VII Wileńskie Spotkania Sceny Polskiej

Magia teatru – odtrutka na codzienność

„Do teatru na Pohulance przyszło całe polskie Wilno…” – jakże symbolicznie brzmiały słowa ze sztuki „Tajemnica Ordonki” w wykonaniu Teatru Polskiego z Toronto podczas Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego, który po raz kolejny zgromadził miłośników Melpomeny.

Odbywające się z inicjatywy Polskiego Studia Teatralnego, 12-14 listopada, Spotkania Sceny Polskiej zgromadziły artystów z Europy, a także zza oceanu – z Kanady. Publiczność obejrzała w Wilnie sześć spektakli, dodatkowo sztuki były wystawione w Pałacu Kultury w Trokach oraz w Wielofunkcyjnym Ośrodku Kultury w Rudominie.

– Słynne Wileńskie Spotkania Sceny Polskiej, powołane przez Lilię Kiejzik, kierownik Polskiego Studia Teatralnego w Wilnie, są bodajże jedynym przedsięwzięciem na skalę międzynarodową. Duch wielkiego, bohaterskiego Narodu Polskiego jest żywy, niezależnie od tego, gdzie mieszkają Polacy: czy w Polsce, czy poza jej granicami. Toteż wszędzie tam, gdzie są Polacy, potrzeba tego słowa polskiego – powiedział podczas otwarcia festiwalu Michał Mackiewicz, prezes Związku Polaków na Litwie, poseł na Sejm RL.

Tak się złożyło, że bieżący rok jest szczególny dla Polskiego Studia Teatralnego w Wilnie – teatr obchodzi 55-lecie działalności. Toteż podczas trzydniowej gali nie zabrakło ciepłych słów wdzięczności dla tych, którzy niosą piękno polskiego słowa, i dla których „klaszczą polskie dłonie w litewskim Wilnie” (ze sztuki „Tajemnice Ordonki”).

Pięćdziesiąt i pięć

Otwarcie festiwalu poprzedził wernisaż wystawy afiszu Polskiego Studia Teatralnego w Wilnie pt. „50 i 5” oraz występ Polskiego Teatru im. J. I. Kraszewskiego w Żytomierzu na Ukrainie. Młodzi artyści wystawili sztukę „Łatwiej popsuć niż naprawić” w reżyserii Mikołaja Worfołomiejewa.

– W polityce, pracy, mediach, a nawet, o zgrozo, w domu rodzinnym, uczestniczymy w różnych spektaklach, grając różne role, czasem nawet główne. Obserwujemy innych grających, często próbujących zaprezentować się jako inni ludzie – lepsi, piękniejsi, mądrzejsi – i stwierdzamy, że poziom realizacji w otaczających nas spektaklach bardzo często nie jest najwyższy, a to męczy i wyczerpuje. Dlatego tak dobrze jest, raz na jakiś czas, udać się do teatru prawdziwego, wejść w rzeczywistość wykreowaną przez mądrego autora, oddaną w ręce fachowców: dobrego reżysera, scenografa i prawdziwych aktorów. W Wilnie jedną z najlepszych okazji do oderwania się od codzienności i zanurzenia w wielowymiarową sztukę jest Międzynarodowy Festiwal Teatralny „Wileńskie Spotkania Sceny Polskiej”, wymyślony i realizowany od lat przez niestrudzoną panią dyrektor Lilę Kiejzik – dzielił się swoimi refleksjami nt. przedsięwzięcia Jarosław Czubiński, ambasador RP na Litwie.

Szef polskiej placówki dyplomatycznej poinformował o przyznaniu przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP odznaczeń „Zasłużony dla Kultury Polskiej” grupie aktorów Studia: Mirosławie Naganowicz oraz Robertowi Balcewiczowi, Witoldowi Rudziańcowi, Zdzisławowi Gorbaczewskiemu, Edwardowi Kiejzikowi, Zbigniewowi Girulskiemu i Czesławowi Sokołowskiemu. Wręczając honorowe dyplomy, ambasador podziękował reżyserce i całemu zespołowi Studia za lata pracy.

