Biwak harcerski w Podborzu

Szczęśliwi nawet bez… Internetu

„Są miejsca, czasy i ludzie, których się nie zapomina...” – głosi napis na tablicy pamiątkowej umieszczonej przed Szkołą Podstawową w Podborzu. Właśnie ta miejscowość, jej mieszkańcy i sierpniowe dni pozostaną w pamięci braci harcerskiej z Solecznik, która gościła w Podborzu w ramach letniego biwaku.

Zgodnie ze wskazówkami założyciela skautingu Roberta Baden Powella „Obóz jest podstawową rzeczą w prowadzeniu drużyny. Ale obóz musi być pełen pracowitości, a nie szkołą bezcelowego leniuchowania...”, dlatego młodzież wzięła udział w wielu zajęciach, podczas których pracowała nad sobą, uczyła się współpracy w grupie, poznawała historię swego kraju, a także odpoczywała od smartfonów, tabletów i komputerów, udowadniając, że pokolenie „Zw” potrafi być szczęśliwe bez Internetu.

W ramach biwaku odbyła się wędrówka do wsi Niewoniańce, podczas której młodzież odwiedziła cmentarz i oddała hołd żołnierzom AK z oddziału ppor. Czesława Stankiewicza „Komara”, a także mieszkańcom wsi, pomordowanym w czasie drugiej wojny światowej. Odbyła się lekcja o historii Podborza i jego mieszkańcach, po której uczestnicy biwaku wzięli udział w konkursie wiedzy. Zasady bezpiecznej kąpieli były wdrażane podczas pobytu nad jeziorem w Rakliszkach. Poza tym odbyło się mnóstwo gier i zajęć, w czasie których harcerzom z Solecznik towarzyszyła miejscowa młodzież, wyjazd zaowocował więc nowymi przyjaźniami. Zwieńczeniem biwaku był spływ kajakowy Mereczanką, w którym uczestniczyli harcerze oraz ich rodzice.

Słowa podziękowania kierujemy do dyrektor Szkoły Podstawowej w Podborzu Haliny Molis i pracowników placówki oświatowej za udostępnienie pomieszczeń, matczyną opiekę, domowe posiłki i serdeczną atmosferę.

Dziękujemy również organizatorowi spływu kajakowego Danielowi Bojarinowi, samorządowi rejonu solecznickiego za częściowe pokrycie kosztów biwaku, babci Ernesty Suchockiej za ufundowanie lodów, ministrantom podborskiego kościoła za oprowadzenie po świątyni, młodzieży z Podborza za wspólnie spędzony czas.

Każdy uczestnik biwaku spotkał się z jakimiś trudnościami: ktoś tęsknił za rodzicami, kogoś pogryzły komary, ktoś miał sprzeczkę z koleżankami itp., ale nikt nie poddał się i wrócił z biwaku zwycięzcą, gdyż powtarzając myśl Olgi Małkowskiej: „Trudności życia są błogosławieństwem, gdyż przezwyciężanie ich oznacza zwycięstwo”.

Beata Zarumna,
drużynowa 8 SDH„Zodiak”

Na zdjęciu: przed ostatnim akordem biwaku – spływem kajakowym.

<<<Wstecz