Kaplicy Tyszkiewiczów przywrócono dawną świetność

Jak feniks z popiołu...

„Bóg chce, żebyśmy mieli ogromną wizję. Jeden Jego dotyk może zmienić rzeczywistość. Wszystko, co się dzieje w naszym życiu, jest Jego łaską. Bóg pragnie, abyśmy doświadczyli niewiarygodnych rzeczy także w życiu naszej wspólnoty. Póki żyjemy, mamy szansę doświadczyć niezwykłych rzeczy, czy to dzisiaj, czy jutro, a może po latach. Trzeba wierzyć…” – ten, pełen nadziei wpis, otwiera księgę pamiątkową wspólnoty lokalnej Waki Trockiej.

Przed trzema laty, gdy wystartował projekt renowacji kaplicy, Jadwiga Chludok, prezes wspólnoty zapisała w księdze pamiątkowej słowa, które miały dodawać otuchy i mobilizować do pracy na rzecz Domu Bożego tej miejscowości.

W niedzielę, 24 stycznia, mieszkańcy Waki Trockiej oraz ich przyjaciele, zaangażowani w realizację odnowy, spotkali się w kaplicy Najświętszej Maryi Panny, będącej częścią dawnej posiadłości Tyszkiewiczów, żeby podsumować dokonane prace. W ciągu minionych trzech lat mieszkańcom Waki Trockiej udało się pozyskać fundusze na renowację kaplicy z unijnego projektu „Zachowanie i odnowa dziedzictwa kulturowego i przyrodniczego”. W ciągu tego czasu „Tygodnik Wileńszczyzny” (2013 rok, nr 42; 2014 rok, nr 24; 2015 rok, nr 13) towarzyszył mieszkańcom Waki Trockiej, naświetlając ich poczynania i dokonania. Tym większą radością napawa fakt, że możemy ogłosić o pozytywnym zakończeniu prac nad renowacją budynku, który odzyskał dawną świetność.

Na rzecz kaplicy

Prace renowacyjne kaplicy pochłonęły około 260 tys. euro. Do wspólnego przedsięwzięcia dołączyli Norwegowie. Do przedsięwzięcia dołączyła kuria wileńskiej archidiecezji, dokładając prawie 9 tys. euro. Z ofiar wiernych został wyrzeźbiony ołtarz, wykonana dębowa podłoga, konserwacja żyrandoli i uporządkowanie terenu. Natomiast 10 proc. kosztów musiała pokryć strona ubiegająca się o finanse, w tym wypadku wspólnota lokalna Waki Trockiej. Nie da się opisać, ile dokumentacji, materiałów archiwalnych, wszelkich próśb i podań do różnych instytucji przygotowali mieszkańcy Waki, żeby zrealizować projekt. Rozpowszechniali cegiełki. Do przedsięwzięcia dołączyli artyści malarze, którzy poprzez plenery, organizowane na terenie posiadłości Tyszkiewiczowej, przykuwali uwagę potencjalnych darczyńców. Liliana Narkowicz, historyk i autorka wielu monografii o rodzie Tyszkiewiczów napisała dwie publikacje „Dzieje dworu i pałacu w Wace” i – ostatnio – „Kaplica Tyszkiewiczów w Wace”, których dochód został przeznaczony na ten szlachetny cel.

– Kaplica zjednoczyła ludzi w pracy. I nieważne, że niektóre nasze poglądy się różnią, najważniejsze, że ten Dom Boży łączy nas w wierze, miłości i nadziei – powiedziała Chludok, podsumowując wykonane prace i dziękując tym, którzy bezpośrednio przyczynili się do renowacji lokalnego miejsca modlitwy: pracownikom firm renowacyjnych i Departamentu Dziedzictwa Kulturowego przy Ministerstwie Kultury Litwy.

Największe słowa uznania zostały skierowane do mieszkańców Waki Trockiej oraz działaczy zrzeszonych we wspólnocie lokalnej. Każdy z obecnych wskazywał panią Jadwigę i z przekonaniem twierdził, że to ona była motorem napędowym przedsięwzięcia. Na co „winowajczyni” skromnie odpowiadała, że bez bliższych i dalszych sąsiadów oraz przyjaciół Waki sama nic by nie wskórała. Ktoś zbierał ofiary na swojej ulicy, ktoś inny we wsi, jeszcze inny – w bloku. Ludzie reagowali różnie, jedni byli hojni, inni – obojętni, jeszcze inni – wrogo nastawieni. Były łzy, żal, pocieszanie…

– Sporo było pracy podczas remontów: nabożeństwa odbywały się regularnie, więc na niedzielę kaplica musiała być posprzątana. Kobiety ustalały dyżury, zamieniały się, gdy któraś nie mogła przyjść. Ktoś przyszedł posadzić kwiaty, jeszcze ktoś zamówił Mszę św. w Częstochowie w intencji przedsięwzięcia. W sprawie naszej kaplicy wszyscy jesteśmy jednomyślni – w rozmowie z „Tygodnikiem” powiedziała katechetka Irena Dziugiewicz.

