Tygodniowe obchody Dnia Ponarskiego na Wileńszczyźnie

Zerwane przedwcześnie kwiaty

– Ponary, to temat okrutny, temat jeszcze niewyczerpany, temat, do którego trzeba wracać – mówił dr hab. Piotr Niwiński referując temat „Zbrodnia Ponarska – tragiczna konsekwencja okupacji Wileńszczyzny”, podczas konferencji w Domu Kultury Polskiej w Wilnie. Tydzień pamięci o ofiarach zbrodni ponarskiej wypełniony był spotkaniami, dyskusjami, projekcją filmu, modlitwą...

Od 19 do 24 września trwały obchody Dnia Ponarskiego zorganizowane przez Stowarzyszenie Rodzina Ponarska wraz z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP, Urzędem do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych oraz Związkiem Polaków na Litwie. Partnerem wydarzenia był Instytut Pamięci Narodowej.

„Obchody Dnia Ponarskiego to sprawa kluczowa dla naszej pamięci. W 1939 r. Rzeczpospolita Polska stała się celem agresji sąsiadów, a miliony jej obywateli znaleźć się miały rychło na liście ofiar tej straszliwej wojny. Wojna ukazała ciemną stronę natury ludzkiej, uwolniła kryjące się w tej naturze demony. Efektem było ludobójstwo, zagłada grup etnicznych i społecznych dokonana z powodów politycznych, motywowana ślepą nienawiścią. Po raz kolejny przybyli Państwo w miejsce ostatniej drogi męczenników, by uczcić ich pamięć i przypomnieć o ich krzywdzie. Z serca Państwu dziękuję za niestrudzoną pracę nad wprowadzaniem tragedii ponarskiej do społecznej świadomości” – napisał w liście Jan Józef Kasprzyk, szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, który odczytał Jacek Polańczyk, dyrektor Gabinetu Szefa Urzędu.

Ciągle do odkrycia

Jak podkreśliła prezes Stowarzyszenia Rodzina Ponarska Maria Wieloch, tegoroczne uroczystości Dnia Ponarskiego były szczególne. Bo w tym roku przypada 75. rocznica zamordowania około 100-osobowej grupy młodzieży, która w maju została rozstrzelana w Ponarach.

Członkowie stowarzyszenia wraz ze społecznością polską na Litwie pierwszego dnia uroczystości modlili się w Ostrej Bramie w intencji ofiar zbrodni ponarskiej. Złożyli kwiaty pod tablicą na ul. Połockiej, upamiętniającą prof. Kazimierza Pelczara i na symbolicznym grobie Henryka Pilścia, harcerza i żołnierza AK, znajdującym się na Cmentarzu Bernardyńskim. Złożyli też kwiaty i zapalili znicze pod stelą i Dębem Ponarskim w Alei Pamięci Narodowej w Zułowie oraz tablicą pamiątkową Marszałka Józefa Piłsudskiego w 150. rocznicę urodzin. Oddali hołd żołnierzom AK na cmentarzu w Ejszyszkach. W Domu Kultury Polskiej zorganizowana została konferencja na temat „Zbrodnia Ponarska – tragiczna konsekwencja okupacji Wileńszczyzny”, referat wygłosił dr hab. Piotr Niwiński, pracownik Oddziału IPN w Gdańsku. Wśród zaproszonych gości była m. in. zaprzyjaźniona z Wileńszczyzną, dr Ewa Rogalewska z białostockiego Oddziału IPN, a także dyrektor Państwowego Muzeum Żydowskiego im. Gaona w Wilnie, Mark Zingeris.

– Nasze odkrycia pokazały, że statystyka sowiecka była bardzo niedokładna, że terytorium Ponar jest znacznie większe niż uważano dotychczas. Do obecnych 19 ha musielibyśmy dodać jeszcze co najmniej 30 ha. Odkryliśmy sześć nowych dołów miejsc mordu. Nikt nie wie, czyje zwłoki tam spoczywają – opowiadał Zingeris. Dodał też, że niedawno robotnicy Kolei Litewskich znaleźli szczątki ludzkie tuż przy torach kolejowych nieopodal Ponar. A więc dotychczasowe dane na temat ofiar w tym miejscu mogą się bardzo zmienić.

Dr Niwiński swój wykład kierował do młodych ludzi, którzy licznie przybyli na konferencję, m. in. z wileńskiego gimnazjum im. Jana Pawła II i niemenczyńskiego gimnazjum im. K. Parczewskiego. Apelował, by poszukiwać, mówić, ocalać pamięć historyczną. – Ponary są takim elementem, który jest zapomniany. Dopiero teraz dzięki ciężkiej pracy Stowarzyszenia „Rodzina Ponarska” wrócił do podręczników historii i przychodzi do pamięci ludzi. Jeszcze kiedy 10 lat temu na konferencji we Wrocławiu czy Szczecinie mówiłem „Ponary”, wszyscy się zastanawiali się: „Ale o co chodzi?”. Nikt nie kojarzył tego z Treblinką, z Oświęcimiem, z Piaśnicą, z Babim Jarem. Teraz Ponary stają gdzieś w naszej wyobraźni, w naszej pamięci – mówił historyk. Zachęcił młodzież, aby w przyszłości podjęła badania nad tym tematem „pytając się sąsiadów, starsze osoby o to, co pamiętają, kto zginął, kim był, i jak te czasy wyglądały”.

