Korespondencja z Macedonii (II)

Majka Tereza ze Skopje

Dom Pamięci Matki Teresy w Skopje to melanż architektoniczny z wielokulturowymi wątkami. Pomieszczenie muzealne zawiera różne pamiątki po Świętej, a jednocześnie jest jakby wnętrzem jej rodzinnego domu. Jest duży zegar ścienny, a pod kloszem zwisającej lampy – zastawiony stół z epoki z krzesłami jakby czekał na rodzinę Gandy, za chwilę mającą zasiąść do wspólnego posiłku. Jest też kącik imitujący sypialnię ze skromnym krzyżem zawieszonym nad łóżkiem. Tuż obok na ścianie zdjęcia Skopje (osmański Üsküb) sprzed trzęsienia ziemi, także kościoła, w którym przyszła Święta została ochrzczona, fotografie z albumu rodzinnego z ojcem, matką, bratem, siostrą i koleżankami… Jest też makieta domu rodzinnego Gandy.

W skopjańskim muzeum twarz Matki Teresy na zawsze zastygła w rzeźbie, rysunkach, witrażu… Pokazuje różne emocje i różne stany ducha wewnętrznego Świętej. Gabloty opowiadają o jej działalności misyjnej w Kalkucie i na świecie. Są fotografie Matki Teresy z Dalajlamą, prezydentem Ronaldem Reaganem, królową Elżbietą II, księżniczką Dianą… Sporo zdjęć z papieżem Janem Pawłem II, z którym, czego nigdy nie ukrywali, łączyła ich chemia pokrewieństwa dusz. Zresztą to doskonale widać nawet na fotografiach. W muzeum na honorowym miejscu umieszczono relikwie Matki Teresy, między innymi drewniany różaniec i indyjskie sari. Takie same, jakie noszą wszystkie Misjonarki Miłości: białe, z niebieskimi paskami na obwódkach, a do nich sandały.

Pod szkłem możemy oglądać listy Gandy do siostry Agi, świadectwo chrztu świętego (kopia z 1928 r.), ale też dyplomy Nagrody Nobla (1979) czy honorowego tytułu doktora honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego (1993). Między innymi w Polsce otrzymała Matka Teresa także Nagrodę im. Brata Alberta i Krzyż Komandorski św. Brygidy. Odznaczeniami jednak nigdy się nie chwaliła, ani nie pokazywała ich znajomym, trzymała zamknięte w pudełkach. A przecież miała ich, międzynarodowych, wiele. Pieniądze za nagrodę Nobla przeznaczyła ubogim. Nie wzięła też udziału w tradycyjnym bankiecie z udziałem szwedzkiej pary królewskiej. Zresztą, odbierając nagrodę z rąk rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego nie zrobiła tego tradycyjnie, w majestatycznych murach pięknej auli, tylko w skromnym pomieszczeniu służącym za stołówkę dla bezdomnych. Polskę odwiedzała zresztą niejednokrotnie, odkąd w 1983 r. w kraju nad Wisłą zaczęły powstawać Zgromadzenia Misjonarek Miłości.

Niezmiennie powtarzała, że trzeba „służyć ubogim, aby służyć życiu”. Tej służbie, na rzecz zwalczania biedy, analfabetyzmu, chorób, bezradności i niemocy poświęciła 45 lat życia i działalności. Nic więc dziwnego, że Watykan przyznał Matce Teresie jeszcze za życia Nagrodę Pokojową papieża Jana XXIII właśnie „za pracę na rzecz ubogich i obraz chrześcijańskiej miłości”.

Przyjmując pierwsze śluby zakonne u irlandzkich Loretanek w 1929 r. wybrała imię Teresy z Lisieux, patronki misjonarzy. Trafiła na misję do Indii i tam złożyła śluby wieczyste (1937). Początkowo pracowała w charakterze nauczycielki historii i geografii, wykładając po angielsku w elitarnej szkole żeńskiej, z czasem została dyrektorką tego liceum. Specjalnie więc na nic nie mogła narzekać, bo żyła wtedy w spokoju i dostatku. W prywatnym dzienniczku ujawniła jednak swoje rozterki, jak i wątpliwości, czy słuszną wybrała drogę. Skarżyła się na brak satysfakcji z życia i na samotność, na wciąż wołający w jej kierunku głos Ewangelii.

Przełom nastąpił w 1946 r., kiedy jadąc pociągiem na rekolekcje przez okno ujrzała straszną powojenną biedę i nędzę (wraz z Wielką Brytanią do II wojny światowej przystąpiły też jako jej kolonia Indie). Idąc za głosem wewnętrznym, by lepiej służyć biedzie i odartym z ludzkiej godności, ukończyła kurs dla pielęgniarek, wzięła godziny w szkole z internatem dla sierot i dzieci z rozbitych rodzin. Wrażliwa na ból i cudzą biedę po 20 latach służby u loretanek postanowiła na zawsze zamknąć za sobą bramę klasztorną i pójść własną ścieżką, tą wskazaną przez Chrystusa. Kolejne lata życia Matka Teresa spędziła żyjąc w skromnej celi, obchodząc się najbardziej niezbędnymi rzeczami. Na obiad, jak i biedniejsza część społeczeństwa hinduskiego, jadała przeważnie postny ryż i chleb, popijając wodą. Już nigdy nie zboczyła z drogi niesienia pomocy głodnym, bezdomnym, osamotnionym, ułomnym, chorym, trędowatym. Opuszczonych i dotkniętych chorobami zakaźnymi sama zbierała z ulicy, myła ich i karmiła, a gdy umierali, trzymała za rękę.

