Święto sportu osób niepełnosprawnych rejonu wileńskiego w Rudominie

Spojrzeć na życie inaczej

Ponad 100 osób niepełnosprawnych z różnych specjalistycznych placówek, domów opieki, stowarzyszeń, starostw i centrów wzięło udział w tradycyjnym święcie osób niepełnosprawnych „Sport i my”, które po raz 13. w ubiegłą środę, 26 października, odbyło się w gościnnej i przestronnej sali sportowej Gimnazjum im. Ferdynanda Ruszczyca w Rudominie.

Gospodarze zrobili wszystko, aby uczestnicy tradycyjnego relaksacyjno-sportowego przedsięwzięcia czuli się jak u siebie w domu, a czuwała nad tym osobiście dyrektorka gimnazjum Żaneta Jankowska. Jak poinformowali organizatorzy, święto w tym gimnazjum zostało przeprowadzone po raz drugi, a o wyborze miejsca zadecydowały wspaniałe warunki i zaangażowanie społeczności gimnazjalnej, która starała się niecodziennym gościom wprost nieba uchylić.

Z mostu zaaprobowano

Przed rozpoczęciem zmagań sportowych gimnazjaliści wystąpili z krótkim okolicznościowym koncertem, a wrażliwi widzowie nie szczędzili młodocianym artystom rzęsistych oklasków. Tym bardziej, że niektóre numery programu były im znane – na przykład integracyjny taniec „Chocolata” – z powodzeniem i ogromnym emocjonalnym zaangażowaniem wykonują go podopieczni Centrum Dziennego Pobytu Osób Niepełnosprawnych w Niemenczynie.

Jak powiedziała Irena Ingielewicz, kierowniczka wydziału opieki społecznej, święto to zrodziło się z inicjatywy Stefanii Stankiewicz, byłej kierowniczki wydziału i z mostu zostało zaaprobowane, rozpropagowane i na stałe wpisało się do kalendarza imprez rejonu wileńskiego, organizowanych z myślą o osobach niepełnosprawnych. W ubiegłym roku święto nie odbyło się, gdyż wiele czasu i zabiegów pochłonęły przygotowania do niezapomnianej pielgrzymki do Rzymu.

Kierowniczka, otwierając święto, życzyła uczestnikom dobrych wyników, takiegoż nastroju oraz uczciwej i toczonej w duchu fair play rywalizacji.

Wiekowa reprezentacja

Niepełnosprawni sportowcy rywalizowali w dziesięciu dyscyplinach: warcabach, szachach, rzucaniu piłki do kosza, mini-kręglach, rzucaniu obręczy i piłeczek, darcie, integracyjnej grze paraolimpijskiej boccia, tenisie stołowym i piłkarzykach, czyli futbolu stołowym.

Sport można uprawiać w dowolnym wieku, a dowodem tego była trójosobowo reprezentacja Domu Opieki Społecznej w Podbrzeziu, której łączny wiek wynosił 240 lat! Zofia Miciuta, najmłodsza jej przedstawicielka (70 lat), przekonywała, że aby utrzymywać dobrą kondycję i być w formie należy być wstrzemięźliwym w jedzeniu, nie zaniedbywać ruchu, a dla zdrowia nie zaszkodzi i 20 gram nalewki z greckiego orzecha i miodu zalanych dobrą żytnióweczką.

84-letni Marian Pietkiewicz dzięki ćwiczeniom, wyjątkowej sile woli i samozaparciu zaczął od nowa chodzić o własnych siłach. Przed czterema laty zawał serca zwalił go z nóg i przykuł do łóżka, ale pan Marian się nie poddał i dopiął swego – stanął na nogach.

Sport kształtuje charakter, wolę, zmusza do wysiłku, pobudza niezmierzone pokłady siły wewnętrznej i energii, jest katalizatorem w wytwarzaniu adrenaliny. Te zawody nie były wyjątkiem i dostarczyły wiele emocji oraz wrażeń zarówno uczestnikom, jak i kibicom, a byli nimi najczęściej opiekunowie i wolontariusze. Mimo niepełnosprawności uczestnicy uzyskiwali dobre wyniki, których nie powstydziłyby się osoby fizycznie zdrowe.

