„Zatrocze i Pogorzela Tyszkiewiczów”

Arystokratyczna codzienność

Wydarzeniem wydawniczym roku jest publikacja książki historyka, dr Liliany Narkowicz „Zatrocze i Pogorzela Tyszkiewiczów”. Pamiętnym wieczorem sierpniowego popołudnia odbyła się też sama prezentacja wydawnictwa, w białej sali balowej pałacu w Wace Trockiej – przy dźwiękach skrzypiec, przy stole, na którym nie zabrakło wina, serów i egzotycznych owoców – tak onegdaj rozpoczynali świętowanie na Zatroczu hrabiowie Tyszkiewiczowie. Wczoraj, 26 października, autorka dziewięciu książek poświęconych Tyszkiewiczom swą najnowszą publikację zaprezentowała też miłośnikom słowa pisanego w Trockiej Bibliotece Publicznej.

Piękne, bogato ilustrowane niepublikowanymi dotąd zdjęciami, dwujęzyczne wydanie (po polsku i litewsku) to kolejny krok dr Liliany Narkowicz na szlaku badań dziejów jednego z najsłynniejszych rodów arystokratycznych Wielkiego Księstwa Litewskiego, wywodzącego się z Ukrainy.

Podczas prezentacji książki autorka przypomniała o pochodzeniu i ordynacjach rodu Tyszkiewiczów (oprócz zatrockiej, na Litwie istniała także ordynacja birżańska Tyszkiewiczów), skupiając się na bohaterach ordynacji w Zatroczu, założonej w 1901 roku przez Józefa Tyszkiewicza, a istniejącej do 1940 roku.

Najnowsza publikacja, w połączeniu z wydaną w 2007 roku w Warszawie książką „Ordynacja Tyszkiewiczowska na Zatroczu”, daje pełny obraz życia Tyszkiewiczów oraz ich służby na Zatroczu. Wcześniejsza pozycja opowiada o życiu rodu w okresie międzywojennym, w drugiej punkt ciężkości pada na przełom XIX-XX stulecia. Wybuch II wojny światowej położył kres dawnemu życiu i pielęgnowanym, z pokolenia na pokolenia, tradycjom arystokratycznego rodu, jednakże, jak zaznacza autorka, nawet w obliczu zagrożenia i utraty zdobytych i dziedziczonych majątków, jego przedstawiciele potrafili zachować wrodzoną godność i szlachetność. Owa postawa wyrażała się nie tylko w zachowaniu i upodobaniach arystokratów nawet wtedy, gdy na ich urzeczywistnienie nie mieli najmniejszych warunków, ale też w relacjach z poddanymi, służbą. Tym ostatnim – służbie i pracownikom dworskim – Liliana Narkowicz poświęca obszerny rozdział książki, przybliżając poszczególne postacie ludzi, którzy dla swych panów byli nie tylko zwykłą służbą, ale też częstokroć powiernikami (dotyczyło to głównie kobiet), mądrymi doradcami w wielu „domowych” sprawach.

(…) Zatrocze miało rachmistrza, inżyniera i hodowcę bażantów. Zatrudniano tu fryzjerkę i garderobianą (w innych dworach te czynności wykonywały pokojówki), także dla każdej z córek, czym trudniły się ich rówieśnice, pełniąc jednocześnie rolę pokojówek i przyjaciółek. Nieodłącznym cieniem hrabiny była „pani do towarzystwa”, czyli dama pochodząca z wyższych sfer, ale uboga. W zaciszu buduaru z nią się plotkowało (w towarzystwie przecież nie uchodziło), ale też można było porozmawiać o przeczytanym romansie, podzielić się przeżyciami, poradzić (…)

(…) Zachowany spis służby z majątku Zatrocze z folwarkiem Budki (rządca Bronisław Łakowicz), sporządzony 28 lutego 1898 r. wymienia 51 osób (…).

W swojej książce badaczka Tyszkiewiczowskiej sagi utrwaliła wiele nazwisk, przedstawiła zajmowane przez nich posady, a wszystko to stanowi niezwykle cenny dokument o czasach, które bezpowrotnie minęły. Aczkolwiek najbardziej istotnym języczkiem u wagi jest życie codzienne samych arystokratów, tradycje i zwyczaje panujące w białej rezydencji nad Jeziorem Trockim.

W co się ubierano, jak urządzano dom, co jedzono, jakie trunki pito, jak ozdabiano stoły, jakie kwiaty i drzewa rosły na przypałacowych rabatach i parku, jak funkcjonował majątek – arcyciekawe odpowiedzi na te pytania są zawarte w kolejnych rozdziałach książki o Zatroczu. Gwoli ciekawostki, zatrockie hrabiostwo słynęło z wykwintnych obiadów wydawanych dla wyższych sfer oraz pysznych podwieczorków dla krewnych i przyjaciół. Wytrawne wino piło się tu tylko podczas obiadu, gospodarze lubili zupy-kremy i rosół z indyka, pstrągi i dorsze z polewą z masła, wołowinę, duszoną w liściach chrzanowych lub winogronowych(…). Przyprawy sprowadzano do Zatrocza przeważnie z Chin, Grecji i Hiszpanii. A obchodzone roczne święta religijne w zatrockim pałacu zawsze odbywały się zgodnie z określonym scenariuszem, hołdując katolickiej wierze i rodzinnej tradycji.

