Polskie pieśni pogrzebowe na Wileńszczyźnie

Przynoszą ukojenie w obliczu bolesnej straty

- Niedawno ukazała się dwujęzyczna (po polsku i po litewsku) antologia pt. „Polskie pieśni pogrzebowe na Wileńszczyźnie”, której współautorką jest Pani. Co to za książka?

Książka jest pokłosiem projektu badawczego, sfinansowanego w latach 2011-2013 przez Radę Naukową Litwy. W ciągu trzech lat przeprowadziłyśmy dość gruntowne badania w 13 miejscowościach na Wileńszczyźnie, opracowałyśmy zgromadzone materiały i przygotowałyśmy do druku antologię pieśni śpiewanych obecnie na polskich pogrzebach na Litwie. Złożyły się na nią 103 utwory (ich teksty i melodie), które zostały ułożone w takim porządku, w jakim są wykonywane podczas całego obrządku. Do antologii włączone zostały nie tylko najbardziej popularne i najczęściej śpiewane utwory, ale również rzadkie – odchodzące w niepamięć. Do książki została załączona płyta CD, na której można odsłuchać w wykonaniu różnych grup, fragmenty najbardziej charakterystycznych dla naszych terenów pieśni.

- Jak zrodził się pomysł przeprowadzenia tak ciekawych badań i jakie konkretne miejscowości znalazły się w zasięgu waszego zainteresowania?

„Ojcem chrzestnym” tego projektu był prof. Jacek Kolbuszewski z Uniwersytetu Wrocławskiego. Zainteresował się on tematem pieśni pogrzebowych jeszcze w latach 80. ubiegłego wieku. Jednocześnie jednak stwierdził, że tradycja takich śpiewów w Polsce bezpowrotnie zanika i zaczyna być traktowana jedynie jako folklor. Frapowało go jednak, czy na bardziej zachowawczych Kresach takie tradycje nie przetrwały dłużej, dlatego też zachęcił swoją byłą doktorantkę – Krystynę Syrnicką – do przeprowadzenia badań sondażowych. Już pierwsze rozeznanie pokazało, że na Litwie śpiewy pogrzebowe to tradycja ciągle żywa, bez której obrządek byłby niedopełniony, chociaż i przeobrażająca się wraz z innymi zmianami cywilizacyjnymi. Ten temat zainteresował również ekspertów z Rady Naukowej Litwy, ponieważ nikt z naukowców litewskich nie prowadził takich badań. Atutem przeprowadzonych przez nas badań było kompleksowe ujęcie tematu zarówno pod względem geograficznym, jak i merytorycznym. Po pierwsze, ogarnęłyśmy geograficznie cały pas w północno-wschodniej Litwie, gdzie zamieszkują większe skupiska Polaków. Spotkałyśmy się ze śpiewakami z Ejszyszek (kierownik grupy – Grażyna Siłajenkowa), Dziewieniszek (kier. Leokadia Szyłobryt), Turgiel (kier. Władysława Szyłobryt), Madziun (kier. Genowefa Rizgelienė), Landwarowa (kier. Genowefa Siemaszkiewicz), Wilna (Stanisława Ławik), Nowej Wilejki (kier. Teresa Pozlewicz), Mickun (kier. Stanisława Narkiewicz), Mejszagoły (kier. Józefa Markiewicz), Szawel (kier. Weronika Wołejszo), Sużan (kier. Marianna Sinkiewicz), Podbrodzia (kier. Bolesław Markowicz) oraz Nowych Święcian (kier. Longina Tumołowicz). W czasie, gdy pracowałyśmy nad książką, niektóre spośród tych osób odeszły na zawsze, ale dzięki zachowanym nagraniom ich bogate doświadczenie zostało uwiecznione. Po drugie, pieśni doczekały się wszechstronnej interpretacji – historycznoliterackiej (Krystyna Syrnicka), językoznawczej (Irena Masojć) oraz muzykologicznej (Aušra Žičkienė).

- Jak wyglądały badania? Czy wasza intencja została zrozumiana?

Początkowo prowadziłyśmy długie rozmowy z członkami grup śpiewaczych, wypytywałyśmy nie tylko o tradycje śpiewów pogrzebowych, ale też o ich osobiste doświadczenie – w jaki sposób zaczęli śpiewać i jak traktują to zajęcie. Następnie robiliśmy wielogodzinne nagrania pieśni, przeplatane komentarzami, odtwarzając w ten sposób cały scenariusz pogrzebowy, przyjęty w tej grupie. Na samym początku jednak były poszukiwania, wiele osób odniosło się do naszego pomysłu nieufnie i odmówiło, nie zdradzając przyczyn. Mogłyśmy się o nich jedynie domyślać – część zapewne obawiała się, że umieścimy nagrania w Internecie albo wykorzystamy je jeszcze w bardziej niecnych celach. W wielu przypadkach spotkałyśmy się jednak nie tylko z wielkim zrozumieniem i zaangażowaniem dla wspólnej sprawy, ale i z niezwykłą serdecznością – podczas drugiej wizyty traktowaliśmy się już jak bliscy znajomi. Często spotykałyśmy się z podziwem i szacunkiem, że chcemy utrwalić tradycję, która jeżeli nie znika, to zmienia się w naszych oczach.

