Obchody 75-rocznicy wywózek w Kowalczukach

Wileńszczyzna pamięta

W Dniu Żałoby i Nadziei społeczność Kowalczuk zgromadziła się w Ośrodku Kultury, aby razem przejść na stację kolejową w Kienie, złożyć kwiaty i zapalić znicze na torach, po których 75 lat temu wyruszały eszelony wagonów towarowych wiozące mieszkańców Wileńszczyzny i całej Litwy na „nieludzką ziemię”. Na Syberię, do Kazachstanu, Workuty… skąd w ojczyste strony udawało się powrócić tylko nielicznym.

Strudzeni pracą ponad siły, ciężkimi warunkami życia, nasi ziomkowie rzęsiście skropili własną krwią daleką obcą ziemię.

Dzisiaj schylając czoła przed ludźmi, których losy gwałtownie, przemocą zostały złamane i okaleczone, możemy tylko mieć nadzieję, że taka tragedia już nigdy się nie powtórzy i przysiąc, że będziemy o nich pamiętali. To przyrzeczenie mieszkańcy Kowalczuk i okolic spełniają od wielu lat – rokrocznie 14 czerwca spotykamy się, aby złożyć hołd zesłańcom, ofiarom represji stalinowskich. To z rozkazu Stalina w 1941 roku rozpoczęły się masowe deportacje ludności cywilnej z Litwy w głąb Rosji. Za jednym zamachem towarowymi pociągami wywieziono około 20 tysięcy mieszkańców z całego kraju. W ciągu dziesięciolecia panoszenia się władzy sowieckiej Litwa straciła ponad 200 tysięcy mieszkańców, którzy zostali wywiezieni do różnych obwodów Rosji, wtrąceni do więzień i łagrów. Aczkolwiek myli się ten, który sądzi, że masowe wywózki dotknęły jedynie mieszkańców narodowości litewskiej. Los zesłańców podzieliło także wielu rdzennych mieszkańców Wileńszczyzny, Polaków, w tym mieszkańców naszych stron – Szumska, Kowalczuk i okolic. Zostali skazani. Ale za co?.. Za to, że byli pracowitymi ludźmi, którzy swoje skromne majątki zdobyli ciężkim mozołem w pocie czoła… Jakąż rozterkę, ból rozdzierający duszę przeżywali opuszczając swe rodzinne strony, gdzie się urodzili, wyrośli. Jakiej niewypowiedzianej krzywdy doświadczyli… Pamiętając o tym całkiem innej wymowy nabierają słowa piosenki „Tum się rodził, tu wychował, tu wspomnienia z młodych lat. A nam każą sią wynosić! Jaki smutny ten nasz los!”…

W hołdzie rodakom zapaliliśmy znicze w kolorach flagi litewskiej, ustawiając je w jedno słowo LIETUVA (Litwa). Wzdłuż torów ułożyliśmy wiązanki kwiatów z naszych pól i ogródków.

Kierowniczka Ośrodka Kultury Wilia Nowicka opowiedziała zgromadzonym o tamtych tragicznych wydarzeniach. Zespół „Przyjaciółki” w ludowych strojach wykonał piosenkę „Żegnaj, Wilno ukochane”, zaś uczniowie z Gimnazjum „Aušra” zaśpiewali piosenkę „Grįžk, sesutė”. Następnie wszyscy razem odmówiliśmy modlitwę i zaśpiewaliśmy „Anioł Pański”.

Uczestnicy tradycyjnych obchodów Dnia Żałoby i Nadziei w Kowalczukach złożyli podziękowania inicjatorom za trud organizacyjny. Wszyscy nawzajem złożyliśmy sobie życzenia: niech tragiczne dni już nigdy nie powracają, niech w sercach żyje pamięć i nadzieja na przyszłość.

Uważam, że memoriał upamiętniający zesłańców w Nowej Wilejce ze stojącą w pobliżu lokomotywą, która ciągnęła po torach w stronę Moskwy zestawy wagonów wypełnionych ludźmi, to za mało, aby okazać szacunek dla ich ofiary.

Aby pamięć o zesłańcach była należycie utrwalona, proponuję zapoczątkować akcję „Cegiełka dla represjonowanych”, która pozwoliłaby zgromadzić środki na wykonanie tablic pamiątkowych lub innych pomników z nazwiskami wywiezionych także w Nowej Wilejce, w Kienie, w innych miejscowościach Litwy. Jeżeli ludzie ofiarują na ten cel przynajmniej po jednym euro, to pamięć o zesłańcach przetrwałaby przez kolejne pokolenia.

Bernadetta Mikulewicz
Na zdjęciu: słowo LIETUVA z zapalonych zniczy.

<<<Wstecz