Wesołe i huczne zapusty w Rudominie

Jak umieli, tak grali i śpiewali

Barwny koncert, kiermasz, poczęstunek z kuchni polowej złożyły się na tradycyjne zapusty w podwileńskim Rudominie, które odbyły się w minioną sobotę, 25 lutego, przy budynku miejscowego Wielofunkcyjnego Ośrodka Kultury.

Koncert rozpoczęły maluchy z lokalnego polskiego żłobka-przedszkola. Najmłodsi uczestnicy ludowej zabawy z wdziękiem tańczyli pod bacznym okiem nauczycielki tańca Justyny Suckiel. Dołączyły do nich „wesołe babcie”. Dalej swoimi umiejętnościami tanecznymi popisali się uczniowie klas początkowych Gimnazjum im. Ferdynanda Ruszczyca, młodsza grupa taneczna zespołu „Zgoda”, która zaprezentowała skoczne tańce góralskie, jak też dziewczęcy zespół „Kropelki” z Mariampola.

Brzmiały różne piosenki, a swoje umiejętności wokalne zaprezentowały przybyłym na zapusty mieszkańcom Rudomina i okolic zespoły „Jawor” z Awiżeń, „Jaskółeczki” z „Ruszczycówki”, uczniowie z lokalnego litewskiego gimnazjum „Rytas”, słuchacze Szkoły Sztuk Pięknych w Rudominie, „Mościszczanka” z Mościszek, „Borowianka” z Czarnego Boru, jako cyganie, „Przyjaciele” z Gałg.

„Co mamy, na tym gramy, jak umiemy, tak śpiewamy” – tak zapowiedział swój występ zespół „Przyjaciele”. A zagrali i zaśpiewali tak wesoło, że niektórzy z publiczności ruszyli w tany.

Orszak weselny i żebracy

Zespół „Przyjaciółki” z Kowalczuk przybył do Rudomina jako orszak przebierańców „z zagranicy” wraz ze swatem i panną młodą z zamiarem „znalezienia” męża w tym osiedlu, gdyż na granicy zatrzymano młodego z powodu utraty paszportu. W tym celu nawet sypnęli cukierkami, tak jak tradycja każe. Na zapustach zjawili się też i „żebracy”, w rolę których wcielili się członkowie zespołu „Ballada” z Wojdat. Zaprezentowali skecz o swoim „żebraczym życiu”. Prosili, jak to żebracy, o jałmużnę. Mieli przygotowaną w tym celu puszkę na ofiary pieniężne. Tradycyjny obrazek zapustowy zaprezentował zespół „Verdene” z Bujwidziszek.

Gośćmi imprezy byli: poseł na Sejm RL Czesław Olszewski, radna Mirosława Klim, kierownik Wydziału Kultury, Sportu i Turystyki administracji samorządu rejonu wileńskiego Edmund Szot, starosta gminy Rudomino Józef Szatkiewicz. Olszewski w imieniu frakcji AWPL-ZChR życzył wszystkim przybyłym wesołej zabawy i dobrego nastroju, Szot – aby w rodzinach był dostatek, zaś Szatkiewicz, zapraszając na bliny do swojego stoiska, życzył, aby najeść się ich do syta.

Wesele w „Karczmie Jankiela”

Nie tylko stoisko starostwa rudomińskiego częstowało chętnych blinami. Stoisko Centralnej Biblioteki Rejonu Wileńskiego zachęcało do posmakowania własnoręcznie upieczonych ciasteczek. Wzrok przybyłych na zabawę zapustową przyciągało stoisko gminy Mickuny za przyczyną dekoracji w postaci kukły baby, trzymającej koszyk z poczęstunkiem i dziada z kosą.

Stoisko zespołu „Rudomianka” było pod nazwą „Karczma u Jankiela”, w której odbywało się wesele. Na wozie siedziała młoda para, zapraszając mieszkańców na poczęstunek weselny, a towarzyszący im swatowie raczyli chętnych różnego rodzajami trunkami. Tak jak na zapustach, a zarazem i weselu stół uginał się od różnorodnych potraw: kiszonych ogórków i kapusty, słoniny, wędlin, kiełbas domowego wyrobu, kaszy perłowej ugotowanej w saganie, pączków, naleśników, blinów, faworków.

Nie mniejszą gościnność i całkiem niezgorszy poczęstunek zaoferowały stoiska żłobka-przedszkola, Szkoły Sztuk Pięknych, Centrum Wspólnoty Gminy Rudomino, zespołu „Przyjaciółki” z Kowalczuk, gminy ławaryskiej.

Kuchnia polowa i kucyk

Uczestnicy zabawy zapustowej mogli spróbować kaszy gryczanej wprost z dymiącej kuchni polowej, ugotowanej przez administrator oddziału Rudomińskiego Wielofunkcyjnego Ośrodka Kultury w Miednikach Jolantę Szałkowską i pracow¬nicę oddziału Teresę Stasiłowicz.

Nie zabrakło także atrakcji dla najmłodszych uczestników zabawy – przejażdżkę na kucykach oferowała ZSA „Žirgų pasaulis”, można było wziąć udział w loterii ze szczęśliwymi losami. Rozpalono też duże ognisko, przy którym zziębnięci mogli się ogrzać.

Organizatorem zapustów był Wielofunkcyjny Ośrodek Kultury w Rudominie na czele z dyrektor Wioletą Cereszką.

Jan Lewicki

Na zdjęciach: żadne wesele nie może się odbyć bez toastów, więc ziołowy napar – ku zdrowotności i długiemu życiu – był serwowany w „Karczmie u Jankiela”; „żebracy” proszący o jałmużnę; z wdziękiem tańczyły maluchy ze żłobka-przedszkola.
Fot.
autor

<<<Wstecz