Jaszuny za Śniadeckich i Balińskich

Dobiegły końca prace w przywracanym do życia zabytkowym klasycystycznym dworze, które były prowadzone pod kierownictwem wybitnego litewskiego restauratora zabytków Vytautasa Kubiliusa. Znamy się, gdyż pan Vytautas ze swoim zdolnym uczniem, mistrzem w swoim zawodzie Iwanem Rockim, odtwarza, odświeża i konserwuje polichromie w kaplicy w Wace Trockiej, w dawnych dobrach Tyszkiewiczowskich, gdzie jako historyk-konsultant nadzoruje renowację obiektu (kaplicę i kryptę z grobami) z upoważnienia byłych właścicieli.

Tuż przed otwarciem

Dlatego to właśnie dzięki uprzejmości pana restauratora zaistniała możliwość odwiedzenia pałacu jaszuńskiego, co miało nieco inny wydźwięk, aniżeli jego ujrzenie już po oficjalnym otwarciu i zagospodarowaniu. O ambitnych planach władz samorządu rejonu solecznickiego, w gestii którego dana miejscowość leży, już nieraz w prasie wileńskiej pisano.

Pan Kubilius restaurował m.in. pałac hrabiów Tyszkiewiczów w Kretyndze i książąt Ogińskich w Retowie na Żmudzi. Nie wątpię więc, że prace prowadzone przez tak wielkiej klasy specjalistę usatysfakcjonują nie tylko gospodarzy-zleceniodawców, mieszkańców miasteczka Jaszuny i turystów, ale także architektów i konserwatorów zabytków, którzy jako specjaliści są zwykle bardzo krytyczni, bo z racji wykonywanego zawodu podchodzą do takich spraw z większą znajomością rzeczy aniżeli przeciętny obywatel.

Z wczesnego dzieciństwa, choć i był już to obiekt upaństwowiony, pamiętam supraporta nad drzwiami, kilka stojących w kątach rzeźb i kominki z poł. XIX w. Dekoracje stiukowe i plafony, malowidła naścienne odzyskały świetność. Wyzłocona dawna sala balowa – ściany, sufit, panneau nad otworem drzwiowym – zachwycają. Biel ze złotem, szczególnie w słoneczne dni i przy wieczornym oświetleniu, daje imponujący efekt. Miałam więc okazję przyjrzeć się znakomitej pracy rzemieślnika artystycznego Audriusa Salysa, zajmującego się złoceniem stiuków z motywem roślinnym w największej z sal.

Jeżeli ktoś zna wnętrze pałacu w Werkach, w którym to w czasach sowieckich funkcjonowało swoiste muzeum dworskie, gdzie każdy pokój był w innym stylu, od lampy po posadzkę, drzwi i klamkę, nie mówiąc o meblach, obrazach i innych dekoracjach z epoki, to mnie osobiście bardzo jaszuński swoim wnętrzem go przypomina. Sądzę, że już niedługo zobaczymy jak elegancko łączą się w pałacu pokoje całym ciągiem reprezentacyjnym.

Wszystko dzięki przemyślanym i dostosowanym do każdego konkretnego pomieszczenia takim szczegółom dekoracyjnym, jak oryginalne framugi okienne, rzeźbione odrzwia czy stiuki w supraportach.

Jaszuny-Merecz

O ile mi wiadomo, po raz pierwszy nazwa Jaszuny została wymieniona w „Opisach dróg na Litwę”, sporządzonych w 1402 r. przez wysłanników krzyżackich w celu przygotowania łupieżczej wyprawy na ziemie litewskie. Początkowo Jaszuny wchodziły w skład tzw. królewszczyzny. Dokładnie były to dobra Jaszuny-Merecz, gdzie organizowano królewskie łowy, czemu sprzyjała Puszcza Rudnicka obfitująca w ptactwo i zwierzynę. Zapuszczali się w jej gąszcz królowie – Zygmut I Stary i Zygmunt II August. Tradycyjnie, połacie ziem królewskich były nadawane szlachcicom i służbie dworskiej za zasługi. Tak więc po kawałku ziemi jaszuńskiej mieli przed wiekami przedstawiciele takich rodzin, jak: Agryppów, Bartoszewiczów, Juraszów, Klonków, Kuszelów, Szemiotów, Skileńdziów. Dopiero wielki i możny ród książęcy Radziwiłłów herbu Trąby potrafił je przejąć, utrzymując w swoich rękach prawie przez dwa wieki.