Pomagała niedojadającym i ubogim, chorym na trąd, AIDS i gruźlicę, niepełnosprawnym, samotnym matkom, sierotom, starcom i opuszczonym bądź zaniedbanym dzieciom. Dla tych ostatnich starała się nie tylko o dach nad głową, jedzenie i naukę, ale i adopcję. Kawalerem Orderu Uśmiechu (1996) została na wniosek włoskich dzieci, o które także się troszczyła. Między innymi pomagała ofiarom katastrofy elektrowni atomowej w Czarnobylu na Ukrainie (1986) i trzęsienia ziemi w Armenii (1988). To za jej sprawą powstał pierwszy w USA i na świecie szpital dla dotkniętych AIDS. „Kiedy umrzemy – pisała, zabierzemy ze sobą tylko walizkę miłości. Wypełnij ją, póki jest jeszcze na to czas”.

W roku śmierci (1997) Matki Teresy z Kalkuty czynnych było na świecie 510 utworzonych przez nią misji, których celem jest miłowanie ludzi i niesienie im posługi. Na początku swej działalności zgromadzenie zakonne Misjonarek Miłości liczyło zaledwie 13 osób. Dziś jego siostry działają w 130 państwach, między innymi w Polsce, Rosji, Gruzji, Estonii, na Łotwie i Litwie. Ich dom generalny znajduje się w Kalkucie. Matka Teresa była jego generalną przełożoną prawie do śmierci (zrzekła się przywództwa przygnieciona chorobą, już przykuta do łóżka). Hasłem Miłosiernych jest Pragnę (słowo Chrystusa z Krzyża), charyzmatem - Wolna służba najuboższym z ubogich.

Uroczystość otwarcia Domu Pamięci Matki Teresy w 2009 r. w jej rodzinnym Skopje odbyła się z udziałem ważnych dostojników kościelnych i świeckich (m.in. premiera Macedonii). Muzeum ufundował i utrzymuje rząd macedoński. Po to, jak to było powiedziane podczas jego oficjalnego otwarcia, „by zachować świadomość społecznego poczucia odpowiedzialności za najbiedniejszych z biednych”. Także, by zachować pamięć o wieloletniej opiekunce pokrzywdzonych przez los, która w rozmowach prywatnych żartowała, że jeżeli kiedyś zostanie świętą, to będzie patronką od ciemności. Rzeczywiście, nie w jeden dom i nie w jedno serce wnosiła i nadal wnosi światło.

Nie zapominajmy wielkiego przykładu, jaki nam dawała – napominał po jej śmierci papież Jan Paweł II. W swoim wierszu pt. „Mimo wszystko” Matka Teresa zachęcała:

Jeżeli czynisz dobro,
ludzie osądzą cię
o ukryte egoistyczne pobudki,
Czyń dobro mimo wszystko.
Jeżeli osiągniesz sukces,
zyskasz fałszywych przyjaciół
i prawdziwych wrogów,
Osiągaj sukcesy mimo wszystko.
To co budujesz latami,
może być zniszczone przez jedną noc,
Buduj mimo wszystko.

Kto nie chce, nie musi wierzyć w świętych ani w cuda. Jednak obowiązkiem nas wszystkich jest dbanie o to, by świat był bezpieczniejszy i lepszy. Nawet jeżeli nam nie powodzi się w życiu najlepiej, nie zapominajmy, że na kuli ziemskiej są ubożsi od nas i bardziej cierpiący. W ślad za założycielką Zgromadzenia Misjonarek Miłości dzielmy się tą miłością, a więc także chlebem i pokojem. Owocem ciszy jest modlitwa, owocem modlitwy jest wiara, owocem wiary jest miłość, owocem miłości jest służba, a owocem służby jest pokój (św. Matka Teresa z Kalkuty).

A tak na marginesie, moimi ulubionymi słowami autorstwa Matki Teresy są te wyryte na ścianie jednego z kalkuckich hospicjów:

Jeśli masz dwa kawałki chleba,
Jeden oddaj biedakowi,
Drugi sprzedaj
I kup hiacynty,
By nakarmić swoją duszę.
Liliana Narkowicz

Na zdjęciach: wnętrze Domu Pamięci Matki Teresy w Skopje; Muzem Archeologiczne w Skopje i jedna z licznych tablic (także na tym muzeum) upamiętniających „Majkę Terezę” w mieście rodzinnym świętej.
Fot.
archiwum autorki

<<<Wstecz