Magik rocka w Mejszagole

Jeden człowiek. Jedna gitara. Kanonada dźwięków. To znaczy, że na scenie pojawił się Krzysztof Zawistowski – Zawias, by zabrać słuchaczy w niezwykłą podróż do świata wyrafinowanej muzyki. I niepowtarzalnej, bo każdy koncert jest inny...

– Artyści nie bardzo lubią ze mną współpracować, bo jestem niepoprawnym improwizatorem. Na próbach mogę zagrać inaczej, a podczas koncertu zdarza mi się popłynąć razem z muzyką i zaczynam improwizować, na szczęście wszystko dobrze się kończy, zdolny piosenkarz wprawnie odczyta muzykę – z uśmiechem opowiada wirtuoz gitary elektrycznej, Krzysztof Zawistowski. W Polsce to bardzo znany i ceniony muzyk. Zaczynał w latach 80. Grał i komponował w „Adaptacyjnej Grupie Jazz-Rockowej do widzenia”, w „Art rocku-u” i „Red Wine”, „TSA” i wielu innych. W tamtych czasach te zespoły uznawano za jedno z największych objawień polskiego rocka wśród zespołów muzyki młodej generacji.

Budująca współpraca

Koncert w Mejszagole to efekt współpracy przyjaciela Wileńszczyzny i filantropa Waldemara Ziarka, prezesa olsztyńskiego oddziału Związku Piłsudczyków RP z Gimnazjum im. ks. Józefa Obrembskiego w Mejszagole, na którego czele stoi dyrektor Alfreda Jankowska.

– Z radością witamy ludzi kultury i sztuki, przyjmujemy ich w progach szkoły, bo efekty takiego współdziałania dają wymierne korzyści. Każde takie spotkanie ubogaca obie strony – zauważa dyrektor Jankowska, która z iście wileńską gościnnością przyjęła artystę i gości z Olsztyna.

Waldemar Ziarek dał się już poznać mejszagolanom jako człowiek niezwykle oddany temu, co polskie. Jako historyk bardzo ceni wartości naszej ziemi, a jego altruizm nie ogranicza się tylko do pomocy materialnej. Organizuje m. in. konferencje, wykłady (5 października zorganizował w Solecznikach konferencję pt. „Rodzina – autorytet w wychowaniu”).

– Spotkanie tematyczne i dyskusja odbyły się w Solecznikach, ale zaprosiłem Zawiasa do Mejszagoły, żeby przedstawić człowieka, który muzyce podporządkował całe swoje życie. On żyje muzyką przez cały czas. Należy do takich osób, którym nie przeszkadza czy na sali siedzi tysiąc osób, czy przyszło posłuchać go kilku koneserów – gra tak samo, dając z siebie wszystko, bo kocha to co robi. Jeżeli muzyk zobaczy emocje na twarzy słuchacza, to stwierdzi, że było warto – mówił Ziarek, inicjator koncertu.

Impresje muzyczne

Koncert rzeczywiście dostarczył emocji. Były momenty, że można było poczuć, jak muzyka dotyka każdego unerwionego miejsca w ciele, a struny gitary jednocześnie uaktywniają struny w duszy. W delikatne, subtelne dźwięki wplatało się ostre brzmienie, w znane melodie wkradała się improwizacja oddalająca od zasłyszanych dźwięków, by po tej dalekiej podróży znowu powrócić i zabrzmieć znajomo... Trudno słowami oddać to, co działo się w środku, z całą gamą emocji...

Niech żałują ci, którzy nie dotarli. Zwłaszcza, że po koncercie Zawias miał czas na uchylenie drzwi do tajemnic, jakie kryje w sobie gitara elektryczna. Demonstrował możliwości sprzętu, tłumaczył, wyjaśniał, naciskał odpowiednie wtyczki potęgujące możliwości akustyczne instrumentu. Ciekawa lekcja, nie tylko dla miłośników muzyki.

Na zakończenie popłynął przepiękny utwór „The Sound of Silence”, gitarzysta każdemu uścisnął dłoń i podziękował za przybycie. A w nas pozostał niedosyt i nadzieja, że jeszcze się spotkamy i pozwolimy, by impresje muzyczne uniosły nas na moment do innego świata.

Monika Urbanowicz

Na zdjęciu: Zawias dał lekcję dobrej muzyki rockowej
Fot.
Janina Wołejszo

<<<Wstecz