Nie mniej interesujące są również opisy życia rodzinnego przedstawicieli arystokratycznego rodu; odkrywanie tajników wychowywania młodych hrabiów, kształcenia manier; poznawanie ulubionych zabaw i sposobów spędzania czasu dorosłych i dzieci. Otóż ulubione zabawy ruchowe całej czwórki – Andrzeja, Zdzisława, Marii i Joanny (dzieci gospodarzy Zatrocza Józefa i Jadwigi Tyszkiewiczów) był: „Berek”, „Czarodziej”, „Perliczka” i „Smok”. Z pewnością dzisiejsze dzieci nawet nie wiedzą, na czym te zabawy polegały…

Rodzina Tyszkiewiczów z Zatrocza lubiła przejażdżki promem i łódkami po jeziorze, nie stroniła także od dalszych wyjazdów nad Bałtyk, do Memla, Kretyngi. Często w lecie, przeważnie w niedzielę, całą rodziną odwiedzano pobliskie majątki: Landwarów, Białą Wakę, Wakę i Ponary. Nieco dalsze wyprawy były do Wilna, Kojran, Lubowa i Czerwonego Dworu (…)

II wojna światowa rozproszyła po świecie Tyszkiewiczów.(…) Przyszedł taki dzień, kiedy człowiek człowiekowi stał się wrogiem... Zatrocka służba pałacowa z całymi rodzinami repatriowała do Polski. Hrabianka Joanna Zofia Maria (najstarsza z latorośli Józefa i Jadwigi Tyszkiewiczów) wraz z mężem Stefanem (syn III ordynata birżańskiego) i ich czterema córkami po wojnie zamieszkała we Francji. Ich rezydencją między wojnami była Pogorzela (woj. wielkopolskie), której autorka poświęciła ostatni rozdział książki. Z córkami Tyszkiewiczów, zamieszkałymi w Brytanii i Francji, Liliana Narkowicz utrzymuje stały kontakt.

Po wojnie Tyszkiewiczowie, podobnie jak inne znamienite rody, znaleźli się w trudnej sytuacji, musieli nauczyć się pracować i chociaż bali się nędzy i niepewności co do przyszłości, nigdy się nie skarżyli, pokornie znosili zadawane przez los ciosy.

Według autorki, książka nie podsumowuje i w pełni nie wyczerpuje jej badań nad arystokratycznym rodem.

– Nadal zbieram zdjęcia, dokumenty i wspomnienia. Muszę się spieszyć, bo ludzie urodzeni przed II wojną światową i jeszcze z dzieciństwa pamiętający swoje majątki na Wileńszczyźnie, mają już po 80.-90. i więcej lat – powiedziała w rozmowie z „Tygodnikiem” badaczka, historyk dr Liliana Narkowicz.

Jak już wspomniano powyżej, „Zatrocze i Pogorzela Tyszkiewiczów” jest już 9 książką o dziejach słynnego rodu. W książce „Muzealnicy i kolekcjonerzy”, wydanej przez Wrocławskie Towarzystwo Naukowe autorka opisuje zbiory rodziny Tyszkiewiczów z Połągi i Kretyngi. Najobszerniejszą zaś pracą o historii rodu jest licząca 448 stron ilustrowana monografia „Tyszkiewiczowie rodem z Landwarowa”. Jednak, jak stwierdza dr Narkowicz, i ten temat nie jest do końca wyczerpany. Wśród zgromadzonych materiałów nadal znajduje się dużo ciekawostek, nieodsłoniętych tajemnic Tyszkiewiczów z Landwarowa. W posiadaniu autorki jest jeszcze dużo zdjęć i materiałów o Niemieżu.

Zdumiewające jest to, że prezentacje książki odbywały się w Wace Trockiej, Trokach, nie zaś w samym Zatroczu, miejscu opisywanym przez autorkę. Wytłumaczenie takiej sytuacji może być tylko jedno – w miejscu, gdzie panował tyszkiewiczowski duch otwartości i hojności, a które odrestaurowane jest w znacznej mierze za pieniądze państwa polskiego, panują już całkiem inne zwyczaje…

Książkę „Zatrocze i Pogorzela Tyszkiewiczów” można nabyć w księgarni „Elephas” (ul. Holenderska (Olandų) 11), w pałacu w Wace Trockiej (w godzinach pracy od poniedziałku do piątku) oraz w kaplicy Tyszkiewiczów w Wace (po nabożeństwie niedzielnym).

Irena Mikulewicz
Fot. Teresa Worobiej, Jadvyga Chludok

Na zdjęciach: pałac w Zatroczu od strony wjazdu głównego; nowa książka dr Narkowicz; autorka książki (pośrodku) z tymi, na których pomoc zawsze może liczyć, podczas prezentacji w Wace Trockiej.

<<<Wstecz