Wystawa wycinanek żydowskich Klaidasa Navickasa

Pieśń wyrzeźbiona w papierze

Wycinankarstwo na Litwie najczęściej kojarzy się z papierowymi, ażurowymi firankami, jeszcze przed wojną zdobiącymi wiejskie chaty. Ale za pomocą wycinanki można np. opowiedzieć historię lub zilustrować pieśń; papierowa ozdoba może służyć też za przedmiot kultu religijnego. Właśnie takie dzieła autorstwa Klaidasa Navickasa można było do końca sierpnia obejrzeć w bibliotece Uniwersytetu Technicznego im. Giedymina w Wilnie.

Tradycyjne wycinanki żydowskie mają charakter religijny. Z ich powstaniem wiąże się legenda, według której pewnemu rabinowi, przepisującemu Torę, z powodu mrozu zamarzł atrament w kałamarzu i rabin dokończył pracę, wykrawając literki w papierze. Żydowska sztuka wycinania w papierze była popularna, przede wszystkim, wśród warstw uboższych. Uprawianie jej praktycznie zanikło na początku XX w., wznowiono zaś je po II wojnie światowej. Dzisiaj największe centra tradycyjnej wycinanki żydowskiej – to Izrael, USA (tam powstają przede wszystkim dzieła o tematyce świeckiej) oraz Polska (Klaidas Navickas poznał tego typu sztukę, goszcząc na Jarmarku Jagiellońskim w Lublinie).

Na wystawie można obejrzeć wycinanki mizrach (w tłumaczeniu – wschód), tworzące ozdobne tablice, umieszczane na wschodniej ścianie domu, by Izraelita mógł się modlić, będąc zwrócony w kierunku Jerozolimy.

Jak tłumaczy autor wystawy, wycinanki zawierają symbole, ważne dla każdego Żyda: menorę, Gwiazdę Dawida, tablice Mojżesza, kolumny, symbolizujące pierwszą świątynię w Jerozolimie. W ornament wpisane są też sylwetki zwierząt, np. lwa, przedstawiającego pokolenie Judy, można też napotkać dwugłowego orła (najprawdopodobniej trafił do symboliki żydowskiej z kultury Rzymu), gołębie – ptaki, składane na ofiarę Bogu i in.

Jedna z wycinanek przedstawia ręce kapłana, uniesione w geście błogosławieństwa – to jedyny sposób przedstawiania człowieka, akceptowany przez ortodoksyjnych Żydów. W innych pracach, prezentowanych w bibliotece, można jednak zauważyć sylwetki ludzi, co prawda, bez zarysowanej twarzy.

– Nie nazywam tych wycinanek tradycyjnymi, tylko wycinankami żydowskimi autorstwa Klaidasa Navickasa. Nazwałem tę wystawę spojrzeniem Litwina na sąsiada, gdyż odzwierciedlają one moje rozumienie tej sztuki – opowiada autor, który nie ukrywa, że lubi posługiwać się też inwencją twórczą, a nie kopiować ściśle stare wzory. Zresztą, sylwetki ludzi w jego wycinankach są niezbędne – z ich pomocą mógł on przedstawić np. tradycje świąteczne. Twórca wspomina, że, aby stworzyć takie wycinanki, przestudiował nie tylko Stary Testament, ale i inne dzieła, m.in. historię Jerozolimy, również mizrachy, prezentowane w Internecie (jak mówi autor wystawy, czasem przedstawiają one ludzi, ale nie wiadomo, czy i w jakim stopniu są one używane do celów religijnych).

– Teraz rozumiem, dlaczego oni np. jedzą takie czy inne potrawy podczas świąt czy w listopadzie, gdy u nas leje, modlą się o deszcz – przecież w Jerozolimie właśnie w tym czasie jest posucha, – opowiada Navickas, którego dzieła prezentują np. wesele żydowskie czy święto Chanuka. Poszczególne epizody święta są ukazane, jak mówi autor, za pomocą „tortu” – zostały one oddzielone poziomymi liniami.

