Salon Poezji w Domu Kultury Polskiej w Wilnie

Artyści oddani bez końca

Aktorzy i śpiewacy Monika Ziółkowska i Rafał Supiński oraz pianista Maks Fedotov i kontrabasista Karol Sypytkowski w niedzielny wieczór przedstawili wilnianom inscenizację „Miłość bez końca”. Była to opowieść, przeplatana recytacją, piosenką i muzyką, o różnych miłościach w naszym życiu. O miłości, która jest priorytetem w życiu człowieka w każdych czasach, nawet tych strasznych wojennych, kiedy przyszło wybierać pomiędzy miłością do drugiej osoby a totalnym poświęceniem dla ojczyzny.

Była recytowana poezja Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Zbigniewa Herberta, Józefa Szczepańskiego, Tadeusza Różewicza, Juliana Tuwima. Brzmiały znane piosenki według słów Jonasza Kofty, tegoż Baczyńskiego, urywki z musicalu „Skrzypek na dachu” i in.

To nie pierwszy występ młodych artystów z Białegostoku w Wilnie. – Mieliśmy przyjemność już tu być z Operą i Filharmonią Podlaską. Wystawialiśmy bajki „Jaś i Małgosia” i „Adonis ma gościa” – powiedziała Monika Ziółkowska.

Natomiast dla Rafała Supińskiego i Maxa Fedotova to już drugi udział w Salonie Poezji w Wilnie. W czerwcu tego roku wystąpili z programem „Dwie Ojczyzny”, prezentując twórczość polskich wieszczów i znanych poetów. A pianista, kompozytor i aranżer Fedotov aranżował, między innymi, utwory do koncertu „Piłsudski pamięcią przyzywa”, wykonanego przed kilkoma laty w Wilnie i transmitowanego przez TVP Polonia.

Opowiadając o programie Salonu Poezji w Wilnie, aktor i śpiewak Rafał Supiński powiedział, że wspólnie z koordynator projektów DKP Bożeną Mieżonis czytanie polskiej poezji chcieli urozmaicić, ubrać ją w formę atrakcyjną szczególnie dla młodych ludzi.

– Czyli z utworami muzycznymi, instrumentami po to, by wydźwięk był inny, ciekawszy, a także głębszy, bo często muzyka nadaje innego wymiaru temu, co się czyta – w rozmowie z „Tygodnikiem” mówił Supiński.

Zapytany, co odkrył dla siebie uczestnicząc w tym projekcie, odpowiedział, że przede wszystkim to, że poezja uwrażliwia na słowo i uczy krytycznego myślenia. – Uczy krytycznego podejścia do wielu tematów, zaczynając od polityki – mówił aktor. – Często to, co widzimy w telewizji, przyjmujemy bezkrytycznie, zaś poezja podobnie jak teatr, uczy nas krytycznego myślenia wobec tego typu, nie chciałbym powiedzieć, indoktrynacji, ale w jakiejś formie to wygląda – zaznaczył aktor.

Monika Ziółkowska przyznała się, że udział w projekcie był dla niej również niesamowitym przeżyciem. – Jestem bardzo szczęśliwa, że mogłam wziąć udział w tym projekcie i gdzieś tam dotknąć osobiście kawałka historii i móc z państwem przeżywać ten wyjątkowy czas – powiedziała solistka operowa.

Na spotkanie z poezją i artystami z Polski przyszło niewiele osób. Przedstawienie oglądały puste krzesła i tylko garstka miłośników słowa poetyckiego. Widocznie większość postanowiła zostać w domu, by kibicować litewskiej reprezentacji w koszykówce, która w ten wieczór walczyła o złoto.

Nie zważając na świecącą pustkami salę, artyści Opery i Filharmonii Podlaskiej dali z siebie wszystko. Jak powiedziała pani Monika, niezależnie od tego, czy na sali jest pięć osób czy więcej, „oddajemy całe serce”. – Nawet jeśli jest tak małe grono, jeśli ono coś uzyska z tego, co przeczytaliśmy i zaprezentowaliśmy, to jest sukces artysty – dodał Supiński.

Artyści z Białegostoku przyznali się, że bardzo lubią Wilno i chętnie do niego wracają. Po koncercie zaś zamierzali od razu udać się na wileńską Starówkę.

Iwona Klimaszewska
Na zdjęciu: białostoczanie chętnie dzielą sie poezją z wilnianami.
Fot.
Bożena Mieżonis

<<<Wstecz