W II pol. XVI w. Mikołaj Radziwiłł (zm. 1584), wojewoda trocki i wileński, hetman wielki litewski zwany Rudym (stryjeczny brat Barbary Radziwiłłówny), rozpoczął skupowanie w Jaszunach poszczególnych kawałków roli, łąk i lasów, także nieużytków. Robił to w różny sposób – siłą, pod przymusem i wabiąc wysoką zapłatą. To właśnie on w 1547 r. doprowadził w celach politycznych i dla korzyści rodzinnych do potajemnego małżeństwa swojej siostry Barbary z Zygmuntem Augustem, sam nie przypuszczając, że ta zakazana miłość stanie się wydarzeniem stulecia. Dzieło ojca (skupowanie i łączenie) z powodzeniem kontynuował syn Krzysztof (zm. 1603), kasztelan trocki, wojewoda wileński i hetman wielki litewski zwany Piorunem. To jego czyny jako rycerza i polityka dworskiego opiewał Jan Kochanowski w utworze „Jezda do Moskwy” (1583).

Lokalnym mieszkańcom jednak niezbyt podobały się rządy Radziwiłłów, którzy sami w zasadzie tu się zatrzymywali bądź przejazdem, bądź przybywali na szumne łowy. Oczywiście, na te ostatnie ze sforą psów, grupą naganiaczy i licznym dworem. Mieszkającym tu katolikom nie było w smak, że książęta byli zajadłymi protektorami kalwinizmu (czołowej odmiany protestantyzmu), którego wcześniej w tych stronach nie znano. Za sprawą Radziwiłłów w Jaszunach powstał więc zbór kalwiński.

Jaszuński kościółek katolicki, mimo protestów urzędującego tu księdza, najpierw rozgrabiono. Drewniane budowle mają to do siebie, że nieużywane i niezabezpieczane niszczeją szybko. Tak przestała istnieć pierwsza tutejsza katolicka świątynia pod wezwaniem Matki Bożej, która stanęła jeszcze w 1515 r. Ufundowała go ówczesna pani na Jaszunach Katarzyna Skilendziowa. Na opiekunów tej świątyni wybrano św. Katarzynę (patronkę fundatorki) i św. Jerzego (patrona jej nieżyjącego, świątobliwego męża).

W 1811 r. majątek odkupili od Radziwiłłów Balińscy. Jaszuny były gniazdem rodzinnym Balińskich herbu Jastrzębiec (inne gałęzie tego rodu pieczętowały się także Ostoją i Ogończykiem) do 1939 r., w którym to musieli ratować się ucieczką za granicę przed Sowietami.

Miasteczko i majątek Jaszuny leżą po drodze do Małych i Wielkich Solecznik, nad malowniczą Mereczanką, zaledwie dwadzieścia parę kilometrów na południe od Wilna. Na pozór spokojna rzeczka w XIX w. wprawiała w ruch młyn, usprawniała pracę tartaku, gonciarni, gdzie wyrabiano drewniane gonty dachowe, i hamelni (młotkarni). Dobra były wtedy Balińskich, a miasteczko stanowiło własność skarbu. Liczyło w 1882 r. blisko 350 mieszkańców (wszyscy deklarowali się katolikami). Na brak pracy tu nie narzekano. Poza zajęciem w wyżej wymienionych obiektach i uprawą pól znajdowano zatrudnienie w miejscowej manufakturze szkła, terpentyny i smoły. Ktoś też musiał obrabiać majątek państwa Balińskich, liczący wówczas 1.300 ha ziemi uprawnej i ponad 3.000 ha lasów. Na dodatek trzeba było obsługiwać pałac, oficynę, stajnię z wozownią i gorzelnię dworską.

Liliana Narkowicz

Na zdjęciach: dtworzona brama wjazdowa; zwiedzanie pałacu w lipcu 2015 –. od prawej autorka artykułu, obok Vytautas Kubilius.
Fot.
archiwum autorki

<<<Wstecz