Jubileuszowy koncert „Stu Uśmiechów”

Jeden do zera dla Nieba

Ponad 125 uśmiechów – mniejszych i większych – „zasypało” scenę w Litewskim Centrum Dzieci i Młodzieży, gdzie w ciągu dwóch dni odbywały się koncerty z okazji jubileuszu Dziecięco-Młodzieżowego Zespołu Tańca „Sto Uśmiechów”.

Zapewne wielu pamięta, gdy przed dwudziestu laty zespół „Sto Uśmiechów” podbił wileńską publiczność swoją werwą i radością. Widzowie na pewno zapamiętali charakterystyczne popisy smerfów. Zresztą wszystkie występy „Uśmiechów” charakteryzowały się niesamowitym entuzjazmem. Jest tak do dzisiaj – zawsze, gdy się pojawią na scenie, wywołują u widzów uśmiechy i gromkie brawa. Dzisiaj zespół, prowadzony przez siostry Danutę Grydź i Marzenę Grydź-Willems, wkroczył w trzecią dekadę działalności. Gromadzi dzieci i młodzież ze szkoły-przedszkola „Źródełko” oraz Gimnazjum im. Adama Mickiewicza w Wilnie.

Roztańczone jasełka

Koncerty jubileuszowe zespołu odbyły się w ostatni weekend przed Bożym Narodzeniem, 19 i 20 grudnia, dlatego też tematyką nawiązywały do wydarzeń sprzed 2 tysięcy lat. Zimowe widowisko na temat potyczek dobra ze złem, co odzwierciedlała sama nazwa przedstawienia, było roztańczonymi jasełkami. Koncerty zostały bardzo ciepło przyjęte przez publiczność (bilety były wykupione już kilka tygodni przed premierą), a kierownictwo i tancerze spotkali się z prośbą powtórki.

– „Uśmiechy”, serdecznie dziękujemy wam za piękne widowisko, a szczególne podziękowania kieruję do waszych rodziców za wszelką pomoc, zrozumienie i cierpliwość – na zakończenie koncertu dziękowały panie Danuta i Marzena, podkreślając, że to właśnie rodzice musieli tak korygować swoje plany, żeby dowozić dzieci w soboty na próby. A przed koncertem próby trwały nawet po kilka godzin.

Podczas widowiska na scenie swoje podwoje otworzył magiczno-bajeczny świat – tańce aniołków i diabełków, gwiazdek i baranków, krasnoludków i śnieżynek, a także skoczne popisy ludowe i polskie, i litewskie przeplatane były występami śpiewaczymi i wesołymi dialogami tradycyjnych postaci jasełkowych. Zwieńczono widowisko polonezem pod melodię kolędy „Bóg się rodzi”.

Za kulisami

„Uczesanie do baranka: dwa warkocze, do krasnoludków: włosy rozpuszczone”; „Po koncercie w szatni nie znalazłam jednej baletki, może ktoś znajdzie ze swoim strojem”; „A może ktoś znalazł mój biały podkoszulek?” – to już podsłuchane za kulisami, czy raczej podpatrzone na stronie zespołu na FB rozmowy. Upilnowanie tak sporej, tryskającej energią, gromadki (125 tancerzy – to 5 grup, którym rozdano 350 strojów) jest nie lada wyzwaniem zarówno dla pań, jak i… rodziców. Bo to matki śpieszą z pomocą nauczycielkom, pomagając w przebieraniu i uczesaniu najmłodszych. Młodszymi kolegami opiekują się też starsi, co kształtuje w nich poczucie odpowiedzialności.

Pomysł i reżyseria widowiska jubileuszowego należały do Danuty Grydź, natomiast w przygotowaniach i próbach pomocą służyła także była tancerka zespołu – Ewelina Lach.

– Dziękujemy dzieciom za przepiękny występ. A wam, kochane panie Marzeno i Danuto, kłaniamy się nisko i dziękujemy za ogrom włożonej pracy, zdrowia, cierpliwości i oczywiście miłości w ten cud „Stu Uśmiechów”. Dzieci, które należą do zespołu, są bardziej odważne, odpowiedzialne i wrażliwe. Wypływajcie na szerokie wody! – tak brzmiały życzenia jednej z matek, której latorośle tańczą w zespole.

