Rok 2017 – rokiem maryjnym (I)

Panna, co Jasnej broni Częstochowy

Tak się składa, że w bieżącym roku przypada sporo rocznic związanych z kultem Matki Bożej – 300 lat koronacji obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, 140. rocznica objawień Maryi w Gietrzwałdzie, 100-lecie założenia przez św. Maksymiliana ruchu Rycerstwa Niepokalanej, 100 lat od objawień Matki Bożej w Fatimie. Na Litwie mija 90 lat od koronacji obrazu Matki Bożej Ostrobramskiej, natomiast Troki, można rzec, są o krok od wielkiego jubileuszu, do którego szykują się od kilku lat – w 2018 roku trockie sanktuarium maryjne będzie obchodzić 300-lecie koronacji obrazu Patronki Litwy. Rocznice te są wyjątkową okazją, aby na łamach „Tygodnika Wileńszczyzny” przedstawić cykl artykułów o sanktuariach maryjnych na świecie, mniej lub bardziej znanych.

Pobożność maryjna tak mocno się zakorzeniła wśród wiernych Kościoła katolickiego, że dzisiaj trudno o kraj, którego naród nie posiadałby sanktuarium poświęconego Matce Bożej. Chodzi przede wszystkim o kraje, gdzie większość wyznaniową stanowią chrześcijanie, przede wszystkim obrządku łacińskiego, greckokatolickiego, prawosławnego, czy ormiańskiego. Otaczanie szczególnym nabożeństwem pewnych miejsc jest związane przede wszystkim z doświadczaniem tam cudów za wstawiennictwem Najświętszej Maryi Panny. Niektóre miejsca są wynikiem objawień Matki Bożej, inne zrodziły się ze szczególnej pobożności wiernych w danym miejscu, przed figurą lub obrazem, jeszcze inne zostały stworzone przez ludzi, którzy swoje życie zawierzyli Najświętszej Maryi Pannie i poświęcili Jej dzieło swego życia.

Jest zakątek na tej ziemi

Częstochowa niezaprzeczalnie jest jednym z najbardziej znanych miejsc kultu Matki Bożej w Polsce i na świecie. Nad sanktuarium czuwają ojcowie z Zakonu Świętego Pawła Pierwszego Pustelnika, paulini. Zakon został założony w XIII wieku na Węgrzech. Początki istnienia klasztoru w Częstochowie sięgają 1382 roku, kiedy to do Polski sprowadził tych zakonników książę Władysław Opolczyk. Oddany im został wówczas drewniany kościół parafialny pw. Najświętszej Panny Marii Dziewicy i Rodzicielki. Na wzgórzu jasnogórskim obok kościoła drewnianego wznosiła się murowana strażnica. W niej to zamieszkali pierwsi zakonnicy węgierscy. Ich pieczy, dwa lata po założeniu klasztoru, powierzył książę opolski Władysław przywieziony z ziemi halickiej obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem, zwany odtąd Obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej. Obraz wkrótce zasłynął łaskami i cudami.

W 1430 r. husyci splądrowali klasztor, a następnie sprofanowali i zniszczyli cudowny obraz. Sprawą odrestaurowania obrazu zajął się sam król Władysław Jagiełło. Liczne były trudności związane z techniką malarską obrazu jasnogórskiego. Był on prawdopodobnie tak zniszczony, że zdecydowano na dotychczasową, uznaną za relikwię deskę nałożyć nowe płótna i przemalować wizerunek, według rysunku widocznego na starych zniszczonych płótnach, których kawałki pozostawiono pod płótnami nowymi. Trwałym śladem zniszczenia obrazu w roku 1430 są blizny na twarzy Matki Bożej. Po renowacji w Krakowie i ozdobieniu tła srebrnymi blachami obraz został uroczyście przeniesiony na Jasną Górę w 1434.

Szczególnego znaczenia dla Polaków miejsce to nabrało podczas potopu szwedzkiego w 1655 oraz 1 kwietnia 1656 roku, gdy król Jan II Kazimierz Waza złożył śluby lwowskie, obierając Maryję na Królową Korony Polskiej. 16 marca 1657 roku przybył on na Jasną Górę i tam modlił się o uratowanie Rzeczypospolitej przed wojskami szwedzkimi. Śluby lwowskie powtórzone zostały 26 sierpnia 1956 w Jasnogórskich Ślubach Narodu, napisanych przez prymasa kard. Stefana Wyszyńskiego 16 maja 1956 roku.

Miejsce niezliczonych cudów

O cudowności obrazu świadczą m.in. wota zawieszone w kaplicy cudownego obrazu oraz w przyległych salach i skarbcu. Księża paulini prowadzą też dokumentacje, w których znajdują się świadectwa ludzi z całego świata. Dary zostawiali książęta, królowie, papieże. Trzej ostatni następcy św. Piotra – św. Jan Paweł II, Benedykt XVI, Franciszek – zostawili róże, które są umieszczone obok wizerunku. Papież Jan Paweł II po zamachu przekazał do jasnogórskiego sanktuarium zakrwawiony pas sutanny.