Honorowe odznaczenia wręczył również przybyły na wileńskie święto Janusz Skolimowski, prezes Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”, który ponad 8 lat był ambasadorem Polski na Litwie. Wraz z wiceprezes Fundacji Ewą Ziółkowską wręczył Medale Honorowe Fundacji „Meritus Patriae” osobom tworzącym Polskie Studio Teatralne: Lilii Kiejzik, Henryce Sokołowskiej, Jarosławowi Królikowskiemu, Alicji Tryk, Markowi Kubiakowi, Arturowi Armackiemu.

– Tegoroczny Festiwal zbiega się z 55-leciem działalności Polskiego Studia Teatralnego w Wilnie. Jubileuszowi towarzyszy hasło „pięćdziesiąt i pięć”, symbolicznie odwołując się do Mickiewiczowskiego „czterdzieści i cztery” – podczas otwarcia festiwalu powiedział, Edward Trusewicz, zastępca prezesa ZPL, przywołując też imię śp. Janiny Strużanowskiej, założycielki Polskiego Studia Teatralnego.

Świat i życie – to przedstawienie

W ciągu trzech dni widzowie obejrzeli spektakle w wykonaniu polskich zespołów teatralnych z Warszawy, Rzeszowa, Wilna, Toronto, Wiednia, Żytomierza i Lwowa. Aktorki Teatru Lalek i Aktora w Bielefeld (Niemcy) spędziły w Wilnie weekend na prowadzeniu warsztatów teatralnych dla szkolnej młodzieży.

Dramat dwóch aktorów „Trucizna teatru” Rudolfa Sirery w reżyserii Anny Zagórskiej-Morawskiej – z taką propozycją do widza wyszli aktorzy Teatru CM w Warszawie. Dialog komedianta (Cezary Morawski) i arystokraty (Stanisław Górka) o zasadach gry aktorskiej, prawdziwości przekazanych na deskach teatru emocji, o zmianie zachowania pod wpływem okoliczności, odejściu od realizmu na rzecz fikcji zaprezentował wilnianom dobrze znany motyw „teatrum mundi”. Niekonwencjonalna sztuka na początek festiwalu zmusza nie tylko do refleksji nad „trucizną, która toczy mózg”, ale i do „słuchania między słowami”. Nad jednym tylko ubolewać: sporo pustych miejsc. Cóż… żyjemy w epoce, w której od nowa należy się uczyć szacunku do tego, co wartościowe, polskie, bliskie sercu.

Trzeba dać świadectwo...

Na spotkanie z niezwykłym polskim bohaterem, który dorastał w Wilnie, zaprosił Teatr Nowy z Rzeszowa, który przywiózł monodram „Melduję Tobie Polsko. Rotmistrz Pilecki” (reż. Sł. Gaudyn). Odtwórca głównej roli Przemysław Tejkowski, jak sam podkreśla, dzięki swemu ojcu poznał losy Witolda Pileckiego, marzy o tym, żeby zrobić o nim duży film. Spektakl jest „po drodze ku temu”, żeby dotrzeć do młodego odbiorcy. Właśnie szkolna młodzież przeważała wśród publiczności. Ponad godzinę aktor opowiadał o trudnej i bolesnej historii, będącej udziałem narodu polskiego. Drastyczne sceny z obozu w Auchwitz i jeszcze bardziej mrożąca krew w żyłach rzeczywistość sowieckich więzień – nie pozostawiły obojętnych. Podsumowujące spektakl zdanie bohatera: „Starałem się żyć tak, aby w godzinie śmierci cieszyć się, a nie płakać” – daje do myślenia. Zwłaszcza w kontekście współczesnych wartości.

Erotyczne widma „W małym dworku” Witkacego na pewno wzbudziły wiele emocji, a nawet kontrowersjI wśród publiczności zgromadzonej w Domu Kultury Polskiej w Wilnie. Teatr AA Vademecum z Wiednia sięgnął po dramat Stanisława Ignacego Witkiewicza „W małym dworku”, w reżyserii Agnieszki Salamon.

Tajemnice Ordonki

Znany wileńskiemu widzowi duet rodzinny – matki i córki: Marii Nowotarskiej i Agaty Pilitkowskiej – z Teatru Polskiego w Toronto (w pełnym brzmieniu Salon Poezji, Muzyki i Teatru im. J. Pilitowskiego przy Polsko-Kanadyjskim Towarzystwie Muzycznym) przywiózł jakże symboliczny dla Pohulanki spektakl „Tajemnice Ordonki”. Przygotowane przed dwoma laty, dla uczczenia 110. rocznicy urodzin legendarnej artystki, przedstawienie wyreżyserował Kazimierz Braun. W sztuce wykorzystano motywy kabaretowe i nie zabrakło legendarnych przedwojennych szlagierów. Opowieści starej przyjaciółki Ordonki o światowej sławy artystce były przeplatane ripostami, które wywoływały uśmiech na twarzy. Były wprawdzie komiczne, lecz nie śmieszne.