Stańcie do Apelu

Kulminacją uroczystości była polowa Msza św. sprawowana w intencji ofiar przez ks. dr. Tadeusza Krahela, ks. lic. Henryka Naumowicza, ks. lic. Jerzego Witkowskiego, ks. Józefa Aszkiełowicza.

Ambasador RP w Wilnie Urszula Doroszewska wyraziła wdzięczność Rodzinie Ponarskiej za pielęgnowanie pamięci przez tak wiele lat i obiecała wsparcie na przyszłość.

– Rzeczpospolita pamięta o swoich obywatelach zamordowanych tutaj: Polakach, Żydach i obywatelach innych narodowości. Rzeczpospolita Polska nie mogła obronić swoich obywateli, ponieważ w tym czasie nie istniała: została zniszczona w wyniku zbrodniczej umowy pomiędzy Rzeszą Niemiecką i Sowiecką Rosją – powiedziała szefowa polskiej misji dyplomatycznej na Litwie. Z kolei Jan Amboziak z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP odczytał list, jaki do uczestników Dni Ponarskich skierował Jarosław Sellin, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego RP: „Spotykają się Państwo w miejscu, w którym słowa niekoniecznie potrafią oddać ogrom tragedii, jaka tu się rozgrywała w l. 1941-1944. Obecnie najważniejszym zadaniem jest ustalenie tożsamości nieznanych dotąd ofiar Ponar. Pamiętajmy, że każde nazwisko, wykute na polskim upamiętnieniu będzie najdobitniejszym świadectwem naszego zaangażowania na rzecz właściwego upamiętnienia zbrodni ponarskiej”. Po wystąpieniu gości odbył się apel pamięci, a następnie uczestnicy obchodów złożyli kwiaty w Kwaterze Polskiej, przy tablicy upamiętniającej Romów i pod pomnikiem żydowskimi. W niedzielę, 24 września, w kościele Ducha Świętego oddano hołd ks. Romualdowi Świrkowskiemu, proboszczowi tej parafii w latach 1941-1942, zamordowanemu w Ponarach 5 maja 1942 r.

Dzielić swój ból

Takie uroczystości nie są pozbawione emocji. Dla młodych ludzi, harcerzy to przede wszystkim trudna lekcja historii, ale dla Rodziny Ponarskiej to bolesne wspomnienie najbliższych osób, tak nagle oderwanych od ojców, matek, żon i dzieci, tak okrutnie wyrwanych życiu. Założycielka Rodziny Ponarskiej, Helena Pasierbska mówiła o nich „Zerwane przedwcześnie kwiaty...”

Dla nich każdy przyjazd do Ponar to modlitwa nad grobem. Zbigniew Sinkiewicz zawsze przyjeżdżał tutaj sam, nie zrzeszał się w Stowarzyszeniu, samotnie przechodził dróżki osobistej Golgoty. W tym roku przyjechał razem z Rodziną Ponarską i podzielił się z czytelnikami „Tygodnika” swoim wspomnieniem.

– Gdy aresztowano ojca, byłem w pierwszej klasie, więc dobrze pamiętam tamte dni. Poszliśmy wtedy z mamą do gestapo, gdzie spotkało nas dwóch żołnierzy: Litwin i Niemiec. Ponieważ mama znała dobrze język niemiecki, więc zrozumiała z ich konwersacji, że Litwin źle tłumaczy, kłamie, więc przeszła na język niemiecki. Niemiec powiedział mamie, że nie może być pewna co do swego męża, ponieważ nie wie, co jej mąż ma w sercu. Mama przyszła z zamiarem uwolnienia ojca z więzienia. Pewnego razu przyszedł do nas człowiek, który wyszedł z więzienia na Łukiszkach i powiedział mamie, gdzie są okna celi więziennej taty. Doradził nam, aby mama poszła pod te okna z dziećmi i zawołała nas. Zrobiliśmy tak, ojciec wyjrzał przez okno, był cały siwy. Wtedy ostatni raz go widzieliśmy. Potem, na przełomie grudnia i stycznia 1942-43 roku nosiliśmy z mamą na Łukiszki paczki. Kiedy, pewnego razu nie przyjęto od nas przesyłki, to mama zrozumiała, że to już koniec. Po jakimś czasie wezwano nas na przesłuchanie. Mama poszła ze mną i bratem. Była wtedy pani Wielochowa z córką. Niemiec, był ubrany po cywilnemu, wyjął dwie grube teczki i powiedział: „To są sprawy pań mężów. Ponieważ wasi mężowie walczyli przeciwko państwu niemieckiemu, zostali skazani na karę śmierci, i wyrok wykonano”. Po chwili dodał: „Możecie, panie, być dumne ze swoich mężów”. Po wyjściu z budynku, jedna kobieta pocieszała drugą: „Słyszałaś, powiedział, że możemy być z nich dumne”, na co druga odrzekła: „Tak, ale co nam z tego, gdy oni już nie żyją...” – nie kryjąc wzruszenia opowiadał pan Zbigniew.

Iwona Klimaszewska,
Monika Urbanowicz,
Teresa Worobiej

Na zdjęciach: na warcie pamięci stoją harcerze, spadkobiercy tych, którzy zginęli w Ponarach;
jednym z punktów obchodów było nabożeństwo i złożenie kwiatów pod tablicą śp. ks. Romualda Świrkowskiego w kościele Ducha Świętego w Wilnie
Fot.
Jerzy Karpowicz

<<<Wstecz