Przypadek uzdrowienia Janiny Lach z Łodzi w 1979 roku jest jednym z najlepiej udokumentowanych w Polsce aktów medycznych poświadczających uzdrowienie, dla którego lekarze nie znajdują wytłumaczenia. Wszystko zaczęło się w latach 70. Janina miała 19 lat, od dwóch tygodni była mężatką, gdy zachorowała. Nogi stały się bezwładne, a diagnoza lekarska brzmiała: stwardnienie rozsiane. Po kolejnych rzutach choroby nie wróciła do pracy i otrzymała grupę inwalidzką, była też mamą Ewy i Adama. Posłuszeństwa odmawiały nie tylko nogi, ale i ręce, coraz gorzej widziała, przestały pracować jelita. Czekała ją perspektywa leżenia kilku lat w łóżku i czekania na śmierć. 27 stycznia 1979 roku miała dziwny sen. Przyśniła się jej Matka Boska. Stanęła przed nią i powiedziała: „Przyjedź do mnie, na Jasną Górę”. Janina Lach zapewnia, że wcześniej nie wierzyła w sny, jednak wtedy coś wewnątrz podpowiadało jej, że trzeba jechać do Częstochowy, choć to był dla niej wielki wysiłek. Zabrała ze sobą córkę Ewę, która miała niecałe 7 lat, i razem udały się na Jasną Górę. Gdy weszła z córką do kaplicy, w której znajduje się cudowny obraz Matki Boskiej Jasnogórskiej, była odprawiana Msza św. O kulach zaczęła iść w kierunku krat, oddzielających cudowny obraz od wiernych.

– W pewnym momencie zaczęła bić stamtąd w moim kierunku jasność, poczułam, że ogarnia mnie wielkie ciepło. Zobaczyłam twarz Matki Boskiej, miałam wrażenie, że coś mówi do mnie. Więcej nie pamiętam. Czułam, że jestem w jakiejś ekstazie. Po chwili zobaczyłam, że stoję bez kul – wspomina Janina Lach. Córka Ewa zaczęła krzyczeć, żeby mamie oddano kule. A kule trzymały w rękach dwie kobiety – Wanda Kilnar z Głuchołaz i siostra zakonna Rafaela Marek z Częstochowy. Potem kobiety te opowiadały o tym, co się wtedy wydarzyło. Miały wrażenie, że kule same odchodzą od Janiny Lach. Pani Wanda i siostra Rafaela zaprowadziły Janinę do zakrystii i powiedziały ojcom paulinom, co się stało. Gdyby nie one, to pewno nikt nie dowiedziałby się o tym cudzie. Janina Lach nie mogła uwierzyć, że wyszła z kaplicy na swoich nogach, bez kul. Czuła się tak szczęśliwa, że nie była tego w stanie wypowiedzieć słowami. Córeczka zaprowadziła mamę na małą ślizgawkę, która była na dziedzińcu jasnogórskiego klasztoru. Zaczęły się razem ślizgać. Pierwszy raz w życiu.

Po powrocie z Częstochowy Janina Lach, już bez kul i aparatu ortopedycznego, udała się na badania kontrolne. Potwierdziły one powrót do zdrowia. Lekarz nie chciał wierzyć w to, co widział. Jednak ostateczny werdykt wydali lekarze neurolodzy z Warszawy. Opiekun jasnogórskiego archiwum zgromadził dokumentację medyczną chorej. Fotokopie dokumentów jej leczenia szpitalnego zdobył w ostatniej chwili, gdyż wkrótce potem komunistyczna Służba Bezpieczeństwa nakazała utajnienie całej kartoteki Janiny Lach. W następnych tygodniach SB nachodziło kobietę, a nawet jej księdza proboszcza, próbując zmusić do milczenia.

Uzdrowiona kobieta niejednokrotnie potem pieszo pielgrzymowała z dziećmi na Jasną Górę, dziękując Bogu za łaskę zdrowia. Jednak jej perypetie zdrowotne się nie skończyły. W marcu 2005 roku miała wypadek samochody, w wyniku którego straciła wzrok. Do końca życia miała nie widzieć. 15 lipca 2005 roku Janina Lach przyjechała do Częstochowy, prowadziła ją ta sama córka Ewa. Tak jak kiedyś modliły się przed cudownym wizerunkiem, gdy Janina poczuła ciepły wiatr i ujrzała obraz. Po czterech miesiącach, w niewytłumaczalny dla medycyny sposób, odzyskała wzrok. Tym razem jednak nikt nie czynił przeszkód w udostępnieniu dokumentacji.