Jelena Kazanskaja, nauczycielka wf-u powiedziała, że wyniki uzyskane w darcie są naprawdę dobre. Zwycięzca – Jan Mieszkaniec – zdobył aż 133 pkt., zdobywcy drugiego i trzeciego miejsca – Edgar Ławecki i Jewgienij Zabieło – „rzucili” odpowiednio 129 i 124 pkt., co jest wynikiem przyzwoitym.

Wolontariuszka z doświadczeniem

Święto odbyło się sprawnie i bez zakłóceń, a niemały wpływ na to mieli wolontariusze, którzy pracowali z oddaniem i poświęceniem. Do swych starszych podopiecznych odnosili się z szacunkiem, a do rówieśników zwyczajnie po przyjacielsku. Rozmawiali z nimi, chodzili wziąwszy się za ręce, pomagali w czasie zawodów, usługiwali podczas obiadu, brali udział w grach i zabawach integracyjnych, tańczyli wspólnie podczas przerw i w czasie wieńczącej przedsięwzięcie dyskoteki.

Ewelina Murawskaja, uczennica 10. klasy, otwarcie stwierdza, że czuje potrzebę i chęć pomagania ludziom.

– Mam spory bagaż doświadczenia w komunikowaniu się z ludźmi niepełnosprawnymi. Moja starsza siostra od 6 lat w ogóle nie słyszała. Nauczyłam się z nią porozumiewać za pomocą gestów, a ona czytała z warg, co chciałam jej przekazać – zwierzała się rezolutna dziewczyna. – Cieszę się, że życie siostry się ułożyło – pracuje zawodowo, założyła rodzinę, ma własne gniazdo i wychowuje syna, którego bardzo lubię.

Otwarta, energiczna, kipiąca młodzieńczą energią i werwą dziewczyna była prawdziwym wodzirejem na święcie – wszędzie jej było pełno.

Z kolei Augustyna na prowokacyjne pytanie, czy to, że wolontariusze zostali zwolnieni z lekcji nie wpłynęło na ich decyzję podjęcia wyzwania pracy z niepełnosprawnymi, odpowiedziała poważnie, że zwolnienie z zajęć nie było najważniejsze, a była to świadoma i przemyślana decyzja, której nie żałuje, gdyż stała się bogatsza o nowe, cenne doświadczenia życiowe.

U nas to nie przyjęte

Henryk Borkowski, emerytowany nauczyciel i wolontariusz z 10-letnim stażem, opowiadał, że za lata pracy nigdy nie usłyszał od podopiecznych żadnego brzydkiego słowa.

– Co prawda, zdarzył się przypadek, że nieopatrznie padło wulgarne wyzwisko, ale reakcja grupy była natychmiastowa i kategoryczna. „U nas to nie przyjęte” – powiedziano autorowi i to się więcej nigdy nie powtórzyło – zwierzał się Borkowski.

Wędrujące święto

Jadwiga Ingielewicz, kierowniczka Centrum Dziennego Pobytu Osób Niepełnosprawnych w Niemenczynie zaznaczyła, że święto sportu z tego powodu jest wędrujące, gdyż stawia sobie za cel integrację osób zdrowych i niepełnosprawnych.

– Wędrówka zdaje egzamin i niesie w sobie elementy wychowawcze, a także powoduje to, że osoby niepełnosprawne są traktowane nie jako trędowate, ale jak zwykli ludzie ze swymi humorami, charakterami, zaletami i przymiotami – mówiła doświadczona, wieloletnia kierowniczka Centrum.

Po podsumowaniu wyników zawodów, puchary, medale, dyplomy uznania i upominki zwycięzcom wręczyła mer Maria Rekść, która podkreśliła, że osiągnięcia i postawa sportowców niepełnosprawnych to zachęta do spojrzenia na życie inaczej.

Zygmunt Żdanowicz

Na zdjęciach: większość zawodów odbywała się w kategorii „open”; szachy – gra nie tylko intelektualna; najwięcej emocji było pod koszami; uczniowie gimnazjum przygotowali dla gości program artystyczny.
Fot.
autor

<<<Wstecz