Na zakończenie Roku Henryka Sienkiewicza

Związki pisarza z Litwą (3)

W 1890 r., mając 44 lata, Sienkiewicz zrealizował swoje marzenie – odwiedzenie Czarnego Lądu (m. in. po to, aby zebrać materiał do powieści o handlu niewolnikami). Wspólnie z młodym hrabią Janem Józefem Tyszkiewiczem (1867-1903), panem z Landwarowa, miłośnikiem sztuki i podróży, wyruszyli na safari do Zanzibaru.

Koszty podróży ponosiła redakcja warszawskiej gazety „Słowo”, której redaktorem był w latach 1882-1887 Sienkiewicz. Przed wyjazdem Sienkiewicz zaopatrzył się w lekarstwa, listy polecające od wpływowych osobistości niemieckich i włoskich (zdobył je m. in. dzięki malarzowi Henrykowi Siemiradzkiemu), a także aparat fotograficzny.

Polowanie na hipopotamy

Tyszkiewicz i Sienkiewicz spotkali się w Rzymie 16 grudnia 1890 r., osiem dni później, w wigilię Bożego Narodzenia, wyruszyli statkiem „Rawenna” (mieli wspólną kabinę) z Neapolu. W liście do rodziców pisanym z Neapolu Jan Tyszkiewicz napisał o Sienkiewiczu: „Jego towarzystwo jest nadzwyczaj miłe. Tyle ciekawych rzeczy opowiada i tak ładnie opowiada!”. Cały styczeń spędzili razem w Egipcie, w Kairze (Sienkiewicz był pod wielkim wrażeniem widoku sfinksa), gdzie pisarz zabawiał Tyszkiewicza opowieściami na temat swoich ostatnich nowelek (m.in. Lux in tenebris lucet, o umierającym rzeźbiarzu Kamionce, którego przed śmiercią nawiedziła nieżyjąca ukochana żona Zofia, w postaci siostry zakonnej). Na wyspę Zanzibar dotarli 17 lutego 1891 r., dzień później byli na kolacji u konsula angielskiego, sir Evana Smitha, podczas której pani domu zabawiała gości grą na fortepianie (wykonała m.in. polonez Chopina). W wielki czwartek 26 marca Sienkiewicz i Tyszkiewicz wzięli udział w polowaniu na hipopotamy, krokodyle (Sienkiewicz zabił jednego), antylopy. Niestety pisarz zachorował na febrę i dlatego był zmuszony do przerwania podróży.

Owocem tej podróży była książka Sienkiewicza Listy z Afryki (1892) oraz powieść dla młodzieży W pustyni i w puszczy (1911). Natomiast Jan Józef Tyszkiewicz zostawił notatki pt. Listy z podróży do Zanzibaru 1891 r., które w dwudziestoleciu międzywojennym były drukowane we fragmentach w „Słowie” wileńskim, a wydane w wersji książkowej (dwujęzycznej, polsko-litewskiej) dopiero w 2010 r.

Z Wilnem – tylko na odległość

Sienkiewicz nie był nigdy w Wilnie. Nie doszedł do skutku jego przyjazd na wystawę sztuki polskiej w dn. 16 (22) kwietniu 1903 r., na którą miał zaproszenie jako gość honorowy. Inicjatorem zaproszenia był Tadeusz Wróblewski, założyciel i prezes Towarzystwa Neo-Szubrawców, a organizatorem samej wystawy – malarz i grafik Ferdynand Ruszczyc, który w tym czasie był profesorem ASP w Krakowie i członkiem Towarzystwa Artystów Polskich „Sztuka”. Wystawa ta miała na celu zapoznanie wilnian z najnowszym malarstwem polskim (twórczością m.in. Józefa Chełmońskiego, Wojciecha Gierymskiego), rangę tego wydarzenia miała podnieść wizyta autora Potopu.