Bawić się folklorem

– Chcemy, by taniec ludowy pozostał wartością dnia dzisiejszego. Chcemy pokazać również, że folklorem można się bawić i można go też prezentować w różny sposób: w repertuarze mamy tańce polskie w formie towarzyskiej, stylizowane, folkowe – w rozmowie z „Tygodnikiem” powiedziała Marzena Grydź-Willems, która na co dzień jest przede wszystkim żoną Marka, mamą 3-letniego Adriana, a także nauczycielką klas początkowych w „Źródełku”. Danuta Grydź pracę zawodową związała z firmą ubezpieczeniową, co wcale nie przeszkadza jej w tworzeniu coraz to nowszych występów. Większość bowiem pomysłów artystycznych jest jej autorstwa. Obie siostry zaznaczają, że czasem same dzieci podsuwają jakieś idee, co sprawia, że mają potem jeszcze większą przyjemność z tańca.

Codzienność zespołu – to przede wszystkim próby. Najmłodszymi uczestnikami dzisiaj są pięciolatki, najstarszymi – maturzyści. Każdego dnia są zajęcia dla innej grupy i wcale nie jest łatwo zapanować nad roztańczoną gromadką dzieci i młodzieży. Do tego dołączają obowiązki zarządzania strojami, zorganizowanie warsztatów, przygotowanie występów i wyjazdów.

Głęboki oddech i… dalsza praca

– Na co dzień, prowadząc próby, uczę te dzieci kroków tanecznych, opowiadam im o charakterze danego tańca, staram się wyrabiać ich zmysł artystyczny, chcę dla nich zabawy na scenie. Już nastoletnim tancerzom tłumaczę, że nie kroki są najważniejsze, ale to, żeby tańczyli sercem. Bardzo się cieszę, gdy uda mi się do nich dotrzeć, gdy uda mi się to zrealizować i widzę, że rozumieją taniec, a on sam na scenie daje im wiele radości i satysfakcji – zwierza się Marzena Grydź-Willems. Podkreśla przy tym, że praca choreografa daje jej wiele satysfakcji, a dobre wyniki pracy są motywacją do dalszej działalności. – Wdzięczność rodziców, uznanie publiczności sprawiają, że blakną wspomnienia tego, co bywało przykre. Wtedy znów bierzemy głęboki oddech i pracujemy dalej. Motorem napędowym jest też moja siostra, która ma fajne pomysły i aż się chce je zrealizować – dodaje.

– Niestety, czasem podczas prób bywają problemy z dyscypliną u chłopców. To nie jest lekcja, nie wstawi się im oceny niedostatecznej z zachowania, więc pozwalają sobie najzwyczajniej w świecie nie wykonywać poleceń prowadzącego czy kierownika. Czasami pomaga rozmowa z rodzicami, ale na krótko. I dzieci, i młodzież najchętniej wkładałaby minimum pracy i od razu szła na scenę. W zespole przekonujemy, że tylko solidna praca daje odpowiednie wyniki, kształci charakter i buduje realną wartość młodego człowieka. Brak zgody na bylejakość to również powód, dla którego przykładamy tak dużą wagę do estetyki tancerzy. Dbamy o to, żeby tancerze mieli dopasowane stroje, czyste buty, tancerki miały odpowiednio upięte włosy. Chcemy, by kultura słowa, zachowania oraz wyglądu była wizytówką naszego zespołu – zwierzają się kierowniczki „Stu Uśmiechów”.