Wyjątkowa społeczność

Neogotycka kaplica w Wace Trockiej ma wielkie znaczenie nie tylko dla miejscowości, ale i dla całej Litwy. Służy ona bowiem również jako mauzoleum dla przedstawicieli kilku pokoleń rodu Tyszkiewiczów.

– Jeszcze nigdy nie pracowałem z taką społecznością jak ta, którą spotkałem w Wace Trockiej. Ich pracowitość, oddanie sprawie i zaangażowanie należy stawiać jako przykład do naśladowania innym wspólnotom – dzielił się swoimi wrażeniami Sakalas Matuiza, dyrektor spółki „Vilniaus restauratoriai”, która dwukrotnie pracowała w tej miejscowości. Przed czterdziestu laty, gdy wykonywała prace renowacyjne dworu, budynek, w którym wcześniej był magazyn nawozów chemicznych, przystosowano na salę pogrzebową. Teraz restauratorzy podkreślają, że kaplica podniosła się z ruin niczym feniks z popiołów.

Prace renowacyjne objęły remont kaplicy od fundamentów aż po dach. Odrestaurowano fasadę kaplicy, zdobiące ją figury oraz dach. Do otynkowania zastosowano materiał, który nie pochłania wilgoci. Wewnątrz zostały odnowione malowidła oraz, co napawa największą dumą wiernych, wyrzeźbiono nowy ołtarz, który, po wykończeniu, będzie wierną kopią oryginalnego.

Renowacja kaplicy dobiegła końca. Sakalas Matuiza wytłumaczył, że budynek został całkowicie odrestaurowany, pozostało tylko odnowić sarkofagi, w których znajdują się doczesne szczątki Tyszkiewiczów. Zaznaczył przy tym, że obecna na uroczystości Diana Varnaitė, dyrektor Departamentu Dziedzictwa Kulturowego przy Ministerstwie Kultury Litwy, jest przychylna prośbie przydzielenia finansów na odnowienie sarkofagów w mauzoleum Tyszkiewiczów.

Na razie bez Ostatniej Wieczerzy

O pracach wewnątrz budynku opowiedział Vytautas Kubilius, który dowodził renowacją malowideł zdobiących wnętrze pomieszczenia: ściany i sklepienie. Artyści starali się wiernie odtworzyć każdy element i szczegół ołtarza. Natomiast wszelkie wątpliwości sprawdzali, porównując z pierwowzorem, który znajduje się w kościele w Druskienikach. W tym też celu niejednokrotnie musieli przecierać ścieżki do uzdrowiska nad Niemnem. Ołtarz zdobią dwie figury ewangelistów – Mateusza i Łukasza oraz płaskorzeźba Ostatniej Wieczerzy. Na razie w nowo odtworzonym ołtarzu znajduje się tylko św. Mateusz, św. Łukasz ma stanąć na straży sacrum przed Wielkanocą. Natomiast Ostatnia Wieczerza, zdaniem rzeźbiarzy, jest przedsięwzięciem wymagającym większego zaangażowania. Jednak mieszkańcy Waki wierzą, że skoro aż tyle dokonano, to kiedyś i ta płaskorzeźba również upiększy ołtarz. Na razie na ten cel są zbierane fundusze.

– Kaplica przywróciła mnie do życia. Gdyż jest to miejsce spotkania z Bogiem, który dodaje wiary i nadziei – dzieliła się swoimi spostrzeżeniami Maria Alukonis, która cieszy się, że w miejscowości jest kościółek, w którym można gromadzić się na nabożeństwa, organizować majowe i czerwcowe oraz kółka różańcowe. Wtórowała jej Leokadia Apanel, podkreślając przy tym, że emerytom trudno byłoby każdej niedzieli udawać się na Mszę św. do Landwarowa, a tak „Dom Boży jest na miejscu”.

Ieva Šiušaitė, kierowniczka dworu w Wace Trockiej zauważyła, że symboliczny jest fakt, iż renowacja posiadłości Tyszkiewiczowych rozpoczęła się właśnie od kaplicy. A to, jej zdaniem, powinno napawać nadzieją, że także dwór odzyska kiedyś utraconą świetność. Niedzielne spotkanie upiększył chór „Verdenė”, który wykonał kilka religijnych hymnów.

Z kolei Narkowicz przedstawiła niedawno wydaną publikację, poświęconą wyłącznie kaplicy. Publikację wydała wspólnota lokalna Waki Trockiej, zaś wszyscy, którzy pracowali nad nią, czynili to społecznie, ofiarując swoją pracę na rzecz renowacji zabytku. Książka „Tyškevičių koplyčia Vokėje. Kaplica Tyszkiewiczów w Wace” jest wydana w języku polskim i litewskim, zawiera historię kaplicy, dzieje jej fundatorów oraz to, co dzisiaj dokonuje się na rzecz świątyni. Szerzej o książce napiszemy w następnym wydaniu „Tygodnika”.

Teresa Worobiej

Na zdjęciach: kaplica jaśnieje dawnym blaskiem; wszystko zaczęlo się od renowacji zewnętrznej; św. Mateusz już czeka na Wielkanoc, kiedy dołączy do niego św. Łukasz.
Fot.
autorka

<<<Wstecz