Pobyt Henryka Sienkiewicza w Wilnie był planowany na dwa dni (15-16 kwietnia), dzięki zachowanemu listowi Artura Dolińskiego do Józefa Bielińskiego z 7 V 1903 r. znamy szczegóły tego planu. Sienkiewicz miał przyjechać 15 (21) IV wieczorem i udać się na raut Szubrawców (odbywający się nietypowo we wtorek) w mieszkaniu Tadeusza Wróblewskiego w domu na rogu ul. Uniwersyteckiej i Skopówki. Następnego dnia, w środę 15 IV (starego stylu) o godz. 12.00 miał być obecny na otwarciu wystawy sztuki polskiej w pawilonie w Ogrodzie Bernardyńskim, a później, o godz. 14.00 – na „śniadaniu” (na 70 osób!) u Józefa Montwiłła, dyrektora Banku Ziemskiego w Wilnie, a wieczorem tego samego dnia – na raucie składkowym w Klubie Szlacheckim (został on później przeniesiony do mieszkania Edmunda Bortkiewicza i trwał do godz. 3.00 nad ranem). Wiadomość telegraficzna o tym, że w związku z nagłym zasłabnięciem teściowej Wandy Szetkiewiczowej Sienkiewicz nie przyjedzie, dotarła w trakcie trwania rautu Szubrawców (od godz. 21.00). Obecni tam byli inni goście z Warszawy, m. in. malarze Kazimierz Stabrowski i Roman Szwoynicki oraz lekarz Karol Benni. Uczestnicy rautu wysłali Sienkiewiczowi telegram, zachęcając go do przyjazdu następnego dnia, ale pisarz nie zmienił swojej decyzji, stosując się do zaleceń lekarza teściowej. Na ręce T. Wróblewskiego przysłał on list z przeprosinami, w którym napisał m. in.:

„(…) Było to moim najgorętszym życzeniem zbliżyć się do ludzi, z którymi łączą mnie przekonania, uczucia i nadzieja, a którzy pracują tak wytrwale, dzielnie i zarazem roztropnie dla społecznego dobra. Nie wątpię, że byłbym wywiózł z Wilna równą otuchę i równie jasne wspomnienia, jak wywieźli je ci, którym szczęśliwszy los pozwolił uścisnąć Wasze dłonie i korzystać z Waszej serdecznej gościnności. (…) Mogłem być z Wami tylko myślą i sercem, z głębi którego przesyłam Wam obecne życzenia, aby Waszą obywatelską pracę, Waszą roztropność i Waszą wytrwałość uwieńczył taki skutek, jakiego pragnie każde miłujące kraj serce, i aby nasze wspólne trudny stały się zapowiedzią i podwaliną szczęśliwszych czasów” (1 V 1903).

Jak bardzo oczekiwany był Sienkiewicz w Wilnie świadczy też zachowany rękopis planowanego obszernego przemówienia Adama Karpowicza, red. „Dziennika Wileńskiego”. Autor przemówienia nazwał pisarza „siewcą żywotnych nasiona w narodzie”, który kieruje się trzema wartościami: prawdą, dobrem i pięknem, twórcą i potrafi pogodzić posłannictwo wielkiego artysty z obowiązkami obywatela:

„(…) Litwa nasza rozumie Cię i czci, Dostojny Panie, bo dla niej drogimi są zawsze te święte ideały, w imię których nastąpiło jej zlanie się z Polską (…) i czeka z upragnieniem nowych, krzepiących owoców pracy Twego ducha, nowych płodów Twego geniuszu”.

Karpowicz w swoim przemówieniu zaznaczył, że pokrzepienie płynące z dzieł Sienkiewicza jest potrzebne teraz bardziej niż kiedykolwiek, gdyż w społeczeństwie na Litwie brakuje zgody, panują tu „niezgoda, zamęt i rozdźwięk”. Za winowajców tego stanu rzeczy uznał on „zastęp Litwinów separatystów”, używających hasła: „Litwa dla Litwinów”, który odżegnują się od tradycji unijnych, a są inspirowani przez wspólnego wroga, czyli Rosję. Liczył na to, że autorytet Sienkiewicza wpłynie na braci Litwinów, dlatego chciał w pisarzu widzieć „posła miłości”, który przybył z „gałązka oliwną pokoju i zgody” – z „ziemi Kordeckich – na ziemię Kościuszki”.

