Petlura jako Pokemon

Tegoroczne obchody święta Wojska Polskiego były szczególnie uroczyste, ale też symboliczne. MON bowiem po raz pierwszy przy okazji świętowania wiktorii w Bitwie Warszawskiej uczciło też pamięć polskich sojuszników w wojnie z bolszewikami.

Minister Obrony Narodowej Antoni Macierewicz złożył wieniec przy pomniku upamiętniającym żołnierzy Ukraińskiej Republiki Ludowej na cmentarzu prawosławnym na warszawskiej Woli, którzy bronili wolności Ukrainy i Polski w latach 1918-1920. Szef MON uczcił w ten sposób m. in. pamięć ukraińskiego generała Marka Bezruczki, uczestnika wojny polsko-bolszewickiej, bohaterskiego obrońcy Zamościa, jednego z pogromców Armii Konnej Budionnego (31 sierpnia 1920 roku połączone siły polskie z 6. Siczową Dywizją Strzelców rozbiły konnicę Budionnego pod Komarowem).

Gest polskiego ministra był symboliczny. Mniemam, że miał na celu nie tylko uczczenie pamięci ukraińskich sojuszników Józefa Piłsudskiego w walce z nawałą bolszewicką, ale i pokazanie współczesnemu Kijowowi jego autentycznych bohaterów. Na razie niestety jest tak, że na Ukrainie gloryfikuje się banderowskich zbrodniarzy wojennych, co obraża elementarną ludzką przyzwoitość i psuje stosunki z Warszawą, a imiona patriotów zasłużonych w uczciwej walce o niepodległość są skazywane na zapomnienie. Więcej nawet: Petlura czy Bezruczka są na indeksie niepożądanych na ukraińskiej liście pamięci historycznej (szczególnie na Zachodniej Ukrainie), bo zawarli sojusz z Lachami i wyrzekli się praw do Lwowa.

Traktowani są zatem często z abominacją zamiast należną czcią mimo faktu, że dążyli w arcytrudnych warunkach do tego, by na mapie Europy po raz pierwszy w dziejach powstało niepodległe państwo ukraińskie. A że czynili to ramię w ramię z Polakami słusznie rozumując, że jest to jedyna szansa na wybicie się na niepodległość, to cóż – historia pokazała, iż był to słuszny wybór. Szkoda jedynie, że większość Ukraińców go wówczas nie poparła.

Główną postacią tworzącego się wówczas państwa był Symon Wasylowicz Petlura, polityk socjaldemokratyczny i narodowy, naczelny dowódca wojsk Ukraińskiej Republiki Ludowej. 21 kwietnia 1920 roku Petlura zawarł układ sojuszniczy z Polską i razem z legionami wyruszył na Kijów. Miasto zostało zdobyte, jednak ukraiński ataman nie zdołał się w nim utrzymać. Niemniej od kwietnia do października 1920 roku, kiedy to nastąpiło zawieszenie broni w wojnie polsko-bolszewickiej, to właśnie Petlura był jedyną uznawaną międzynarodowo głową państwa ukraińskiego. Nawet po klęsce idei utworzenia niepodległej Ukrainy Polska dochowała wierności swemu sojusznikowi i nie wydała atamana bolszewikom, mimo ich zdecydowanych nacisków. Ostatecznie ukraiński działacz niepodległościowy został zamordowany skrytobójczo w Paryżu przez nijakiego Szolema Szwarcbarda, najprawdopodobniej z inspiracji bolszewickiej OGPU.

Nie jest moją rolą wyznaczanie bohaterów dla współczesnej Ukrainy. O tym, jakich chcą mieć i czcić, mają zadecydować sami Ukraińcy. Kryteria doboru muszą jednak być uniwersalne dla wszystkich, o czym warto pamiętać. Żaden naród nie może powiedzieć, że czcimy zbrodniarzy, bo chcieli wolnej Ukrainy. I nic nikomu do tego. Otóż taką postawą naród i jego elity wypisują się niejako z kręgu państw cywilizowanych, które szanują podstawowe zasady współistnienia przyjęte przez ludzkość. A do takich zasad zaliczane są pojęcia dobra i zła, które potrafimy rozróżniać. Ukraińska Rada niedawno reagując na uchwałę polskiego Sejmu, w której posłowie Rzeź Wołyńską uznali za ludobójstwo, przygotowała projekt dokumentu, w jakim z kolei Polska jest oskarżana o... ludobójstwo latami uprawiane przez Polaków na Ukraińcach.

Nie wiem, czy dokument ten jest owocem niedającego się zdefiniować cynizmu, czy choroby. Wiem za to, że Ukraina jest dziś przed ostatnią – być może – szansą, by wybrać dobry fundament swej nieutrwalonej wciąż państwowości. By zacząć budować Samostijną na legendzie prawdziwych patriotów, których przecież Ukrainie nie braknie, a nie na zgniłych fundamentach banderowszczyzny.

Oby jednak nie było tak, że internauci szybciej wyłapią Pokemonów, niż Ukraińcy swych autentycznych bohaterów.

Tadeusz Andrzejewski

<<<Wstecz