Film o franciszkańskich męczennikach z Peru

Życia nie można zmarnować

– Modliłam się, aby im nic się nie stało, ale Pan Bóg dał inaczej. Nic już mnie nie cieszy w życiu… Ci, co to zrobili, niech odpowiadają przed Bogiem, niech to Pan Bóg osądzi, a ja nie mam pretensji, nie mam złych myśli na nich – z bólem w sercu powiada mama franciszkanina Zbigniewa Strzałkowskiego, misjonarza zamordowanego w Peru w 1991 roku.

Jest to wypowiedź z filmu dokumentalnego pt. „Życia nie można zmarnować”, zrealizowanego przez ekipę TVP z okazji beatyfikacji polskich męczenników Michała Tomaszka i Zbigniewa Strzałkowskiego, która odbyła się w grudniu ubiegłego roku.

Emisja filmu dokumentalnego z udziałem twórcy – reżysera i scenarzysty Krzysztofa Tadeja oraz jezuity – ks. Rafała Sztejki, kierownika redakcji audycji katolickich TVP, odbyła się w Domu Kultury Polskiej w Wilnie oraz w kościele św. Piotra Apostoła w Solecznikach przed tygodniem, 27 i 28 lutego. Współorganizatorami pokazu na Litwie byli: wileńscy franciszkanie, redakcja Wilnoteki (dokonali tłumaczenia filmu na język litewski) oraz DKP w Wilnie.

Dowód na istnienie Boga

„Kiedy wyjeżdża się na misje, trzeba być gotowym na wszystko” – te słowa powiedział o. Zbigniew Strzałkowski wyjeżdżając na misję, z której już nie wrócił. A za motto swojego życia franciszkanie obrali słowa życia nie można zmarnować, które posłużyły za tytuł filmu.

– Cieszymy się, że mogliśmy pokazać film wileńskiej publiczności, gdyż Wilno jest dla nas bardzo bliskie, bo to jedno z najpiękniejszych miast świata. Jest to ziemia święta, po której stąpało tak wiele wspaniałych osób, w tym też św. Faustyna – powiedział po seansie Krzysztof Tadej. Reżyser podkreślił, że pokaz na Wileńszczyźnie spotkał się z ciepłym przyjęciem: widzowie dopytywali się, w jaki sposób film był zrealizowany, wypytywali o ludzi, którzy zetknęli się z polskimi męczennikami. „Film wzbudza wiele emocji” – podkreślił reżyser.

Dokument powstawał przez pół roku. Film opowiada o tym, że po każdym z nas może zostać dobro, które jest pomnikiem najtrwalszym. Reżyser opowiadał, że ludzie, których spotkali w Pariacoto, z przekonaniem mówili, iż polscy misjonarze to dowód na istnienie Boga.

To męczennicy zwyciężyli

– Kiedy w sierpniu 2015 roku przyjechaliśmy do Pariacoto, zobaczyliśmy niesamowitą biedę: w domach nie ma podłóg, ludzie przygotowują posiłki przy ogniskach. W takich warunkach żyli polscy zakonnicy, którzy pracowali na terenie ogromnej parafii, równej naszej diecezji. Można powiedzieć, że wszystko było przeciwko nim. Gdy rozpoczynali pracę, na Msze św. przychodziło tylko kilka osób. Nie było wody i światła. Gdy weszli po raz pierwszy do kościoła, to zobaczyli tam psa i zakurzone ławki. Sedno ich siły i całego życia można określić jednym zdaniem: „Jezu, ufam Tobie”. To było ich przesłanie i w tym czerpali moc. Zawierzyli wszystko Bogu. I do tego kościoła, gdzie przychodziło najpierw kilka osób, po dwóch latach przybywały już tłumy. Chodzili od domu do domu, szukali ludzi, którym mówili o Bogu, byli uśmiechnięci. Ludzie widzieli, że polscy zakonnicy, nie mając nic, mają w sobie wielką siłę dobra – opowiadał Krzysztof Tadej, dzieląc się swoimi doświadczeniami z pracy nad dokumentem.

Reżyser opowiedział też o wydarzeniu, które miało miejsce w sierpniu, podczas pobytu ekipy TVP w Peru, gdy pracowali nad filmem. W rocznicę śmierci franciszkanów, przybyły tłumy ludzi w celu upamiętnienia tego dnia. Wszyscy oni tańczyli i wesoło śpiewali. Reakcja miejscowych była szokiem dla gości, wszak była to rocznica śmierci. Jak im potem wytłumaczono, ludzie się cieszyli, że to polscy męczennicy zwyciężyli. Franciszkanie na zawsze pozostali w sercach ludzi, których świat zmienili na lepszy. Natomiast po śmierci męczenników, wielu mieszkańców okolicznych miejscowości wyszło na ulice w manifeście przeciwko terrorystom, którzy uświadomili sobie, że, zabijając franciszkanów, przegrali.

