Echa spektaklu Teatru Animacji z Poznania

O sensie życia z gęsiej perspektywy

Na początku marca miłośnicy teatru mieli szansę na niezapomnianą przygodę sceniczną. Spektakl „A niech to gęś kopnie” skierowany tak do dzieci, jak i do dorosłej widowni był nie tylko oryginalny pod względem formy, ale przede wszystkim bogatym w treść przesłaniem.

Organizatorem spektakli w Wilnie i w Solecznikach był Instytut Polski w Wilnie, Wydział Konsularny Ambasady RP w Wilnie, Teatr Animacji w Poznaniu, Litewska Akademia Muzyki i Teatru, Centrum Kultury Rejonu Solecznickiego. Autorką sztuki i reżyserką jest Marta Guśniowska, scenografię i lalki przygotowała Julia Skuratowa z Litwy.

Gęś to w sumie dziwny ptak, uruchamiający bardzo różne skojarzenia. Z jednej strony bywa synonim głupoty (głupia gęś, gąska), z drugiej – wyniosłości, kogoś, kto się panoszy i nie baczy na nic i na nikogo (szarogęsi). I ta właśnie gęś cierpi na depresję – już ten fakt klasyfikuje ją jako niezwykłą gęś. Cierpi m. in. na bezsenność, dzięki czemu uratowała swoje przyjaciółki kury przed lisem, który chciał je wykraść z kurnika. Zaproponowała, aby w pierwszej kolejności zjadł ją, bo wyobraziła sobie, że w ten sposób rozwiąże swoje problemy egzystencjalne. Ale Lis nie miał ochoty na starą i żylastą gęsinę i postanowił sprezentować ją wilkowi.

– Bardzo ważnym przesłaniem tej baśniowej opowieści jest poszukiwanie sensu życia. Dlatego nie jest to tylko baśń dla małych dzieci. Ma w sobie również coś dla dorosłych. Chwilami przypomina komedię kryminalną: porwanie, strzał oczywiście bezpieczny dla psychiki dziecka, a chwilami przypowiastkę filozoficzną. Pokazuje, że z każdej opresji można wyjść cało, pod warunkiem, że po drodze spotka się życzliwych przyjaciół – opowiada pomysłodawczyni sprowadzenia teatru poznańskiego, koordynator projektów w Instytucie Polskim, Anna Pilarczyk-Palaitis.

Ci, którzy obejrzeli sztukę twierdzili, że nie można o niej zapomnieć. Bo była perfekcyjnie wystawiona, z dbałością o najmniejszy szczegół. Wszystko doskonale współgrało – i intonacja i muzyka, i mistrzowska gra aktorów animujących lalki.

– Dialogi były dowcipne i mądre zarazem. Często była to gra słów, której wyłapywanie sprawiało wielką frajdę. Spektakl pozwolił każdemu się wyśmiać, a kiedy trzeba – zadumać. Śmiech był raczej wysublimowany i wyrafinowany, a treść skłaniała do refleksji. I docierała i do dzieci i do dorosłych. Wspaniały spektakl – mówiły Alicja, Wioletta i Jolanta, którym udało się obejrzeć sztukę dzięki dodatkowemu przedstawieniu w Wilnie.

Entuzjastyczne recenzje są jak najbardziej uzasadnione. Spektakl otrzymał bardzo wiele nagród w Polsce, m. in. GRAND PRIX „Złocisty” w Warszawie, wyróżnienie za kreację aktorską, wyróżnienie za tekst sztuki oraz za inwencję lingwistyczną poszerzającą możliwości wyrazowe teatru, wyróżnienie za scenografię, pierwszą nagrodę przyznaną przez Jury Dziecięce na XX Międzynarodowy Festiwal Współczesnego Teatru Lalkowego dla Dorosłych i Dzieci w Słowacji.

Niemal wszystkie spektakle dotykają warstwy emocjonalnej, uczą wrażliwości. Nie wszystkie jednak opowiadają o tym w tak zabawny i inteligentny sposób. Zostawiając widza z konkretnymi propozycjami na rozwiązanie kłopotów, i... z konkluzją jednego z bohaterów: „widocznie sensów nie można pożyczać, każdy musi znaleźć swój własny...”

Monika Urbanowicz

Na zdjęciu: teatrzyk kukiełkowy jest niezwykle trudną formą, ale „Gąska” podbiła serca wileńskiej publiczności.
Fot.
archiwum Teatru Animacji w Poznaniu

<<<Wstecz