Nie podpalać Polski

Dawno temu przyjąłem zasadę, aby nie komentować bieżącej polityki w Macierzy wychodząc z założenia, że jako Polak zza Buga szanuję polityczne wybory Rodaków w kraju. Dzisiaj jednak czuję potrzebę zrobienia małego odstępstwa od podjętej zasady. Uważam, że mam moralne prawo odnieść się do tego, co akurat w ostatnich dniach dzieje się na ulicach Warszawy. Bo Polska jest jedna i nikomu nie wolno Jej podpalać.

A ostatnie zajścia, które mają miejsce na ulicach polskiej stolicy, zwłaszcza pod Sejmem RP, nie mogą nie napawać troską, ale i zażenowaniem zarazem każdego Polaka niezależnie od tego, gdzie mieszka. Jak już napisałem na wstępie, nie biorę udziału w bieżącej bardzo burzliwej polityce w Polsce, ale też nie mogę milczeć, gdy widzę jak określone siły całkiem już otwarcie próbują zdestabilizować sytuację nad Wisłą i – być może – liczą na obalenie władzy siłą. Władzy, która ma legitymację demokratyczną, czego nie zaneguje nawet największy cynik, bo została wyłoniona przez Polaków w wolnych i odpowiadających wszelkim standardom demokracji wyborach.

Więcej>>>


O dziobach, co imion somsiadów wymówić nie chciały

Jest koniec grudnia, co znaczy, że zbliżają się kolejne święta – najważniejsze i najpiękniejsze w roku. Czas, zatem, na naszą bajkę o mitycznej krainie Likwakii i jej pierzastych bohaterach.

Nie wszystkich dziś spotkamy na tradycyjnym tokowisku dorocznie skupiającym sławnych ptaków Litwanii, jako że niektórzy z nich w ostatnim roku doznali wewnętrznych wstrząsów i wycofali się z tokowiskowych rozhoworów. Postąpił tak, na przykład, szpak syberyjski Vicka Gerbamamis, który po tym, gdy klatki niespodziewanie uniknął, odkrył w sobie duszę romantyka, zaczął piać pieśni rzewne i książki uduchowione pisać o wysokich materiach. Podobnie sowa puchatka Frau Lora Grau zeszła ze sceny, bo się obraziła na wszystkich i czując absmak niemały, zaszyła się gdzieś w dziupli w pobliżu Kiejdan.

Więcej>>>


<<<Wstecz