Oczami świadków

Zdjęcia filmowe w Peru ekipa TVP realizowała w Limie, Chimbote, w Barrance nad Oceanem Spokojnym i w parafii Pariacoto. Pariacoto – to obecnie miasteczko, w którym mieszka 2 tys. osób, natomiast teren parafii to 73 wsie znajdujące się w peruwiańskich Andach.

Franciszkanie Michał Tomaszek i Zbigniew Strzałkowski w momencie śmierci mieli 31 i 33 lata. Zostali zastrzeleni przez członków komunistycznej organizacji „Świetlisty Szlak”. Zostali beatyfikowani 5 grudnia 2015 roku w Peru. Są pierwszymi polskimi misjonarzami – męczennikami. Film odpowiada na pytania, dlaczego zginęli, jakimi byli ludźmi, co dla każdego z nas może wynikać z ich męczeńskiej śmierci.

W filmie są m.in. wypowiedzi ostatniego świadka porwania polskich zakonników – siostry zakonnej Berty Hernandez, a także emerytowanego biskupa Luisa Bambarena, który zaprosił polskich zakonników, mieszkańców Pariacoto i polskich misjonarzy obecnie tam pracujących. W Polsce zostały nagrane rozmowy z rodzinami męczenników, w tym z mamą Zbigniewa Strzałkowskiego, która przez wiele lat nie chciała się wypowiadać o tych dramatycznych wydarzeniach.

Film mówi także o efektach pracy pierwszych polskich misjonarzy-męczenników. Przed kamerami wypowiadają się osoby, które zmieniły swoje życie pod ich wpływem, m.in. o. Dariusz Mazurek, który po zamordowaniu zakonników postanowił wstąpić do zakonu i obecnie jest misjonarzem w Peru. Pomimo że od śmierci o. Michała Tomaszka i o. Zbigniewa Strzałkowskiego minęły 24 lata, dzięki filmowi poznajemy Peruwiańczyków, którzy każdego dnia dziękują za pracę zamordowanych Polaków.

Piękna muzyka, piękne zdjęcia i wzruszające wspomnienia… Dokument trwa niecałą godzinę i jest dobrym materiałem do wykorzystania podczas lekcji religii lub wychowawczych dla młodzieży w szkole.

Tylko im pozazdrościć

Po emisji filmu z widzami spotkali się także franciszkanie pracujący w Wilnie – o. Marek Dettlaff i o. Sławomir Skwarczek. Dzielili się nie tylko własnymi refleksjami z niedawnej beatyfikacji współbraci (o. Sławomir uczestniczył we Mszy św. beatyfikacyjnej w Peru), ale i wspomnieniami o nich. Franciszkanie opowiedzieli też o przeżyciach, które towarzyszyły im, gdy otrzymali wieść o męczeństwie dwóch zakonników. O. Sławomir przypomniał, że na początku lat 90., gdy nadeszła tragiczna wiadomość, był proboszczem w Miednikach. Na Litwie wtedy też był czas niespokojny, obserwował czołgi, które wyruszały w kierunku Wilna.

– Teraz, gdy podróżowaliśmy na beatyfikację, miałem okazję spotkać się z rodzeństwem franciszkanów, zastanowić się nad ich życiem. Doszedłem do wniosku, że ich życie było pełne zaufania do Pana Boga, bo bez tej ufności, oni, najzwyczajniej w świecie, uciekaliby stamtąd. Zaufali Bogu i teraz są w niebie… tylko im zazdrościć – dzielił się swoimi przemyśleniami o. Sławomir.

Kapłani, po filmie, odmówili modlitwę za wstawiennictwem bł. Michała i bł. Zbigniewa oraz dali ludziom do ucałowania ich relikwie. Publiczność natomiast, ze łzami w oczach, dziękowała twórcom i organizatorom za film. Jan Wierbiel, jeden z pomysłodawców wyemitowania filmu w Wilnie, przyznał, że są plany, aby sprowadzać także inne filmy katolickie wyprodukowane przez TVP.

Teresa Worobiej

Na zdjęciach: reżyser Krzysztof Tadej dzielił się wrażeniami z pracy nad filmem; po projekcji można było dotknąć relikwii męczenników.
Fot.
autorka

<<<Wstecz