X Zlot Muzykantów Wileńszczyzny nad jeziorem Oświe

Spora dawka dobrego grania

Jeszcze nie przebrzmiały echa XVI Rodzinnego Zlotu AWPL-ZChR – ZPL, a we wsi Bieliszki, leżącej w malowniczym miejscu nad jeziorem Oświe (gmina sużańska), ponownie było gwarno, szumnie i wesoło. Jubileusz 10-lecia spotkań najweselszych ludzi pod słońcem, czyli weselnych grajków, był hucznie obchodzony w poniedziałek, 15 sierpnia, a głównym jego elementem była, oczywiście, wesoła i nastrojowa muzyczka.

Zgodnie z tradycją weselną wszystkich uczestników i gości jubileuszowego przedsięwzięcia witano weselnym marszykiem, a każdy szanujący się obywatel nie omieszkał wyciągnąć z kieszeni portmonetkę i wrzucić do kuferka parę euro.

Ponieważ obchody jubileuszowe przypadły na Zielną, Mszę św. odprawił ks. Jarosław Spirydowicz, wikariusz w parafii pw. św. Teresy w Wilnie, który stwierdził, że chwalić Boga można na różne sposoby i poprzez muzykę również.

Jak mówili bohaterzy tradycyjnego spotkania, poniedziałek – to dzień muzykanta, gdy to po wyczerpującym sobotnio-niedzielnym graniu na przyjęciu weselnym można odpocząć, zrelaksować się w gronie kolegów, czy też dobrze wyparzyć się w łaźni.

Jak powiedział Aleksander Kalinow, znany na Wileńszczyźnie muzyk i kompozytor, początkowo zloty muzykantów to były koleżeńskie spotkania przy ognisku, a muzykowano przeważnie pod dźwięki akordeonu, skrzypiec i gitary.

– Z biegiem czasu nasze spotkania zdobywały coraz większą popularność i uznanie, a przyjeżdżali na nie dyrektorzy ośrodków kultury, kierownicy kapel i zespołów, a także nauczyciele muzyki i zwyczajni miłośnicy dobrego grania i śpiewu – opowiadał Kalinow.

Z krótką historią zlotów weselnych muzykantów Wileńszczyzny podczas ceremonii otwarcia zlotu zapoznał zebranych Jan Jodko, jeden z głównych organizatorów tego przedsięwzięcia. Przypomniał, że pierwsze spotkanie muzykantów weselnych odbyło się w Korwiu, a przybyło na niego 10 muzykantów. Kolejny – w Tuszczewlach pod Niemenczynem, a trzeci zawędrował do rejonu solecznickiego i odbył się nad brzegiem Mereczanki. Kolejne zloty odbywały się w prywatnej posesji Aleksandra Kalinowa w Daukszach. Od kilku ostatnich lat zloty rzuciły kotwicę nad brzegiem jeziora Oświe i zacumowały tu najdłużej, gdyż, jak przekonywali organizatorzy, jest to idealne miejsce do przeprowadzania tego typu przedsięwzięć.

Jak przystało na jubileusz miał on szczególną oprawę – były wydane okazyjne znaczki, koszulki z symboliką zlotową itd. Po raz pierwszy został wykonany też hymn zlotu, do którego słowa napisał Jan Jodko, a muzykę skomponował Grzegorz Jurgielewicz. Pięknym gestem pamięci było odczytanie nazwisk tych kolegów z branży, którzy już opuścili ten padół ziemski i na zawsze odeszli do Pana.

Jak opowiadał Kalinow, na zlot przyjeżdżają muzykanci różnych narodowości – Rosjanie, Białorusini, Litwini, Żydzi, ale najwięcej jest Polaków. Podczas jubileuszowego występu również rozbrzmiewały piosenki w języku polskim, rosyjskim, litewskim, jidisz.

Pogoda w poniedziałek nie sprawiła zlotowiczom psikusa i muzykanci swój jubileusz obchodzili w gronie rodziny i przyjaciół, a przedsięwzięcie przypominało piknik, gdyż doświadczeni zlotowicze przywieźli ze sobą kosze różnych przysmaków, wśród których nie zabrakło marynowanych na różne sposoby szaszłyków.

Jerzy Krupiczewicz, dyrektor Szkoły Sztuk Pięknych w Rudominie i organizator, podkreślił, że z roku na rok ranga zlotu rośnie i chętnie w nim biorą udział gwiazdy litewskiej estrady – Katarzyna Niemyćko-Zvonkuvienė, Sasha Song i inni.

– Nasz koncert podzieliliśmy na dwie części: w pierwszej wykonawcy grali na żywo, a w drugiej z wykorzystaniem podkładu muzycznego – wprowadzał w tajniki organizacji jubileuszowych występów Krupiczewicz. Występy zespołów „Kupe” z Ilją Watkinem, „Extra”, żydowskiego „Fajerlech”, „Stare jare”, „Retro” mogły zadowolić najwybredniejsze gusta.

– Zakładaliśmy, żeby było dużo dobrego grania, dużo dobrej muzyki, żeby zrelaksowali się muzykanci weselni, a nasi znajomi, przyjaciele i zwykli słuchacze otrzymali sporą dawkę dobrej muzyki i wyluzowali się przed początkiem nowego tygodnia pracy – stwierdził Krupiczewicz.

Organizatorzy sprostali postawionym celom i zabawa nad jeziorem Oświe trwała do białego rana…

Zygmunt Żdanowicz

Na zdjęciach: było dużo fajnego grania i śpiewania; publiczność rozgościła się na błoniach.
Fot.
autor

<<<Wstecz