Wystawa fotografii śp. Henryka Puszki

Inne spojrzenie – człowieka z pogranicza

„Pokaż mi swoich przyjaciół, a powiem ci, kim jesteś” – głosi stare powiedzenie. Tak się składa, że niektórych ludzi możemy poznać dopiero po śmierci, a to dzięki świadectwu tych, którzy znali ich za życia. Przyjaciele śp. Henryka Puszki, pochodzącego z Gajd, miejscowości na litewsko-białoruskim pograniczu, dziennikarza i fotografa, mówią o swoim koledze, że był to wielki erudyta, a jednocześnie człowiek skromny i dążący do doskonałości w każdym calu.

W piątkowy wieczór, 27 listopada, w Domu Wspólnot Narodowych w Wilnie (ul. Raugyklos 25) odbyło się otwarcie wystawy fotograficznej zmarłego przed rokiem, w wieku 48 lat, na atak serca, dziennikarza polskiego pochodzenia – Henryka Puszki. Zorganizowali ją jego koledzy i przyjaciele, którzy twierdzą, że zmarły o takiej wystawie marzył, lecz, niestety, nie zdążył jej przygotować. Nagła śmierć zabrała go do innej rzeczywistości…

Fotografie, artykuły, ludzie

– Henryk ubolewał, że nie udało mu się założyć rodziny i zostawić potomstwa. Martwił się, że na starość nie będzie nikogo, kto by mu podał kubek wody. Niestety, czasem nasze plany krzyżuje los i nie zawsze możemy być pewni, co zostawimy po sobie. Myślę, że jego „dzieci” – to te fotografie, publikacje i ludzie, którzy teraz w sercu mają bardzo wielką ranę po jego nagłym odejściu – otwierając wystawę, powiedziała Loreta Stonienė, kierowniczka projektów stowarzyszenia „Demetra”.

W rozmowie z „Tygodnikiem” Loreta Stonienė zauważyła, że bardzo dobrze pamięta datę, kiedy zapoznała się ze śp. Henrykiem Puszką. Było to 7 lipca 1998 roku, bowiem tego dnia została przyjęta do pracy w Centrum AIDS Litwy, gdzie Henryk Puszko był odpowiedzialny za wydawanie czasopisma w języku rosyjskim „Między nami” (ros. „Mieżdu nami”) nt. prewencji HIV i AIDS. Przygotowywał artykuły, wyszukiwał ciekawych ludzi, z którymi przeprowadzał wywiady, publikował komentarze specjalistów lub osób, które zetknęły się z tą chorobą.

– Ludzie, którzy tworzyli pismo, byli bardzo ze sobą zżyci. Pamiętam, gdy przyszłam do pracy, to Henryk zaprosił mnie na spektakl w operze, takim gestem chciał okazać mi szacunek. Często wspólnie wyjeżdżaliśmy w różne delegacje. Po powrocie pisał artykuły do różnych pism i wydawnictw, ale potrafił ująć temat w sposób bardzo interesujący. Zastanawiałam się wówczas: przecież byliśmy tam razem, a ja wcale nie zauważyłam tylu ciekawych kwestii, o których napisał – opowiadała pani Loreta, podkreślając, że swoje obowiązki wykonywał bardzo sumiennie.

Właśnie wystawa zdjęć jest takim „innym spojrzeniem” autora na rzeczywistość. Obecni na jej otwarciu malarze, fotografowie, dziennikarze – koledzy Henryka – podkreślali, że wykonując dowolną pracę, dążył do tego, żeby była ona doskonała. I nieważne, czy był to wywiad ze światowej sławy gwiazdą, czy konserwowanie ogórków na zimę. Był dobrym kucharzem i, gdy zapraszał kolegów do siebie na wieś, to zawsze zaskakiwał ich wspaniałą kuchnią.

– Gdy szykował się do wywiadu, przygotowywał się bardzo dokładnie, wyszukiwał wszelkie informacje o rozmówcy, dowiadywał się, jakich pytań nie lubił. Słowem, przygotowywał temat, jakby to miała być ostatnia publikacja w jego życiu – wspominali koledzy śp. Henryka, podkreślając, że przez takie wywiady potrafił nawet zaprzyjaźnić się ze swoimi rozmówcami. „Daleko nie każdy dziennikarz potrafi zadowolić gusta ludzi sztuki, światowych artystów, natomiast Henryk potrafił zdobyć ich zaufanie i nawet się zaprzyjaźnić” – opowiadali organizatorzy.

