155-lecie Nowych Święcian

Miasteczko z rakiem w herbie

Ponad 5-tysięczne miasteczko, położone nad Żejmianą, powstałe w 1861 roku jako stacja na trasie kolejowej Sankt-Petersburg – Warszawa, noszące w herbie raka, 13 sierpnia, w sobotę, świętowało swoje 155. urodziny. Huczne obchody odbyły się przy pamiętającym początki miejscowości dworcu kolejowym.

Nazwa folwarku „Nowe Święciany” widnieje już w dokumentach archiwalnych z 1696 r., ale miasteczko liczy swe urodziny od 1861 roku, kiedy to na lewym brzegu Żejmiany powstała nowa stacja kolei Sankt-Petersburg-Warszawa. Osiedle rozrastało się właśnie wzdłuż linii przecinających je torów i obecność trasy kolejowej uwarunkowała cały jego los. Zapewne dlatego na miejsce świętowania 155. urodzin Nowych Święcian wybrano przestrzeń przydworcową.

13 sierpnia mieszkańcy świętowali urodziny swego miasteczka od samego rana, ale uroczystą część obchodów rozpoczęto Mszą św. w kościele Matki Bożej Bolesnej, której przewodniczył proboszcz parafii, ks. Raimundas Macidulskas. Po nabożeństwie mieszkańcy i goście miasteczka przeszli w pochodzie ulicami miasta do dworca kolejowego, przy którym kontynuowano obchody.

Oprócz licznie zebranych mieszkańców Nowych Święcian, na święto przybyli liczni goście, m. in. minister kultury RL Šarūnas Birutis, wiceminister rolnictwa RL Lina Kujalytė, poseł na Sejm RL Zbigniew Jedziński, przedstawiciele samorządu rejonu święciańskiego na czele z merem, Rimantasem Klipčiusem, delegacje zaprzyjaźnionych samorządów (m. in. solecznickiego).

– Nowe Święciany – to wspaniały zakątek Litwy, położony nad brzegiem Żejmiany, wśród fantastycznie pięknych lasów i jezior – powiedział w swym przemówieniu poseł Zbigniew Jedziński. – Ale największym bogactwem miasteczka są wspaniali, serdeczni ludzie.

Święto było okazją do nagrodzenia osób, zasłużonych dla Nowych Święcian, wśród nich znaleźli się również Polacy: dyrektor UAB „Alviva” Wacław Aleksandrowicz i nauczycielka z polskiej szkółki niedzielnej Wanda Gołubewa.

Dla ludzi i rozwoju

– Pracujemy jak zawsze, jesteśmy obecnie zauważeni, ponieważ staramy się, żeby nasze miasteczko wyglądało lepiej, inwestujemy w nie – opowiedział „Tygodnikowi” Wacław Aleksandrowicz, który od 12 lat prowadzi tu firmę, specjalizującą się w szyciu uniformów roboczych dla branży medycznej, hotelarskiej itp., współpracującą z Wielką Brytanią (dyrektor nadmienił, że miał zamówienie nawet dla Pałacu Buckingham), Szwecją, Estonią.

– Chcielibyśmy zrobić lepsze warunki pracy dla ludzi, dlatego obecnie budujemy fabrykę, dosyć dużą – 4,5 tys. m2, więc zauważyli nas i nagrodzili za to – mówi dyrektor firmy, zatrudniającej obecnie 200 pracowników w miasteczku i Święcianach.

Fabryka powstanie na obrzeżu Nowych Święcian, niedaleko pomnika pomordowanym w 1942 r. Obecnie spora część mieszkańców miasteczka dojeżdża do pracy aż do Wilna, w Nowych Święcianach nie istnieje przecież większość z działających tu niegdyś zakładów.

Kolejarskie życie

Obecność linii kolejowej zawsze mocno wpływała na życie mieszkańców Nowych Święcian – znajdowały się tu pracownie, w których remontowano parowozy i wagony, kursujące na trasie Wilno-Dyneburg, wielu mieszkańców pracowało jako mechanicy i maszyniści nie tylko na Litwie, ale również w Rosji.

Mówiąc o Nowych Święcianach, nie można nie wspomnieć kolejki wąskotorowej; trasę dla niej, prowadzacą przez Święciany do Postaw, z drugiej zaś strony – do Poniewieża, przełożono w latach 1891-1899 (ostatni rejs wąskotorówki na trasie Uciana-Nowe Święciany odbył się w roku 1972). Starsi mieszkańcy miasteczka do dziś z sentymentem wspominają mały „parowozik”.

Ale z koleją wiążą się u mieszkańców nie tylko dobre wspomnienia.

– Ile razy przechodzę koło dworca, lub wybieram się gdzieś pociągiem, staje mi przed oczami widok, gdy stało tu chyba ze 100 wagonów bydlęcych, do których ładowano ludzi, by wywieźć do łagrów – dzieli się wspomnieniami z dzieciństwa Stanisława Szaban. – Długo zwożono tu wszystkich z okolicy, kto miał trochę więcej dobytku, niezależnie od narodowości.

