Galion struchlał od spojrzenia przez ramię?

Mniemam, że nasz elektorat z trudem nadąża za objawieniami, jakich litewscy politycy doznają w związku z rozpoczętą kampanią wyborczą.

Oto i młody przywódca Związku Ojczyzny – Litewskich Chrześcijańskich Demokratów Gabrielius Landsbergis, nagle odkrył, że ludzie na Litwie powinni żyć lepiej, a ekonomika rosnąć. Pospołu z dobrobytem. Zwłaszcza, że – jako państwo – mamy ponoć „ogromny niewykorzystany potencjał”, zaś konserwatyści cudowny plan, jak ten potencjał wykorzystać. Trzeba im tylko przekazać stery zwanego Litwą statku, gdyż obecna załoga „zmierza nim na samo dno”. Oddajmy więc władzę ferajnie spod znaku ZO-LChD, a ona już będzie wiedziała, jak tę naszą osiadającą na mieliźnie łajbę przekształcić w imponujący transatlantyk. Koncepcja „transatlantyzacji” wkrótce zostanie ujawniona wyborcom.

Czekam podekscytowana. Boleję tylko nad faktem, że tak późno; że konserwatyści nie wykorzystali swojego remedium za dwie niegdysiejsze kadencje, gdy sterowali naszym statkiem pod światłym przywództwem Landsbergisa seniora i jego pacynek. Gdyby bowiem pod wodzą dziadunia rządzili uczciwie i fachowo, socjaldemokraci (nawet z przystawkami) nie daliby radę wszystkiego aż tak spartaczyć. I wnuczek nie musiałby dziś lecieć państwu na ratunek z bólem odrywając się od komfortowego i intratnego fotelika w PE. Ani też rozpaczać nad tym, że „ogromna emigracja, mała liczba urodzin, starzenie się społeczeństwa i kiepskie wyniki systemu ochrony zdrowia spowodują, że do 2030 roku utracimy 35 procent zdolnych do pracy ludzi”. Czysta zgroza! Ale kto spowodował, że one to spowodują?

No dobra, konserwatyści przynajmniej zaliczyli kadencję w opozycji, więc mogą udawać, że „co w kraju złego – to nie my”. Bardziej dziwię się prezydent Dalii Grybauskaite. Toż ona do wniosku, że coś z tym naszym państwem nie tak, doszła dopiero na półmetku drugiej kadencji. Po siedmiu latach ręcznego sterowania Litwą, dla której usiłowała być jednocześnie i kapitanem, i bosmanem, i sternikiem, i kompasem, i zwaną galionem dziobową ozdobą. Aż nagle spojrzała na sterowaną łajbę przez ramię i stwierdziła, że musowo jej zmienić oblicze. Litwie, nie sterniczce. I w ramach planowanej zmiany ogłosiła rozpoczęcie „długofalowej narodowej kampanii „O bezpieczną Litwę”. Inna zapierałaby się, że stworzyła podwładnym raj na ziemi, a nasza znienacka podniosła lament: Ojczyzna buja się na skraju przepaści! Litwę zabijają takie społeczne patologie: jak przemoc, molestowanie słabszych, nałogi, problemy psychiczne, samobójstwa, społeczne sieroctwo, ubóstwo, degradacja rodziny... A temu winni? Przede wszystkim „państwowe instytucje”. Czyli pałac prezydencki też. Cóż, konserwatystom wypada pogratulować sojuszniczki. Grybauskaitė nie waha się kwestionować własnego jako głowy państwa dorobku, byleby w zbliżających się wyborach wesprzeć faworyta i pogrążyć tych, z którymi to przerażające ją dziś oblicze państwa entuzjastycznie formowała.

Lucyna Schiller

<<<Wstecz