Wiosna 2016 z „Żarem”

Zespół w ciągu swojej 20-letniej działalności brał udział w wielu imprezach i festiwalach organizowanych na Litwie, Łotwie, Białorusi, Ukrainie, w Hiszpanii i oczywiście w Polsce. Bogaty i kulturowo zróżnicowany jest też wachlarz programowych propozycji, jakimi dysponuje zespół. Obejmuje on polskie tańce narodowe (także w formie towarzyskiej), regionalne, tańce litewskie, ukraińskie, słowackie oraz folkowe i estradowe. Występ obejmujący cały dorobek zespołu trwałby ponad 5 godzin. Program artystyczny obejmuje także widowiska taneczne, jak: „Folkowa mieszanka wybuchowa”, „Roztańczmy w sobie świat” i ostatnie jubileuszowe widowisko „1:0 dla Nieba”.

Danuta Grydź podkreśla, że ostatnio „Sto Uśmiechów” brało udział w Festiwalu Kultury Kresowej w Mrągowie, w Międzynarodowym Festiwalu „Białe skrzydła” na Białorusi, w Międzynarodowym Festiwalu Zespołów Folklorystycznych Mniejszości Narodowych w Węgorzewie. Zespół nie tylko prezentuje się wśród najlepszych, ale jest doceniany przez jury i publiczność festiwalową.

– Ciekawą tegoroczną imprezą był międzynarodowy projekt artystyczny w Rudzie Śląskiej. Wraz z innymi grupami artystycznymi przygotowaliśmy wspólnie widowisko taneczne pt. „Żar”. Dzieci zmierzyły się z zupełnie nową, interdyscyplinarną formą współpracy tancerzy z aktorami. Efekty współpracy przerosły nasze oczekiwania i otworzyły nas na nowe formy wyrazu artystycznego. Chcielibyśmy się podzielić tym doświadczeniem z naszą wileńską publicznością i wystawić ów spektakl na wiosnę 2016 r. – opowiada pani Danuta.

Zagrożeni?

W tym roku zespół był na warsztatach tanecznych nad Bałtykiem w Świętej. Połączone były z wypoczynkiem, więc obfitowały we wspólne zabawy, wycieczki i leniuchowanie na plaży. Panie podkreślają, że takie bycie razem to świetna okazja do budowania i zacieśniania przyjaźni, umacniania jedności, współpracy i wzajemnej pomocy wśród zespolaków. A wspomnienia, śmieszne historyjki i anegdotki opowiadane są potem całymi latami.

– Od kilku lat współpracujemy z Andrzejem Wołoszem, choreografem warszawskiego zespołu tańca ludowego „Promni”. Prowadzi on dla naszej młodzieży warsztaty artystyczne i jest autorem kilku choreografii. Pozostajemy też w kontakcie z Beatą Bużyńską (choreograf „Wilii”), która chętnie współpracuje z naszym zespołem i na naszą prośbę opracowuje choreografie. W przypadku koncertów z dużym udziałem śpiewu zawsze możemy liczyć na pomoc Ludwiki Bulkiewicz, nauczycielki muzyki ze „Źródełka” – o pracy w zespole opowiadają kierowniczki Danuta i Marzena, podkreślając, że zespół nie mógłby istnieć bez zaplecza finansowego. Środki na stroje, organizację koncertów, wyjazdy zespołu pozyskują z projektów, a częściowo od rodziców. Wsparcia udziela też ZPL, Ambasada RP w Wilnie, Departament Mniejszości Narodowych, Gimnazjum im. Adama Mickiewicza. Jednym ze sponsorów jubileuszowego koncertu była spółka akcyjna „Ardena”.

– Niestety, ale dalsza działalność zespołu jest pod wielkim znakiem zapytania w związku z reorganizacją szkół polskich w stolicy. Jeśli w „Mickiewiczówce” nie będzie klas 5, to tancerze ze „Źródełka” pójdą do różnych szkół. I w tej sytuacji nie bardzo sobie wyobrażamy dalszą pracę zespołu – martwią się siostry.

Teresa Worobiej

Na zdjęciach: najmłodsze „uśmiechy” jako baranki i gwiazdki; żwawe krasnoludki w tańcu z wesołymi śnieżynkami; aniołkowie przechylili szalę zwycięstwa.
Fot.
autorka

<<<Wstecz