Niszczyli wszystko, co polskie

Na Kowieńszczyźnie Domejkowo (lit. Domeikava) jest drugim, po Godlewie (lit. Garliava), osiedlem pod względem liczby więźniów politycznych i zesłańców. Obecnie jest ich tu ponad stu. I, jak się wyjaśniło, nieprzypadkowo.

W okresie 1948-1951 z okolic Domejkowa zesłano na Syberię 85 osób, większość z nich była Polakami, którym po latach zesłania nie pozwolono powrócić do ojczystych stron. Ich domy i ziemię zajęło 101 byłych więźniów politycznych i zesłańców z innych miejscowości na Litwie.

W niedawno wydanej monografii o Domejkowie i jego okolicach podkreśla się, ze prawdziwa współczesna jego historia rozpoczyna się od okresu powojennego. W publikacji napisano, że do drugiej wojny światowej Domejkowo, Łopie, Wędziagoła były „beznadziejnie spolszczonym terenem”.

W książce czytamy, że dzieci przychodziły tu do szkoły początkowej, nie znając języka litewskiego. Za to, że okolice Domejkowa obecnie są inne, możemy być wdzięczni powojennemu przewodniczącemu kołchozu A. Kalinauskasowi, za władczy charakter, nieliczenie się z ludźmi i bezpośrednie podporządkowanie Moskwie, ludzie nazywali go „carem”. Ówczesny kierownik gospodarczy Doświadczalnej Stacji Maszyn A. Kalinauskas zaczął zapraszać do Domejkowa z różnych regionów Litwy rolników, inteligentów, zdolnych ludzi, którzy powrócili z zesłania. Przewodniczący cenił pracowitość tych, którzy wytrwali na Syberii i dał im możliwość zapuścić tu korzenie. W ten sposób temu zasłużonemu przewodniczącemu – „carowi” udało się zrobić to, czego nie zdążyli dokonać litewscy nauczyciele w międzywojennej Litwie – w dość krótkim czasie zlituanizować po polsku mówiące tereny. Zadomawiając się tu, setki byłych więźniów politycznych i zesłańców rozrzedziły polski żywioł, powstały mieszane rodziny, zmienił się klimat, język, tradycje. W ciągu pół wieku przybysze z całej Litwy ukształtowali nowe oblicze Domejkowa.

Co może ukształtować wadliwa komunistyczna ideologia, jej partyjni kierownicy, pracownicy ideologiczni, przewodniczący kołchozów i kierownicy, stronnicy tzw. „mocnej ręki”? Patrząc z perspektywy czasu – nic pozytywnego. W tej mieszaninie zanikają tradycje katolickie tego kraju, język ludzi, którzy od wieków zamieszkiwali te okolice, ich tradycje. Pozostaje tylko wielka zachłanność postsowieckiego człowieka na dobra materialne...

Ryszard Jankovski,
Domejkowo

Na zdjęciach: przy wjeździe do Domejkowa, dawni domejkowianie.

<<<Wstecz