- Tradycja śpiewów pogrzebowych na Wileńszczyźnie jest bardzo dawna. Aczkolwiek nawet najgłębsze tradycje powoli ulegają wpływowi czasu. Czy to dotyczy również śpiewów pogrzebowych? Co się zmienia?

Fenomenem tradycji śpiewów pogrzebowych na Wileńszczyźnie jest to, że potrafiła ona dostosować się do nowej rzeczywistości i choć znacznie się zmieniła wraz z przemianami społecznymi i kulturowymi w ostatnich dziesięcioleciach, to jednak pozostaje niezbędnym elementem pogrzebu. Zasadniczych zmian jest kilka. Śpiew w warunkach komercjalizacji innych czynności pogrzebowych zaczął być traktowany jako jedna z usług, za którą trzeba zapłacić. W odróżnieniu od innych usług jednak pełni on wyraźne funkcje sakralne i opłata za śpiew uiszczana jest jako ofiara – płaci się tyle, na ile kogo stać. Śpiewacy świadczą tę usługę też za Bóg zapłać. Po drugie, zmniejszyła się znacznie liczba osób w grupach śpiewaczych, obecnie na pogrzebie śpiewają 2-4 osoby. Wśród śpiewaków dominują osoby w wieku emerytalnym. Składają się na to przyczyny obiektywne – udział w śpiewach pogrzebowych wymaga całkowitej dyspozycyjności, z którą niełatwo pogodzić obowiązki zawodowe – i subiektywne – do zaszczytnej roli śpiewaka trzeba dojrzeć emocjonalnie. Jeden ze śpiewaków zauważył, że taka dojrzałość przychodzi dopiero po pięćdziesiątce. Poznałyśmy jednak takie osoby, które zostały zaangażowane do udziału w śpiewach jeszcze w wieku nastoletnim i miały za sobą prawie 70-letni staż w tej branży, jak chociażby Bolesław Markowicz z Podbrodzia czy Jadwiga Kawszyn z Sużan, Janina Kuczyńska z Dziewieniszek, Longina Tumołowicz z Nowych Święcian. Trzeba też zaznaczyć, że kiedyś funkcja śpiewaka była zwykle przekazywana w jednej rodzinie z pokolenia na pokolenie. Współcześnie o przyłączeniu się do grupy decydują głównie chęci i walory głosowe. Zmienił się też repertuar. Odchodzi się od trudnych w wykonaniu psalmów, coraz częściej włącza się do repertuaru pieśni kościelne czy pielgrzymkowe. Coraz bardziej popularne stają się nowsze tzw. pieśni pożegnalne.

- Jakie jest pochodzenie pieśni? Czy repertuar pogrzebowy jest skostniały, czy także ulega zmianom?

Pieśni, należące do repertuaru współczesnych grup śpiewaczych, pochodzą z bardzo różnych źródeł. Można zasadniczo wyróżnić kilka grup chronologiczno-stylistycznych tekstów. Podstawę każdego repertuaru stanowią utwory wywodzące się z dawnych (nawet XVI i XVII-wiecznych) kancjonałów katolickich i protestanckich, które weszły w skład wydawanych dużym nakładem w końcu XIX w. i na początku XX w. kantyczek. Należą do nich psalmy, np. „Wzywam Cię, Boże, świadku mojej niewinności” oraz tzw. pieśni przygodne, np. „Niech monarchowie miasta swe budują” czy „Pamiętaj człowiecze, jak żyjesz na świecie”. Liczne teksty pochodzą ze współczesnych zbiorów pieśni kościelnych i pielgrzymkowych, które wcale nie są przeznaczone do użytku pogrzebowego, ale zdaniem śpiewaków, wywołują stosowne w tej sytuacji przeżycia emocjonalne i estetyczne, np. pieśń „Barka” czy „On szedł w spiekocie dnia”. Znaczące miejsce w repertuarze zajmują pieśni maryjne. Kult Matki Boskiej zawsze był na Wileńszczyźnie bardzo wielki. W takich pieśniach zanosi się do Matki Boskiej gorące prośby o wstawiennictwo za dusze zmarłych, szuka się matczynej dobroci i miłosierdzia. Niektóre spośród nich, jak „Matko Bolesna”, funkcjonują w kilku wariantach. Ostatnią grupę tworzą lokalne pieśni ludowe.

- Pieśni ludowe. Czy to znaczy, że są ułożone przez lud?