Pani Stanisława była wtedy w 5. klasie szkoły, pamięta, jak zauważono wśród aresztowanych osobę z noworodkiem i uczniowie w klasie zebrali pieniądze, zakupiono termos, który napełniono gorącą strawą, ale uczniowie nie odważali się go podać aresztowanym przez cały dzień – bali się pilnujących zebranych ludzi żołnierzy. Dopiero wieczorem przekazali termos i, jak wspomina pani Stanisława, jeszcze nigdy tak szybko nie biegła do domu; dodaje też, że przez dłuższy czas nie rozbierała się wieczorem do snu – bała się, że ich rodzinę zaaresztują w nocy.

Obecnie ofiary wywózek z Nowych Święcian upamiętnia kamień z krzyżem, umieszczony koło dworca.

Pamięć

Kościół w Nowych Święcianach jest pod wezwaniem Matki Bożej Bolesnej, ale parafia nosi imię św. Edwarda – na pamiątkę starej świątyni w miasteczku. Budowę nowego kościoła zaczęto jeszcze przed II wojną światową, przerwały ją działania wojenne, ale świątynia jednak powstała – jako jedyny kościół na terenie Litwy, na budowę którego w czasach sowieckich wydano pozwolenie. W tym celu delegacja mieszkańców miasteczka na czele z proboszczem ks. Broniusem Laurinavičiusem, jeździli aż do Moskwy.

Miejsca szczególnie ważne dla polskiej społeczności Nowych Święcian – to niewątpliwie groby żołnierzy, walczących o niepodległość za czasów wojny polsko-bolszewickiej i pomnik ofiarom mordu z 1942 r.

– Na tym cmentarzu pochowano 204 żołnierzy, zwożono ich również z okolic – mówi Wacław Wiłkojć, radny samorządu rejonu święciańskiego i przewodniczący ZPL w Nowych Święcianach, ukazując na rzędy krzyży z biało-czerwoną wstążką. Wstążki zawieszał własnoręcznie, robi to co roku, miejscowi zaś Polacy dopatrują groby w miarę sił.

Pomnik zaś, który widnieje przy wjeździe do Nowych Święcian, nie ma, co prawda, tablicy w języku polskim, informującej o dokonanym mordzie (zerwano ją przed laty), ale za to z boku pomnika obecnie widnieją nazwiska wszystkich osób, rozstrzelanych przez niemieckich faszystów i kolaborujących z nimi Litwinów za to, że byli Polakami (pośród nich byli dwaj kapłani, ks. Bazewicz i ks. Naumowicz – ich szczątki spoczywają nie w miejscu kaźni, ale na cmentarzu miejskim). Ustaleniem tożsamości zamordowanych pod Nowymi Święcianami zajmował się również Wacław Wiłkojć, któremu pomagał ówczesny konsul Stanisław Kargul.

Mobilizacja

Przed wojną przeważającą część mieszkańców Nowych Święcian stanowili Polacy. Obecnie 5-tysięczne miasteczko zamieszkuje około 1000 osób polskiej narodowości. Utrzymaniu poczucia tożsamości narodowej służy niedawno wybudowany w Nowych Święcianach Dom Polski. Jak mówi Wacław Wiłkojć, odbywają się w nim spotkania z okazji świąt, ale szersza działalność na razie, niestety, nie jest tu prowadzona, gdyż dom nie jest umeblowany – brak na to funduszy.

– Mam nadzieję, że gdy Dom Polski rozpocznie działalność na dobre, bardziej zmobilizujemy się do działania, by cokolwiek organizować, bo na razie działamy za mało i litwinizujemy się – dzieli się swą troską o zachowanie polskości w miasteczku Jan Borowik. Pochodzi z Wilna, ale 35 lat temu przyjechał pracować nieopodal jako agronom i został. Są to rodzinne strony żony, która jest Litwinką. Państwo Borowikowie doczekali się dwójki dzieci i pięciorga wnuków. Jak mówi pan Jan, wnuki znają język polski, chociaż uczęszczały do szkoły litewskiej.

– Nauczyłem wnuków po polsku. Z matką i ojcem mówią po litewsku, ale z dziadkiem – po polsku – dodaje.

Były raki, są kajaki

Dlaczego w herbie Nowych święcian widnieje rak? Mieszkańcy miasteczka zgodnie twierdzą, ze to z powodu Żejmiany – jednej z najczystszych rzek na Litwie i ogromnej liczby jezior w okolicy. Jak teraz mieszkańcy dorabiają zbieraniem grzybów, tak kiedyś dorabiano łowieniem raków na rzece, dostarczając ich do restauracji nawet w Warszawie, i w Petersburgu. Starsi mieszkańcy Nowych Święcian jeszcze pamiętają rakownię, do której doprowadzano wodę z rzeki i hodowano raki.

– A teraz na Żejmianie kwitnie biznes kajakowy, nie rakowy – kajaki suną jeden po drugim – stwierdza pan Jan.

Pośród innych atrakcji podczas święta – występów młodzieży z miasteczka, pokazów sprawności siłaczy – można było obejrzeć też wyścigi raków.

Alina Stacewicz

Na zdjęciach: dworzec w Nowych Święcianach sprzed 100 laty; święto upiększyły występy młodzieży z miasteczka; wyścigi raków – tylko w Nowych Święcianach; Wacław Wiłkojć zadbał o odtworzenie tożsamości wszystkich ofiar mordu z 1942 r.
Fot.
archiwum i autorka

<<<Wstecz