moderato”, kierowany przez Wiolettę Leonowicz. Uzupełnieniem duchowego przesłania ich pieśni były autorskie wiersze czytane przez poetkę Teresę Markiewicz, organizatorkę m.in. wieczorów poezji biesiadnej w Wilnie. Wystąpił zespół „Czerwone Maki” z Jawniun, którym kieruje Stefania Tomaszun, a który – podobnie jak „Mejszagolanki” – reprezentuje i rozsławia śpiewem ukochaną ziemię znad Mussy.

Na romantyczny spacer po wileńskich ulicach zaprosiło mejszagolan Trio Wileńska Biesiada – Jasia Mackiewicz, Ryszard Bryżys i Jarosław Królikowski – zaczarowali i pięknymi melodiami, i treścią, i wykonaniem. Zachwycili i... pozostawili niedosyt. Złaknieni ich piosenek mogli kupić płyty, ale słuchać ich na żywo, to dopiero doznanie.

Uczniowie Gimnazjum im. Ks. Józefa Obrembskiego w lutym tego roku założyli zespół „Green and Gold” – zaprezentowali więc próbkę swojej twórczości i zadziwili wszystkich poziomem wykonania: Justyna Leonowicz, Jana Tomaszun, Kamila Żygis, Daniel Adomaitis, Gabriel Tomaszun – to młoda generacja, która odchodzi nieco od ludowego stylu, charakterystycznego dla Wileńszczyzny, i szuka własnej drogi twórczej. Wspaniały prezent zgotowała ta młodzież swoim paniom (większość „Mejszagolanek” to nauczycielki polskiego gimnazjum). Przysłowiową wisienką na torcie był występ Piotra Adamaitisa. W bluesowo-jazzowym stylu zaśpiewał „Ja uwielbiam ją” i dodatkowo wymyślił własną choreografię.

Różnorodność muzyczna, częsta zmiana kreacji, ciągłe elementy zaskoczenia – to niewątpliwe atuty koncertu. Czas upłynął bardzo szybko – za szybko – mówili widzowie wychodząc po dwóch godzinach z lekkim uczuciem żalu, ale i zachwytem w oczach.

– Niezapomniany koncert, dużo emocji i takiej wewnętrznej radości, urozmaicony muzycznie, pięknie wykonany – mówili goście, którzy przyjechali z Dukszt i z uśmiechem stwierdzili, że przez kilka dni będą układać w głowie melodie, które w tej chwili urządziły sobie niezłą gonitwę – bo chce się nucić to jedną, to drugą piosenkę!

Ekscentryczną być kobietą...

Nasłuchały się tego dnia „Mejszagolanki” komplementów, ciepłych słów i szczerych wyrazów uznania. Poseł na Sejm RL Rita Tamašunienė wyraziła serdeczne podziękowanie za to, że wszystkie panie z zespołu stanowią wzór i przykład do naśladowania.

– Dziękuję za to, że to wy jesteście nauczycielkami naszych dzieci, wskazujecie im właściwą drogę i na co dzień żyjecie tym, o czym mówicie i... śpiewacie – mówiła posłanka, której córka Jana ukończyła polskie gimnazjum w Mejszagole, a teraz zasila szeregi chóru parafialnego i zespołu młodzieżowego. Goście podkreślali ponadto szyk i elegancję pań (radna samorządu miasta Wilna, Renata Cytacka, reprezentująca Akcję Wyborczą Polaków na Litwie-Związek Chrześcijańskich Rodzin), umiejętności wokalne i profesjonalizm (dyrektor Wielofunkcyjnego Ośrodka Kultury w Niemenczynie German Komarowski), misję reprezentowania Wileńszczyzny w jej najlepszej odsłonie (poseł na Sejm RL, prezes ZPL Michał Mackiewicz, wiceprezes ZPL Edward Trusewicz), koleżeńskość, umiejętność bycia sobą i zawsze z klasą (wicemer samorządu miasta Wilna Edyta Tamošiūnaitė), radość z posiadania tak utalentowanego i rozśpiewanego grona pedagogicznego (dyrektor Gimnazjum im. ks. J. Obrembskiego Alfreda Jankowska), a także otwartość i łączenie oświaty z kulturą (dyrektor Muzeum Etnograficznego Wileńszczyzny Algimant Baniewicz, wspólnie z radnym Stanisławem Adamajtisem, cieszył się, że do „Mejszagolanek” należą kierowniczki Centrum Rzemiosła Tradycyjnego i muzeum księdza Obrembskiego). Plejadę jubileuszowych gości zamykał starosta Mejszagoły Stefan Orszewski zaznaczając, że duma rozpiera każdego mieszkańca miasteczka, bo ma niepowtarzalną i oryginalną wizytówkę. Potwierdził to również Andrzej Adomaitis, prezes wspólnoty mieszkańców Mejszagoły, który razem z Aldoną Sadowską winszował jubileuszu. Oczywiście wiele było życzeń od indywidualnych osób, wielbicieli. Był nawet wiersz specjalnie napisany przez Mieczysława Piotrowskiego.

