Życie na wulkanie (tolerancji)

Front Narodowy Marin Le Pen wygrał niedzielne wybory komunalne (I turę) we Francji, co wywołało wręcz osłupienie w liberalnych mediach europejskich.

Francuska lewica prezydenta Hollanda została zmiażdżona przez prawicę. Ogólnie bowiem na wszystkie partie prawicowe padło ponad 2/3 wszystkich głosów, podczas gdy na socjalistów zaledwie – 23 proc. Jest to klęska prawdziwa tych ostatnich zważywszy, że jeszcze 5 lat temu partia Hollanda triumfalnie powracała do władzy nad Sekwaną. Skąd zatem tak nagły zwrot? – warto zapytać. Odpowiedzi można by udzielić cytując żarcik mentora sowieckiej estrady Arkadija Rajkina: nastrój podniecony – idziemy na dno.

Istotnie stan, w jakim znalazła się dzisiejsza Europa pod wszechwładną władzą, by nie powiedzieć dyktatem, liberalno-lewicowych elit, bardzo odpowiada powiedzonku Rajkina. Europa tonie niczym Titanic, który zderzył się z rafą agresywnych wyznawców Allacha, a tymczasem „autorytety” gadają o potrzebie jeszcze większej otwartości, tolerancji i wyrozumiałości.

Gdy tak dalej pójdzie, to pokój kochający pacyfiści, w jakich przekształcili się rdzenni mieszkańcy Starego Kontynentu, niedługo będą się bać włączyć telewizor w czasie nadawania wiadomości. Bo dowiedzą się z nich, że dzisiaj w Londynie nożownik zaatakował w metrze przechodniów, dźgając ich ze słowami: „To wam za Syrię”. W Stanach Zjednoczonych mahometańskie małżeństwo, które poprzez internet ślubowało wierność IS, wystrzelało pracowników jednej ze szkół. W Brukseli, sercu Europy, już któryś tam tydzień obowiązuje najwyższy stan zagrożenia terrorystycznego, co o mało nie spowodowało odwołania słynnego Jarmarku Bożonarodzeniowego. Ostatecznie władze na to nie zdecydowały się. Dla bezpieczeństwa jednak świąteczną wioskę jarmarczną gęsto obsadzono uzbrojonymi po zęby antyterrorystami. Jest więc wesoło, świątecznie i podejrzliwie.

We Francji z kolei władze spasowały. Paryżanie nie zobaczą w tym roku słynnej bożonarodzeniowej choinki pod katedrą Notre Dame, bo drzewko mogłoby sprowokować islamskich radykałów, uznał ciągle oszołomiony jeszcze po zamachach magistrat francuskiej stolicy. Atmosfera w Paryżu jest nadal napięta, mimo że władze próbują przywracać normalność. Normalność jest jednak krucha, o czym świadczy chociażby niedawny incydent, który wydarzył się na jednym z paryskich placów. Tam przy pomniku Wolności zebrała się grupka młodzieży, by protestować przeciwko terrorystom. Hasła na plakatach młodzież dzierżyła iście republikańskie: „Wolność”, „Miłość”, „Przyjemność”. A terroryzmowi – „nie”. 200 ich było pod pomnikiem pokojowo usposobionych, gdy na sąsiedniej ulicy, trochę pechowo, ktoś świętując coś tam, odpalił petardę. Młodzież spod pomnika frunęła wystraszona w jeden mig niczym wróble przed nadlatającym krogulcem. Taki panuje tam nastrój...

Udzielił się on też pewnie Włochom, gdzie padły apele, by nie eksponować w tym roku publicznie bożonarodzeniowych szopek, bo nerwy niektórych współobywateli (inaczej wierzących) źle je znoszą.

Gdy sprawy tak dalej się potoczą (a toczą się!), to Europa niedługo stanie się drugim Izraelem, gdzie mieszkańcy mimo zamożności i pozornej siły żyją jak na wulkanie. Bo codziennie już niemal słyszymy tam jeżeli nie o zamachu samobójcy, to akcji skrytobójcy, jeżeli nie o ataku nożownika, to o strzelaniu terrorysty. Jeżeli nie o wysadzeniu się w powietrze fanatyczki w hidżabie, to o popisie szaleńca, który rozpędzonym autem wjechał w tłum ludzi. Doszło do tego, że wielu Izraelczyków z domów nie wychodzi nie mając ze sobą psa. Ma on odstraszyć potencjalnych zamachowców, którzy wierzą, że po zamachu trafią do nieba prosto na łono dziewicy, o ile przed tym nie dotkną nieczystego zwierzęcia (wtedy grozi im zamiast nieba szeol).

Francuzi i inni Europejczycy na razie do tego jeszcze nie doszli, ale są na dobrej drodze. Nie dziwi więc, że mieszkańcy krainy nad Sekwaną powiedzieli: „Basta lewicowemu szaleństwu”, nakierowanemu na wymazywanie wszelkich granic – kulturowych, religijnych, narodowych. I zagłosowali na Le Pen. Będzie strasznie, bo w wielu innych krajach europejskich (zalewanych akurat potopem uciekinierów zza Morza Śródziemnego) jest podobna tendencja z preferencjami politycznych wyborców, wieszczą ze zgrozą mainstreamowe media.

Oj, będzie. Jeszcze tylko trochę więcej szaleństw. Prawda, wyjście jeszcze na razie jest. Jak napisał znany w Polsce internauta Matka Kurka: „Kuć „Ojcze Nasz” na blachę, piewcy Marsylianki! Inaczej nic wam nie pomoże”.

Tadeusz Andrzejewski

<<<Wstecz