Dzwonnik

O kraju swoich przodków Sienkiewicz nie zapominał w latach I wojny światowej. Przebywając w Szwajcarii, w Vevey, był on zaangażowany w działalność charytatywną. Sienkiewicz pełnił tu funkcję prezesa Komitetu Generalnego Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce, korzystającego również z pomocy Polonii Amerykańskiej. Dzięki Sienkiewiczowi w tym okresie – za pośrednictwem oddziału Komitetu na terenie Królestwa Polskiego (miał pod swoją opieką teren całej dawnej Rzeczypospolitej) – Litwa otrzymała wsparcie finansowe w wysokości ponad 863 tys. franków szwajcarskich. Komitet zastrzegł przy tym, że podział ma dotyczyć osób narodowości zarówno polskiej, jak i litewskiej.

Nieznane są bezpośrednie wypowiedzi Sienkiewicza na temat litewskiego odrodzenia narodowego. Sugeruje to jednak nowela współczesna Dzwonnik (1907), dedykowana Elizie Orzeszkowej. Została on wydrukowana w „Tygodniku Ilustrowanym”, z rysunkami Ferdynanda Ruszczyca. Jest to przejmująca historia laudańskiego patrioty, uczestnika powstania 1863 r., który ratując się przed represjami, zamieszkał w Królestwie Polskim. Chociaż od czasów powstania minęło już wiele lat, ale nie chce on wracać na Litwę po tym, gdy dowiedział się od swojego siostrzeńca, młodego litewskiego patrioty, że obecnie tradycje unijne są krytykowane, wygasła tzw. idea jagiellońska. Z uwagi na cenzurę nie ma w tym utworze wyraźnego wskazania, kto jest winowajcą takiego stanu rzeczy i komu jest na rękę konflikt polsko-litewski, o czym była mowa m. in. w cytowanym, ale niedrukowanym nigdzie przemówieniu Adama Karpowicza, redaktora „Dziennika Wileńskiego”.

Nic to...

Henryk Sienkiewicz zmarł 15 listopada 1916 r. w Szwajcarii. 25 listopada 1924 r. jego zwłoki przywieziono do Polski i złożono w podziemiach warszawskiej katedry św. Jana. W tej uroczystości brała udział delegacja z Wilna. W dniu warszawskiego pogrzebu pisarza w Wilnie odbyły się uroczystości żałobne. Z inicjatywy Wileńskiego Komitetu Wojewódzkiego biskup Jerzy Matulewicz odprawił Mszę św. żałobną, następnie w Auli Kolumnowej na Uniwersytecie Stefana Batorego odbyła się akademia, podczas której zabierali głos profesorowie Alfons Parczewski i Feliks Konieczny.

W listopadzie 1939 r. poeta wileński Teodor Bujnicki napisał:

Czytajmy Sienkiewicza! W chwilach, gdy będzie nam się zdawało, że nie damy już sobie rady z wątpliwościami, z niewiarą i depresją, sięgnijmy po tom Potopu, Krzyżaków czy Ogniem i mieczem. Odwróćmy na chybił-trafił kartę i czytajmy.

Zrozumiemy wtedy bardzo wiele, nauczymy się z jasną twarzą patrzeć w przyszłość, powtarzając „nic to” – za panem Wołodyjowskim. Zdobędziemy się na słuszny spokój, na rzecz najważniejszą – na równowagę ducha”. („Słowo”, 8 IX).

Irena Fedorowicz

Na zdjęciu: hotel Du Lac w Vevey, patrzący oknami w jezioro Leman – tu autor „Trylogii” przeżył ostatnie dwa lata życia.
Fot.
„archiwum internetowego”

<<<Wstecz