Festyn rodzinny w Nowej Wilejce

Gdzie niebo dotyka nowowilejskiej ziemi

Mieszkańcy Nowej Wilejki w niedzielę, 20 września, mieli wspaniałą okazję do świętowania – odbył się tu 9. festyn rodzinny pt. „Paradiso”.

Niezwykle radosne i barwne przedsięwzięcie zorganizowała świetlica „Dom, który czeka”, znajdująca się koło kościoła pw. św. Kazimierza, a prowadzona przez Siostry od Aniołów, wespół z Gimnazjum im. J. I. Kraszewskiego w Wilnie.

„Paradiso” po włosku znaczy „niebo”. Jak opowiedziała s. Małgorzata, dyrektorka świetlicy, nazwa ta została zaczerpnięta z filmu o św. Filipie Nereuszu i kojarzy się z tą interesującą postacią. Prowadzona zaś przez siostry placówka przygotowuje się do nadania jej imienia właśnie tego świętego. Został on wybrany na patrona, gdyż także zajmował się dziećmi, tymi najbiedniejszymi, a jego działalność, według dyrektorki, bardzo przypomina początki istnienia świetlicy.

– Według mnie takie spotkania, pełne radości, przyjaźni, miłości są również swoistym dotykaniem nieba, i to jest drugie tłumaczenie nazwy tegorocznego festynu – powiedziała s. Małgorzata.

Niebiańsko

Rzeczywiście, atmosfera, panująca na „Paradiso” była prawdziwie niebiańska, gdyż była pełna ciepła, radości i piękna w najprzeróżniejszej postaci. Złożyły się na nią wspaniałe występy uczniów gimnazjów: im. J. I. Kraszewskiego z Nowej Wilejki, im. P. K. Brzostowskiego z Turgiel, im. St. Batorego z Ławaryszek, ze Szkoły Podstawowej w Mościszkach, zespołu „Melodia” z Nowej Wilejki, Gabii i Sebastiana – pary tanecznej oraz najmłodszych uczestników festynu – dzieci z przedszkola „Kasztan” na Antokolu oraz dzieci ze szkoły-przedszkola „Zielone Wzgórze” w Nowej Wilejce.

Jako ostatni widzowie podziwiali występ teatru ze świetlicy „Dom, który czeka”, zaprezentował on przedstawienie o św. Filipie Nereuszu.

O wspaniałą atmosferę podczas festynu zadbali również liczni wolontariusze, prowadzący m.in. kąciki malucha i plastyczny, loterię, bar u mamy czy kawiarenkę z domowymi ciastami. Można też było nabyć ręcznie malowane obrazy oraz oryginalne różańce (dochód z festynu przeznaczono na działalność świetlicy). Popularnością, o czym świadczyły kolejki, cieszył się również fryzjer dziecięcy oraz usługi malowania twarzy – podwórze ośrodka zapełniły rzesze rozrysowanych, niczym Indianie na wojennej ścieżce, młodszych uczestników festynu.

W skromne progi ośrodka na święto przybył również rektor Seminarium Duchownego św. Józefa w Wilnie, o. Hans Friedrich Fisher (należy on do zgromadzenia, założonego przez św. Filipa Nereusza i żywo interesuje się działalnością świetlicy), starosta Nowej Wilejki Jerzy Grydziuszko (przyjechał z pokaźnym pudełkiem łakoci dla ośrodka), dyrektor Gimnazjum im. J. I. Kraszewskiego Helena Juchniewicz, liczni nauczyciele szkół oraz wspaniała publiczność, tworząca prawdziwie rodzinną atmosferę.

Album ze szczęściem

Na „Paradiso” chętni nie tylko słuchania koncertu, ale i wypróbowania sił w twórczości, mieli okazję do wzięcia udziału w konkursie z cennymi nagrodami. W tym celu należało, przede wszystkim, narysować… szczęście.