Wszystkie pieśni śpiewane na pogrzebach można uznać za ludowe, ponieważ zostały one odpowiednio adaptowane do potrzeb pogrzebu. Są jednak utwory autentycznie ludowe, czyli ułożone przez anonimowych twórców. Przykładem takiej pieśni może być cieszący się dużą popularnością utwór „Ostatni dzwon”, który jest wolnym tłumaczeniem wiersza rosyjskiego poety okresu romantyzmu Iwana Kozłowa. Na polskich stronach internetowych ten utwór funkcjonuje jako pieśń biesiadna, w wileńskim repertuarze – jako pieśń pogrzebowa. Dzięki obecności w naszej grupie litewskiej badaczki, z łatwością udało się odkryć liczne paralele polsko-litewskie, i to nie tylko w melodiach pieśni. Pewne pieśni będące rezultatem mniej lub bardziej udanego przekładu funkcjonują na Wileńszczyźnie jednocześnie są w obiegu polskim i litewskim. W taki sposób z języka litewskiego do repertuaru polskich grup śpiewaczych przedostały się bardzo popularne pieśni pożegnalne „Już zakryłaś swoje miłe oczy” czy „Ostatnia iskra”. Z języka polskiego na litewski zaś zostały przetłumaczone pieśni „Zapada zmrok już świat ukołysany” albo „Kiedy w jasną, spokojną, cichą noc”. Nie udało się jednak podczas badań natknąć na żaden ślad autorów tych przekładów, pozostają one anonimowe. Jedyną pieśń autorską udało się zanotować w repertuarze nowoświęciańskim, ułożył ją na potrzeby śpiewów pogrzebowych Zenon Tumołowicz, mąż jednej ze śpiewaczek.

- Co można powiedzieć o języku pieśni?

Mnie jako językoznawcę ta kwestia interesowała w trakcie badań najbardziej. Jak wiadomo, polszczyzna na Litwie funkcjonuje w dwu odmianach – zbliżonej do ogólnej i regionalnej. Sfera religijna, do której należą wykonywane pieśni, jest domeną języka ogólnego i dlatego wykonawcy starają się zachować w pieśniach postać jak najbardziej literacką. Regionalne wyrazy i formy przedostają się tylko do utworów o pochodzeniu lokalnym. Dało się nawet zauważyć tendencję odwrotną – hiperpoprawność, czyli tworzenie nienaturalnych form, spowodowanych dążeniem do poprawności. W ten sposób można traktować wymowę samogłosek nosowych jako „om”, „em”, „on”, „en”, np. „prosimy cień” zamiast „prosimy cię”, albo nadużywanie krótkich form zaimków osobowych, np. „ze wszystkimi świętymi módl się za go duszę”.

- Jaki jest stosunek księży do śpiewów pogrzebowych?

Księża zazwyczaj traktują ten przejaw religijności ludowej jako harmonijne uzupełnienie obrządku liturgicznego. Czasami w różny sposób ingerują w repertuar – zachęcają do śpiewania jednych pieśni, a wyeliminowania innych. Na przykład taką złą sławą w opinii duchownych cieszy się bardzo stara, jeszcze średniowieczna pieśń „Wyszła, wyszła dusza z ciała / na zielonej łączce stała”, która zawiera pewne nawiązania do wierzeń przedchrześcijańskich. Ci śpiewacy, którzy za wszelką cenę chcą zachować w swoim repertuarze ten rzewny utwór o błąkaniu się duszy w zaświatach, często próbują zastąpić motyw „zielonej łączki” bardziej stosownym połączeniem wyrazowym, jak chociażby „i u bramy Boga stała”.

- Jak Pani sądzi, czy tradycja pieśni pogrzebowych ma przyszłość?

Trudno mówić o dalekiej przyszłości, bo świat tak szybko się zmienia. Można jedynie stwierdzić, że na Wileńszczyźnie tradycja śpiewów pogrzebowych nie zanikła wraz innymi formami kultury ludowej (np. jak w obrzędach weselnych), lecz zaczęła nabierać charakteru kultury masowej – wykonawcy starają się zachować zasadnicze zręby tradycji, ale chętnie sięgają po nowe elementy, które zaspokajają potrzeby emocjonalne i estetyczne ludzi. Obecność pieśni i modlitw podczas czuwania przynosi bliskim w obliczu bolesnej straty pewne ukojenie i poczucie spełnienia ostatniej posługi zmarłemu, natomiast podniosłość śpiewu pozwala nadać trudnym chwilom pogrzebu namiastkę obcowania z sacrum.

Rozmawiała Irena Mikulewicz

Na zdjęciu: autorki książki, od lewej – Krystyna Syrnicka, Aušra Žičkienė, Irena Masojć.
Fot.
Vita Ivanauskaitė-Šeibutienė

<<<Wstecz