Pierwsza koronacja poza Rzymem

Od 8 września 2016 roku do 8 września 2017 trwa rok Jubileuszu 300-lecia Koronacji Cudownego Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej koronami papieskimi. Koronacja miała miejsce w 1717 r. Korony przesłał papież Klemens XI. Było to pierwsze w świecie takie wydarzenie poza Rzymem. Na uroczystość koronacji na Jasną Górę przybyło ok. 200 tysięcy pielgrzymów, co na owe czasy było rzeczą niespotykaną. Uroczystość stała się ogólnonarodową manifestacją wiary. Na Jasnej Górze zgromadzili się przedstawiciele wszystkich warstw społecznych – począwszy od dostojników państwowych, a skończywszy na ubogich.

Główne uroczystości jubileuszu 300-lecia koronacji obrazu odbędą się w liturgiczne święto Matki Bożej Częstochowskiej, 26 sierpnia. Jednak w ciągu całego roku rzesze pielgrzymów ciągną na Jasną Górę, żeby pokłonić się Najświętszej Maryi Pannie. Duże uroczystości odbywają się m.in. 3 maja, w Uroczystość Matki Bożej Królowej Korony Polskiej, czy też 15 sierpnia w Uroczystość Wniebowzięcia NMP, kiedy to przybywają na Jasną Górę pielgrzymki piesze.

Żywa Korona Maryi

W związku z rocznicą koronacji cudownego obrazu paulini przygotowali akcję „Żywa Korona Maryi”, która rozpoczęła się 8 września ub. r.

– Dziś pragniemy ukoronować Maryję już nie złotymi koronami, ale naszym ewangelicznym życiem. Św. Ireneusz mówił: Chwałą Boga jest żyjący człowiek. Aby tak się stało, potrzeba nam nawrócenia. Dlatego też chcemy złożyć Maryi nasze duchowe dary, które najbardziej ukazują, czy Maryja króluje w naszym życiu. Pragniemy być Żywą Koroną Maryi – informują bracia paulini. Organizatorzy zachęcają wiernych do udziału w nowej koronacji Maryi: przez ukoronowanie Jej naszymi staraniami o nawrócenie.

Wydarzenie polega na podjęciu konkretnego zobowiązania duchowego, np. spowiedzi po wielu latach, pojednania z kimś po długim konflikcie, porzuceniu alkoholu, narkotyków, odmawianiu codziennie różańca, czytaniu Pisma Świętego czy innej duchowej lektury. To zobowiązanie należy wpisać na odwrocie swojego lub rodzinnego papierowego zdjęcia i przysłać na Jasną Górę. Zdjęcia będą sukcesywnie umieszczane na specjalnej tablicy i prezentowane w Kaplicy Matki Bożej podczas Apelu Jasnogórskiego. Potem trafią do Sali Ojca Kordeckiego, tak, by każdy mógł się na nich odnaleźć, gdy w pielgrzymce przybędzie na Jasną Górę. Do fotografii należy koniecznie dołączyć oświadczenie znajdujące się na stronie www.koronamaryi.pl. Z kolei dzięki specjalnej aplikacji na telefon komórkowy, można codziennie otrzymywać maryjną myśl. Tą drogą można również złożyć duchowy dar dla Maryi.

Opracowała Teresa Worobiej

Na zdjęciu: twarz Madonny Jasnogórskiej jest czarna, bo drzewo lipowe, służące za podstawę wizerunku, przez wieki nasiąkało dymem świec; paulini podkreślają, że dzisiaj trzeba koronować Maryję nie złotymi koronami, lecz ewangelicznym życiem.
Fot.
archiwum internetowego


O początkach obrazu i jego dziejach do 1382 r., nie posiadamy pewnych i ściśle historycznych wiadomości – jedynie tradycję i różne pobożne podania. Według tradycji, obraz jasnogórskiej Pani miał malować św. Łukasz Ewangelista jeszcze za życia Najświętszej Panienki. Ta sama tradycja podaje nawet, że obraz jest malowany na płycie stołu używanego przez świętą Rodzinę w Nazarecie. W IV wieku św. Helena, matka cesarza Konstantyna Wielkiego, miała przywieźć ze sobą ten obraz do Konstantynopola. Tam doznawał on wielkiej czci i był pomocą w chwilach zwłaszcza wielkich nieszczęść jak zaraźliwe choroby, epidemie itp. Około wieku IX czy X obraz powędrował na północ, gdzie ostatecznie na stałe spoczął w zamku Bełzkim, na północny wschód od Lwowa, na Rusi Czerwonej.

W roku 1382 Władysław, książę Opola, w imieniu króla Ludwika Węgierskiego sprawował rządy na Rusi. Chcąc zabezpieczyć obraz przed ewentualnym zbezczeszczeniem ze strony pogańskich Tatarów, postanowił przewieźć go do Opola na Śląsk. Kiedy w drodze zatrzymał się na krótki odpoczynek w Częstochowie u podnóża kościółka na Jasnej Górze, Matka Boża miała mu dać poznać Swą wolę, iż chce tutaj właśnie pozostać. Opolczyk pozostawił więc wizerunek NMP na Jasnej Górze, oddając go pod opiekę ojcom paulinom.

<<<Wstecz