Koncert noworoczny w Wielofunkcyjnym Ośrodku Kultury w Niemenczynie

Miasto, które tańcem stoi…

Pękająca w szwach sala, dobry nastrój, popisy różnych wiekowo, ale tak samo artystycznie uzdolnionych miłośników twórczości amatorskiej, żarty konferansjerów, spontaniczne i serdeczne przyjęcie widowni, obdarowanie dzieci prezentami przez hojnego św. Mikołaja – to w telegraficznym skrócie opis wydarzeń, jakie miały miejsce podczas tradycyjnego noworocznego koncertu zespołów działających przy WOKN.

Swój kunszt wykonawczy podczas koncertu zademonstrowali członkowie zespołów wokalnych i tanecznych (przewaga tych ostatnich była wyraźnie widoczna), bo honoru wokalistów broniły tylko dwa seniorskie zespoły – „Pogoda” i „Gija”, a kroki i różne układy taneczne demonstrowali tancerze z zespołów: „Perła”, „Jutrzenka”, „Wileńszczyzna” oraz tańca współczesnego „Dalina”.

Pełne energii i wigoru panie z „Pogody” udowodniły, że nazwę wybrały nie przez przypadek i swymi optymistycznymi, nastrojowymi, przebojowymi piosenkami z miejsca podbiły serca publiczności i wprawiły zebranych w doskonały, prawdziwie świąteczny nastrój.

Wiadomo nie od dziś, że Niemenczyn tańcem stoi i tę, oczywistą już prawdę, potwierdziły wszystkie grupy wiekowe „Perły”, „Jutrzenki” oraz „Daliny”. Ukoronowaniem popisów tanecznych było mistrzowskie wykonanie ognistego tańca cygańskiego w wykonaniu reprezentacyjnej grupy z „Wileńszczyzny”. Jego premierę widzowie mogli oglądać podczas jubileuszowego koncertu zespołu z okazji 35-lecia działalności, który się odbył jesienią ubiegłego roku w Litewskim Narodowym Teatrze Opery i Baletu w Wilnie. Zarówno wtedy, jak i teraz publiczność została wykonaniem urzeczona i domagała się występu na bis.

W liryczny nastrój rzewnych, czasami wręcz nostalgicznych utworów litewskich, wprowadziły widzów śpiewające seniorki z zespołu „Gija”. Zespół powstał nie tak dawno. Stworzyli go przeważnie pracownicy medyczni, a na scenie występują wraz ze swymi wnuczętami, co sprawia, że jest to takie rodzinne wielopokoleniowe śpiewanie.

Dobry nastrój na sali starali się podtrzymywać i spiralę dobrego humoru „podkręcać” młodzi prowadzący – Marzena i Edgar. Ich, nie pozbawione dowcipu przekomarzanki, raz za razem były nagradzane wybuchami śmiechu i o to prawdopodobnie chodziło, by zawieszona dość wysoko poprzeczka dobrego nastroju nie spadała i utrzymywała się na tym samym poziomie.

Kulminacją, a jednocześnie ostatnim majorowym akordem przedsięwzięcia, było przybycie św. Mikołaja z dużymi worami prezentów…

Zygmunt Żdanowicz

Na zdjęciu: taniec cygański – to eksplozja energii, ekspresji i kolorów.
Fot.
Jolanta Gulbinowicz

<<<Wstecz