– Oczekiwaliśmy konkursantów z klasy 1.-2., ale udział wzięli i starsi uczniowie, nawet z klasy 8.-9. – powiedziała Marzena, absolwentka gimnazjum w Nowej Wilejce, obecnie – studentka Uniwersytetu Wileńskiego, prezentując rysunki, ukazujące szczęście. – Pojęcie szczęścia w każdym wieku jest nieco inne: początkowo wszyscy rysują słońce, potem na pierwszym planie jest rodzina (tak szczęście przedstawiła większość uczestników konkursu), wakacje nad morzem, dominuje motyw serca i mamy. Ale są też na rysunkach: lody, świat, podróże, restauracja McDonald’s, słodycze, czekolady. Niektórzy bardzo sobie cenią dziesiątki w dzienniczku – opowiada wolontariuszka i jako jedno z najbardziej oryginalnych „szczęść” przedstawia rysunek, na którym ukazana jest rodzina, przyjaciele oraz marzenie – hodowanie ptaka w domu.

Na pytanie, czy dorośli również zgłaszają się do rysowania szczęścia, wolontariuszka z uśmiechem opowiada, że podchodzą do stolika, ale nie rysują, bywało tylko, że kończyli rysunek za swoje dzieci.

Zaangażowanie

Na pytanie, dlaczego została wolontariuszką na festynie, Marzena opowiada, że wszystko zaczęło się jeszcze w klasie 9. Siostry od Aniołów gromadziły młodzież, organizowały różne zajęcia. Lepiej uczący się mogli pomagać w odrabianiu lekcji tym, którzy nie mieli w domu sposobności czy osoby, która mogłaby wytłumaczyć trudności.

– Byliśmy jakby starszymi braćmi i siostrami dla tych dzieci. Teraz ci, których uczyliśmy, również dorośli, ukończyli szkołę i są wolontariuszami kolejnych dzieci ze świetlicy – opowiada Marzena i z nutą lokalnego patriotyzmu dodaje, że Nowa Wilejka jest tak naprawdę inna, niż przeważnie – nie najlepiej – o niej się sądzi w Wilnie, np. tu, przy „Domu, który czeka”, jest właśnie taki dobry zakątek.

Wyznania klowna

– Jak masz na imię? – Jestem klown Dorota. – Jak to się stało, że zostałaś klownem? – Życie zmusiło – z czarnym humorem odpowiada klown i dodaje, że na co dzień chodzi do klasy 6. Gimnazjum im. J. I. Kraszewskiego w Wilnie i lubi śmieszyć, dlatego tu jest.
– Jest jeszcze taki wysoki klown z wielkim brzuchem. To mój brat, tak już się nam życie ułożyło. Ma na imię Jowita. Też chodzi do Kraszewskiego, również do klasy 6. Jak to się stało, że taki duży w klasie 6? Bo siedzi w niej 7. rok – bez mrugnięcia okiem ciągnie klown Dorota.
Klown Jowita, przybliżając się, podejrzliwie przysłuchuje się końcówce tyrady „brata” i, jako starszy, bardziej poważnie opowiada, że razem z Dorotą chodzą do świetlicy.
– Każdego roku wymyślamy na festyn nowe zabawy. W tym roku wszyscy poprzebieraliśmy się: kto za kotów, kto za aniołów, a my – za klownów.
Zadanie klowna – bawić towarzystwo – nie jest łatwe, ale „bracia” podczas festynu zaiste spisali się na medal.

Wrażenia i marzenia

Według dyrektorki świetlicy, tegoroczny program był przebogaty, gdyż znalazło się bardzo wielu chętnych do występowania. Do wolontariatu rąk również nie brakowało – wzięło w nim udział kilkadziesiąt osób: i młodzieży, i rodziców, i nawet osób nie zaangażowanych na co dzień w życie ośrodka. Od kilku już lat w tworzeniu festynu pomaga miejscowe gimnazjum, np. poprowadzili festyn uczniowie klasy 11. Kasia i Łukasz.

– Marzy mi się, by na dziesięciolecie istnienia świetlicy, w przyszłym roku, zebrać wszystkie dzieci, które w ciągu istnienia ośrodka przewinęły się przez niego i wszystkich związanych z nim wolontariuszy – dzieli się pragnieniem s. Małgorzata.

Alina Stacewicz

Na zdjęciach: wspaniałą atmosferę festynu stworzyły występy artystów oraz gorąca reakcja publiczności; s. Małgorzacie pomagali klowni; młodzież festynu chętnie zaangażowała się w wolontariat.
Fot.
Teresa Worobiej i autorka

<<<Wstecz