„Ordonkę” publiczność nagrodziła brawami na stojąco. Natomiast aktorki nie kryły łez wzruszenia. Jak podkreśliły po spektaklu, dla nich wielkim znaczeniem było wystawienie tej akurat sztuki tutaj – w Wilnie i właśnie w tym teatrze.

Mrożkowa sobota

Polski Teatr Ludowy ze Lwowa wystawił dramat Stanisława Mrożka „Na pełnym morzu”, w reżyserii Zbigniewa Chrzanowskiego.

Podobnie gospodarze całego przedsięwzięcia – Polskie Studio Teatralne – sięgnęli po ulubionego dramatopisarza i zaprezentowali widzowi „Pieszo”, w reżyserii Cezarego Morawskiego, którego premierę widzowie mieli okazję obejrzeć w styczniu br. Połowa lat 40. ubiegłego stulecia rzuca na barki ludzi różnych sfer nową rzeczywistość – ostatnie chwile II wojny światowej i początek komunizmu. Bohaterowie – to postaci z różnych środowisk i sfer fantastycznie wykreowane przez aktorów: Ojciec (Witold Rudzianiec) i Syn (Dariusz Rudzianiec), Matka (Łucja Gornatkiewicz) i Córka (Łucja Kołpak), Superiusz (Edward Kiejzik) i Pani (Mirosława Naganowicz), porucznik Zieliński (Grzegorz Jakowicz) z Drabem podkomendnym (Marek Kubiak), Nauczyciel (Zbigniew Gierulski) i Grajek-Ślepiec (Robert Balcewicz) – idą dosłownie i w przenośni w nowe życie. Idą nie wiadomo dokąd, bo „kierunki już nic nie znaczą”, zaś w nowej rzeczywistości, gdzie „człowiek ma być uczciwy i tyle” zastają „ostateczny i nieodwracalny triumf przeciętności”.

Klasyczny i współczesny

Wieczorem na gości festiwalu oraz byłych i obecnych aktorów Polskiego Studia Teatralnego czekała prawdziwa uczta dla ducha i ciała w Domu Kultury Polskiej w Wilnie. Artyści postanowili nie organizować jubileuszu osobno, tylko zwieńczyć nim Wileńskie Spotkania Sceny Polskiej. Na święto zjawili się przedstawiciele różnych polskich środowisk Wilna, m.in. posłowie na Sejm Michał Mackiewicz, prezes ZPL oraz Józef Kwiatkowski, prezes Stowarzyszenia Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie „Macierz Szkolna”.

Gospodarze i jubilaci świętowali w iście aktorskim stylu – zaprezentowali swoim gościom „Próbę kabaretu. Raz jeszcze Osiecka”.

Senator RP Barbara Borys Damięcka, która w tym roku wyjątkowo nie mogła być obecna na teatralnym święcie w Wilnie, przysłała jubilatom list, gratulując przedsięwzięcia i winszując jubileuszu. Napisała w nim m.in.: „Jesteście teatrem dojrzałym a młodym, tradycyjnym a nowoczesnym, klasycznym a współczesnym, teatrem pełnym zapału, radości tworzenia, entuzjazmu w pracy wykonywanej z radością i talentem”. Wypada więc – w oczekiwaniu na kolejną dawkę „teatralnej trucizny” – życzyć kreatorom polskiej sztuki teatralnej, aby trwali na wytyczonej drodze, przekazując wileńskiemu odbiorcy moc polskiego słowa.

Teresa Worobiej

Na zdjęciach: duet z Kanady wzruszył zarówno publiczność, jak i same aktorki; aktorzy z Wiednia zaskoczyli publiczność odważną interpretacją Witkacego; Lilia Kiejzik wraz z młodym pokoleniem Polskiego Studia Teatralnego zapowiedziała kolejne odsłony festiwali w następnych latach.
Fot.
autorka Zygmunt Żdanowicz

<<<Wstecz