Reminiscencja „Słowa”

Dziś ich życiowy bagaż wzbogacił się o dwadzieścia lat, obrali różne drogi, niektórzy pozostali w zawodzie, inni odnaleźli się w – zgoła odmiennych od dziennikarstwa – dziedzinach, a jednak jest coś, co ich łączy – to „Słowo Wileńskie”. W latach 1994-1996 pod egidą dziennika „Rzeczpospolita” ukazywał się w Wilnie tygodnik zmieniający dotychczasowy pejzaż wydawniczy.

Powodem, dla którego odkurzono zapomniane już nieco, a przez niektórych zupełnie nieznane, archiwalne numery „Słowa Wileńskiego”, stała się nowo wydana książka „Na początku było Słowo. „Słowo Wileńskie” 1994-1996”. Pomysłodawcą wydania wspomnień twórców i dziennikarzy tygodnika jest Wanda Zajączkowska. To ona przez ostatnie miesiące mobilizowała kolegów do pisania, wynajdywała stare zdjęcia, i to właśnie do niej kierowano słowa uznania i podziękowania podczas spotkania promocyjnego w „Instytucie Polskim”.

Dyrektor Marcin Łapczyński, witając przybyłych gości, wśród których oprócz twórców pisma tzw. „Słowian PL i LT” był również konsul generalny Stanisław Cygnarowski, powiedział, że z wielkim zainteresowaniem przejrzał gazety, a w numerze 15. wynalazł artykuł o tym, jak „Instytut Polski” otwierał swe podwoje w Wilnie.

– Jesteśmy więc równolatkami. Dlatego tym bardziej jest mi miło, że możemy Państwa gościć w naszych progach. Książkę czyta się doskonale, choć nie można oprzeć się wrażeniu, że najważniejsza w redakcji była... kuchnia – żartował gospodarz Instytutu.

Grono redakcyjne „Słowa Wileńskiego” tworzyli: Zygmunt Żdanowicz, Stanisław Tarasiewicz, Aleksander Radczenko, Teresa Vyšniauskaitė, Aleksander Borowik, Irena Mikulewicz, Alina Kuźmina, Jolanta Lipniewicz, Alina Sobolewska, Wanda Zajączkowska, Jacek Jan Komar, Jan Górski, śp. Aleksander Pawłowski. Redaktorem naczelnym był Stanisław Widtmann. Ale znaczącą siłą wspierającą był zespół dziennikarzy „Rzeczpospolitej” i jej redaktor naczelny – Dariusz Fikus.

Nagła śmierć redaktora przerwała też, niestety, żywot jego „wileńskiego dziecka”. Pozostało jednak doświadczenie, poczucie misji i nierozerwalna więź, co wyraźnie wyłania się ze wspomnień zawartych w książce.

„Słowo wzeszło na wileńskiej glebie, wyposażone w jak najlepsze przesłanki (…) Być może miało w zamyśle stać się polskim pismem ponadregionalnym, równorzędnym partnerem innych czasopism wydawanych w Polsce – kto wie (...). Odpowiedź na to pytanie jest zawarta w wypowiedziach uczestników tej przygody, która dla większości stała się ważnym punktem odniesienia w życiorysie, zetknięciem się z innym, nieznanym, nowym światem, jakim było polskie Słowo w Wilnie u schyłku XX wieku”… – napisała we wstępie do książki wileńska poetka Alicja Rybałko, na stałe mieszkająca w Niemczech.

Monika Urbanowicz

Na zdjęciu: kiedyś było „Słowo Wileńskie”.
Fot.
Bożena Radzewicz

<<<Wstecz