Kiedy nie rządzi, inaczej sądzi...

Andrius Kubilius, były dwukrotny premier, przeżywa intelektualny katharsis i chyba mu trochę wstyd. Wstydzi swego byłego premierowania. Ostatnio przyznał bowiem, że mylnie sądził kiedyś, iż problemy mniejszości narodowych rozwiążą się same (wystarczy, że wzrośnie ogólny dobrobyt). Dziś, kiedy nie rządzi, już tak nie sądzi...

Uważa wręcz, że są potrzebne wysiłki ze strony państwa, by pomóc mieszkańcom Wileńszczyzny. Będąc w opozycji nie szczędzi więc sił, by składać wnioski, sypać coraz to nowymi pomysłami, jak rozwiązać ten gordyjski węzeł problemów mniejszości, który kiedyś sam tak skutecznie supłał (przypomnijmy, że to za jego urzędowania mniejszości narodowe znalazły się pod największym pręgierzem władzy, gdy ta zabrała im prawa wynikające z Ustawy o mniejszościach narodowych, wprowadziła opresyjną Ustawę o oświacie, karała samorządowców za publiczne używanie języka polskiego).

Założył w Sejmie nawet grupę poselską o nazwie „3 Maja”, która ma trudzić się na niwie poprawy stosunków polsko-litewskich, a nawet pomóc litewskim Polakom. Ostatnio wystąpił do rządu o 200 tys. euro na retransmisję polskiej TV w Wilnie, wysunął pomysł, by przyznawać dodatkowe punkty przy dostawaniu się na studia dla tych abiturientów, którzy znają język polski. No piękne inicjatywy. Szlachetne. Szkoda tylko, że nie przyszły posłowi Kubiliusowi do głowy, kiedy był u władzy i mógł je uskutecznić. Teraz, kiedy jest na emeryturze politycznej, można je uznać jedynie za próbę zaistnienia w temacie, który kiedyś skutecznie spartaczył.

W jednym jednak z posłem Kubiliusem nie mogę się nie zgodzić. Przyznaję mu rację, gdy twierdzi, że jak na razie to i nowy Sejm nie zrobił nic, by poprawić stosunki z Polską. Tikrai taip. Ale przymiarki są, dodam od siebie, by nieco tchnąć otuchy w martwą materię, jaką jest nasza postawa wobec strategicznego ponoć partnera. Na poparcie swej tezy zacytuję posła partii rządzącej Vytautasa Bakasa, przewodniczącego sejmowego komitetu bezpieczeństwa narodowego i obrony: „Mniejszości narodowe powinny czuć się pełnowartościowymi obywatelami kraju i nie może być żadnych wątpliwości czy poczucia, że są w jakikolwiek sposób dyskryminowane. Każdy człowiek powinien czuć się obywatelem naszego kraju, mieć pełnię praw. Ważne jest zapewnienie możliwości udziału w tworzeniu naszego państwa, wciągnięcie się w procesy decyzyjne, a jednocześnie pełna swoboda samorealizacji i kultywowania własnej kultury” – powiedział poseł po spotkaniu (jeszcze w grudniu ubiegłego roku) z szefem Saugumy Dariusem Jauniškisem. Jest to – moim zdaniem – zasadnicza zmiana stanowiska, jeżeli chodzi o postrzeganie problemów mniejszości w kontekście bezpieczeństwa państwa. Przypomnę, że dotychczas Sauguma w swych dorocznych sprawozdaniach regularnie pisała, że mniejszości narodowe są zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego, gdyż ich aspiracje odpowiadają celom i interesom Kremla.

Tymczasem poseł Bakas stawia przeciwną tezę twierdząc, że mniejszości narodowe na Litwie muszą mieć pełnię praw, by nie stały się narzędziem w polityce propagandowej naszego wschodniego sąsiada. Podpisuję się pod tym stwierdzeniem polityka partii chłopskiej, jak nigdy dotąd pod czyjąkolwiek wypowiedzią, jakiegokolwiek działacza w omawianym temacie. Może ona świadczyć, że następuje zasadniczy zwrot w samym definiowaniu problemu. Bo wcześniej przecież władze (kłaniam się Kubiliusowi) tępiły aspiracje mniejszości narodowych wykorzystując jak maczugę argument, że stoi za nimi „niewidzialna ręka Kremla”. Był to oczywisty szantaż wobec mniejszości narodowych działający na zasadzie: spróbuj tylko coś pisnąć na temat swych praw, a oskarżymy cię o najgorsze. Takie prymitywne walenie cepem (bo przecież prawa dla mniejszości deklarowaliśmy jako Litwa wstępując nie do byłego Sojuzu tylko do UE, i to przed jej organami musimy zdawać relację z wywiązywania się z nich, a nie przed Kremlem), ale niestety skuteczne, jeżeli chodzi o użytek wewnętrzny.

Taka polityka hiperpatriotyzmu dawała partiom określone profity w wyborach, ale Litwę prowadziła niestety na manowce. Skłócała nasze zróżnicowane narodowościowo społeczeństwo, osłabiała Litwę na arenie międzynarodowej. Dlatego wypowiedź szefa sejmowego komitetu bezpieczeństwa narodowego i obrony chciałbym traktować osobiście jako wyczekiwaną jaskółkę, która – być może – uczyni jednak wiosnę w relacjach z Polską i co ważniejsze, kardynalnie zmieni nastawienie władz wobec mniejszości narodowych.

Ważne jest przy tym jednak, by przyjąć do serca samokrytykę Kubiliusa o naiwnym sądzeniu, że problemy mniejszości rozwiążą się same.

Tadeusz Andrzejewski

<<<Wstecz