Być kobietą spełniających się marzeń

„Mejszagolanki” nie byłyby sobą, gdyby nie zaśpiewały przeboju Alicji Majewskiej „Być kobietą”, który tak wpisał się w twórczość zespołu, że może śmiało konkurować z oryginałem. Poza tym warto od czasu do czasu przypomnieć sobie jak to jest z tym marzeniem kobiet. Bo w sumie to nie tylko marzą o tym, by być adresatką wielkich wzruszeń, ale też o bardziej przyziemnych sprawach. Na przykład... marzeniem kierowniczki Jasi Mackiewicz, zwerbalizowanym przed pięciu laty, kiedy zespół obchodził 15-lecie, było nagranie płyty. Okazuje się, że lada moment i to marzenie może się ziścić, bowiem przyjaciele z partnerskiej gminy Krotoszyn, zadeklarowali wsparcie tej inicjatywy. W okolicznościowym liście z okazji 20-lecia zespołu, podpisanym przez przewodniczącą Rady Miejskiej Zofię Jamkę, burmistrza Krotoszyna Franciszka Marszałka i prezesa Towarzystwa Przyjaźni Krotoszyn-Mejszagoła Tadeusza Stachurskiego, przekazano wiele ciepłych słów, gratulacji i życzeń, podzielając radość z dotychczasowych osiągnięć zespołu. „Dowiedzieliśmy się o planach nagrania w najbliższym czasie płyty z Waszym repertuarem. Cieszymy się z tego zamierzenia. W najbliższym czasie przekażemy za pośrednictwem Towarzystwa Przyjaźni Krotoszyn-Mejszagoła kwotę 1000 euro na częściowe pokrycie kosztów związanych z wydaniem płyty” – zapowiedzieli decydenci, co i panie z zespołu, i widzowie przyjęli gromkimi brawami. Cóż, marzenia się spełniają. I znowu jest na co czekać. Zanim jednak będziemy mogli do woli wsłuchiwać się w piosenki „Mejszagolanek”, to już teraz możemy nasycić wzrok ich widokiem. Zespół wydał bowiem piękny, kolorowy kalendarz. Kierowniczka Jasia Mackiewicz z dumą go zaprezentowała, dziękując jednocześnie wszystkim osobom, które jakimkolwiek wkładem pracy przyczyniły się do sukcesu jubileu­szowego koncertu.

Umilkła muzyka, opadł kurz na houwaltowski parkiet, sukienki i nowe, i te starsze zawisły w szafie, ale została wewnętrzna radość, poczucie spełnienia. Spotkałam niektóre „Mejszagolanki” następnego dnia. Były zmęczone po kilkutygodniowych intensywnych próbach, koncertowych emocjach, ale szczęśliwe, pełne wspomnień, szukających ujścia, pełne wdzięczności za każde słowo, każdy kwiatek i każdy uścisk dłoni. Chciałyby to przeżyć jeszcze raz, tak na spokojnie...

I nie wiem, czy są świadome, że to szczęście zamyka się we wzajemnym dawaniu, bo wszystkim, którzy tego dnia byli razem z nimi „Mejszagolanki” dały najwięcej – pokolorowały świat!

Monika Urbanowicz

Na zdjęciach: „Mejszagolanki” AD 2017;
jubileusz – to szansa połączenia we wspólnym śpiewie byłych i obecnych członków
Fot.
Janina Wołejszo

<<<Wstecz