Dziennikarska żyłka

Rodzina Henryka Puszki od wieków jest związana z Gajdami (rejon ignaliński). Na dawnej ziemi kuzynów jego babci (po stronie mamy) w czasach sowieckich została wybudowana elektrownia atomowa. Henryk urodził się 12 września 1966 roku w miejscowości Widze (Białoruś, obwód witebski, rejon brasławski). W 1981 roku ukończył ośmioletnią szkołę w Gajdach, a w 1983 roku – szkołę średnią w Duksztach (rejon ignaliński).

– Nauczyciele ze szkół, do których uczęszczał Heniek, bardzo go chwalili. A dla matki każde osiągnięcie dziecka jest niczym balsam dla duszy. Miał dobry charakter, był bardzo towarzyski i, widocznie, dzięki tej otwartości potrafił zjednać sobie ludzi. Miał sporo przyjaciół, kolegów i znajomych. A każdy wypowiadał się o nim dobrze – w rozmowie z „Tygodnikiem” opowiadała Zefiryna Puszko, mama śp. Henryka, ubolewając, że syn miał tak krótkie życie. Dodaje przy tym, że od młodości pociągała go historia, zbierał dokumenty dotyczące jego ojczystych terenów, dawnego dekanatu brasławskiego, do którego przed wojną należały Gajdy, wyszukał genealogię swojej rodziny.

Od najmłodszych lat interesował się dziennikarstwem. Po odbyciu służby wojskowej w Moskwie, studiował prawo na Uniwersytecie Wileńskim. Pierwsze jego artykuły były publikowane w gazetce szkolnej i wojskowej, pisał w języku rosyjskim. Już wtedy zauważono, że miał żyłkę dziennikarską. Po studiach pracował jako redaktor międzynarodowego magazynu „Między nami”, był korespondentem na kraje bałtyckie magazynu „Moskwa i regiony”. Jego artykuły były publikowane w czasopismach „Lilit”, „Ieva”, na różnych portalach. Był członkiem Związku Dziennikarzy Litwy. Zasłynął m.in. z wywiadów, jego rozmówcami byli znani artyści, m.in. rosyjska aktorka Alisa Freindlich, historyk mody Aleksandr Wasiljew, litewski aktor Donatas Banionis, łotewska baletnica Ilze Liepa.

Świat przez obiektyw

Fotografia. Na poważnie zajął się nią dość późno. Najczęściej zdjęcia robił telefonem komórkowym, żeby zilustrować swoje artykuły. Dopiero pod wpływem artysty fotografika Rai Pobiereżnoj, która zauważyła jego nieprzeciętny talent, kupił lustrzankę.

– Henryk był bardzo utalentowany. Gdy przeczytałam jego reportaże i zobaczyłam zdjęcia, zaczęłam go namawiać, żeby zrobił wystawę fotograficzną. A ponieważ nie miał aparatu, który dałby odpowiednią jakość zdjęć, było to nierealne. Dopiero pół roku przed śmiercią kupił profesjonalny aparat. Niestety, nie zdążył zrobić dużo zdjęć i zorganizować autorskiej wystawy – wspominała Pobiereżnaja.

Większość fotografii – to pejzaże jego rodzinnych miejscowości, wsi z pogranicza litewsko-białoruskiego, ponieważ był człowiekiem mocno związanym z przyrodą i życiem wsi. Wśród zdjęć jest też uliczka Świętostefańska w Wilnie, na której miał mieszkanie. Ostatnio mieszkał w swoich rodzimych Gajdach, gdzie często podejmował przyjaciół.

Tatiana Slepcowa wspomina Henryka jako człowieka, który był bardzo otwarty, ale i skromny. – Zgłębiał historię Wielkiego Księstwa Litewskiego, ostatnio częściej przebywał w Nowogródku, gdzie kupił dom, który nazwał „Gospodarstwo Litwa”. Planował zająć się agroturystyką, a w nazwie nawiązał do tradycji WKL – wspominała Tatiana Slepcowa.

Wystawę zdjęć Henryka Puszki w Domu Wspólnot Narodowych w Wilnie można oglądać do 17 grudnia. W najbliższej przyszłości przyjaciele Henryka Puszki planują zorganizowanie kolejnej jego wystawy, tym razem bliżej rodzinnych miejscowości – w Wisagini.

Teresa Worobiej

Na zdjęciu: Tatiana Slepcowa wspomina śp. Henryka jako człowieka otwartego, ale i skromnego, miłośnika fotografii.
Fot.
autorka

<<<Wstecz