Premiera Polskiego Studia Teatralnego

Królewskie szaty dla dzieci

Jest takie powiedzenie, że dobry teatr to nie tylko kwestia środków, ale przede wszystkim zapału twórców. Biorąc pod uwagę fakt, że sztuki wystawiane przez Polskie Studio Teatralne cieszą się dobrymi recenzjami, a w dodatku częstotliwość premier jest imponująca, można pokusić się o stwierdzenie, że przymiotnik „amatorski” jest tu tylko nic nie znaczącym dodatkiem. Bo dzięki zapałowi twórców – teatr zachwyca profesjonalizmem.

Wiele osób nie zdążyło obejrzeć jeszcze przygód wojaka Szwejka (po listopadowej premierze spektakl zapowiadany jest na marzec), a już aktorzy studia zaprosili najmłodszych widzów na nowy spektakl, oparty na motywach baśni Hansa Chrystiana Andersena „Nowe szaty cesarza”. Ze względu na duże zainteresowanie, premiery odbyły się w Wielofunkcyjnym Ośrodku Kultury w Rudominie i Domu Kultury Polskiej w Wilnie.

Siła współpracy

Treść bajki dostosowana do wrażliwości młodego widza zachwyca również dorosłych. Jest więc piękna scenografia i kostiumy (dzieło Artuta Armackiego i Edwarda Kiejzika), prosty język (warto zaznaczyć, że nad dykcją i sposobem mówienia młodszych aktorów – Herberta i Bartka – pracowała dr Henryka Sokołowska), wesołe piosenki i zabawne tańce (oprawą muzyczną zajmowali się Monika Jodko i Dariusz Rudzianiec, a choreografią Beata Bużyńska). Połączenie tych wszystkich elementów ułożyło się w barwną, mądrą opowieść o tym, że zawsze, bez względu na wszystko należy mówić prawdę.

Jaki król, taki dwór

W króla wcielił się Marek Kubiak. Tak sugestywnie wykreował postać, że odnosiło się wrażenie, iż rządzenie ma we krwi... Jego narcystyczny zachwyt nad sobą, wieczne niezadowolenia z opieszałości i nieumiejętności podwładnych, a także egzekwowanie posłuszeństwa krzykiem (wyjątek stanowiła królowa, na którą nie odważył się głośno krzyczeć) wzbudzało nawet sympatię, no może trochę politowanie... Królowa (z wdziękiem zagrała ją Łucja Kołpak) wspierała swego apodyktycznego męża, sekundując mu w nierealnych pomysłach. Jedyną osobą, która zorientowała się w oszustwie cudzoziemców – Janka i Franka – był Minister (Zbigniew Gierulski), ale wcale nie ułatwiał zadania królowi. Gdy ten przyznał się, że jednak nowego stroju nie widzi, co znaczyło, że nie nadaje się na sprawowany urząd, minister jedynie obiecywał dyskrecję. Zabawny był główny wartownik (autorytatywny Zdzisław Gorbaczewski), którego najważniejszym zadaniem było informowanie opinii światowej o... zapinaniu guzika albo przymierzaniu nowego stroju przez króla. Sprytni cudzoziemcy, podający się za znamienitych krawców, wyprowadzili w pole cały dwór. Trzeba przyznać, że młodzi aktorzy – debiutujący Herbert Kubiak i mający już na swym koncie role w teatrze, Bartosz Urbanowicz – z powodzeniem udźwignęli główne role.

Żeby grać!

Jak zaznaczyła kierownik Polskiego Studia Teatralnego – Lilia Kiejzik – w ostatnim czasie teatr przeżywa swoisty renesans: aktorzy kształcą się zawodowo, przychodzą doń nowi adepci sztuki teatralnej. W „Nowych szatach króla” zagrał Konrad Żytkowski, absolwent „Kraszewskiego”, obecnie student I roku. Był idealnym błaznem – zarażał energią, a uśmiech nie schodził z jego twarzy, mimo zmęczenia dwudniowym maratonem i czterema przedstawieniami. Debiutował Maksymilian Głuchowski (wartownik) i Anastazja Jewtejewa (dama dworu). Wszyscy zgodnie twierdzili, że teatr zaraża swą magią i najważniejsze, by nie zabrakło dla nich ról. Ale to już zadanie dla reżysera. Lilia Kiejzik potwierdza, że zapał aktorów udziela się jej samej.

– Zdarza się, że jestem zmęczona, widzę też zmęczenie na twarzach ekipy, wszak próby bywają czasem do późnych godzin wieczornych, ale nikt nie narzeka, atmosfera jest iście rodzinna i raczej sobie wzajemnie pomagamy, niż wymagamy – mówi zadowolona z premiery kierowniczka, która jest jednocześnie reżyserem spektaklu.

Gromkie brawa i zadowolenie widzów są najlepszą recenzją. Dlatego z niecierpliwością oczekiwane są kolejne przedstawienia. Dotychczas „Nowe szaty króla” obejrzały rodziny zrzeszone pod egidą ZPL (szczególnie miejskiego oddziału, którym kieruje Alicja Piotrowicz) i najwyższa pora na zdemaskowanie głupoty, próżności i tchórzostwa króla i całego baśniowego dworu, przez wszystkich – małych i dużych mieszkańców Wileńszczyzny.

Monika Urbanowicz

<<<Wstecz