Autor dodaje, że w tradycyjnym mizrachu wzór powinien być ujęty w papierową ramkę, on zaś w swych dziełach często świadomie tego unika, by wycinanka nie pretendowała do miana dzieła tradycyjnego. Navickas woli tworzyć wycinanki, „mające dużo z autora”.

Na wystawie zaprezentowano dzieła, ściśle związane z Wilnem, zwanym Jeruzalem Północy – przedstawiające m.in. nieistniejącą obecnie Wielką Synagogę Wileńską czy obrazek z ulicy Niemieckiej. Tworząc je, również trzeba było zagłębić się w historię. Najwięcej kłopotu autor miał z odtworzeniem synagogi – udało się odnaleźć tylko 2 zdjęcia tego budynku, które Navickas połączył w jedno, dodając własną fantazję – cała synagoga na zdjęciach nie była widoczna.

– To trochę jak z Pałacem Władców – nie wiemy, jak naprawdę wyglądał. To jest moja wizja wielkiej synagogi – tłumaczy autor, dodając, że był to budynek dosyć nietypowy jak na żydowską świątynię, projektował go Szkot. Przy okazji autor wycinanek o tematyce wileńskiej opowiada, jak wyglądała niegdyś ulica Niemiecka w Wilnie – w tym miejscu, gdzie obecnie jest szeroki chodnik z jezdnią z obu stron, kiedyś stały domy – miejsce było bardzo ściśle zabudowane.

W bibliotece Navickas zaprezentował tylko dzieła, inspirowane kulturą żydowską, ale spectrum zainteresowań autora, który od kilkunastu lat nosi miano twórcy ludowego, jest znacznie szersze – w jego pracowni na Pohulance można zobaczyć wycinanki – obrazki z życia Litwinów (np. targ, posiadający około 60 różnych sylwetek, dziecięce zabawy, wycinanki ilustrujące bajki, powiedzonka, a nawet pieśni żołnierskie). Oprócz dzieł własnych, posiada również wycinanki z całego świata (są one również związane z wierzeniami w poszczególnych krajach), poczynając na krajach-sąsiadach, kończąc na Meksyku, Chinach czy Japonii, z której m.in. przywiózł własne wycinanki o tematyce japońskiej – jego widzenie tego kraju.

Navickas z zawodu jest prawnikiem, ale czas wolny poświęca sztuce.

– Złapanie bakcyla sztuki było nieuniknione – w domu rodzinnym byłem otoczony wyrobami rękodzieła: ciocia i babcia tkały, mama wiązała, dziadek zajmował się stolarką, wykonywał zdobienia okien, strzech czy mebli – opowiada twórca, który wypróbował siebie w niejednym rzemiośle – i rzeźbieniu w drewnie, i w pracy z metalem. W ostatnich latach pracuje z papierem – sąsiedzi nie mają pretensji o hałas, a i zorganizowanie warsztatu pracy nie było trudne.

– Inspiracją do pracy była stolarka dziadka, który posiadał papierowe wzory – nanosił je na drewno, by następnie wykrawać – mówi Navickas. Przyznaje, że na Litwie jest chyba jedynym mężczyzną, zajmującym się wycinankarstwem, ale nie jest to wyłącznie kobiecy fach – wszystko zależy od tradycji danego kraju. M. in. wycinanki żydowskie kiedyś wykonywali tylko mężczyźni, obecnie zawód wyraźnie się sfeminizował.

– Będąc w Japonii, nie spotkałem ani jednej kobiety, robiącej wycinanki, w Chinach natomiast – ani jednego wycinającego mężczyzny, nie wiem, czy to był tylko zbieg okoliczności. W krajach arabskich zaś nie spotkałem się z wycinankami w ogóle – opowiada znany litewski twórca.

Alina Stacewicz

Na zdjęciach: Klaidas Navickas przy jednej z największych wycinanek – targ – 60 sylwetek ludzi i zwierząt; tak możliwie wyglądała niegdyś ulica Niemiecka.
Fot.
autorka

<<<Wstecz