Bitwa pod Grunwaldem w Pałacu Władców

Jak to jest być rycerzem

15 lipca dziedziniec Pałacu Władców został opanowany przez rycerzy: z okazji 605. rocznicy bitwy pod Grunwaldem odbyły się tu pokazy walk rycerskich oraz prezentacja średniowiecznej broni.

Dwoje młodych ludzi w zbrojach, opowiadających o cechach poszczególnych okazów broni i rycerskich zwyczajach, co jakiś czas prezentujących prawdziwą walkę, będący na ich rozkazy giermek oraz mężczyzna, ubrany w haftowany średniowieczny strój świecki (ale wcale nie po świecku majstrujący przy armatce) – członkowie kowieńskiego bractwa „Posłańcy Średniowiecza” – 15 lipca urządzili na dziedzińcu Pałacu Władców prawdziwe show dla miłośników historii.

Na pytanie, dlaczego zajmują się średniowiecznymi walkami, a nie np. dronami i czołgami, rycerze zgodnie odpowiedzieli, że w dzieciństwie interesowali się np. robotami, ale zamiłowanie do historii wzięło górę.

Przywieź Krzyżaka

Członkowie bractwa co roku biorą udział w inscenizacji bitwy pod Grunwaldem, razem z kompanią reprezentacyjną Wojska Litewskiego wystawiają około 20 rycerzy wojska Witoldowego. Inne litewskie kluby historyczne również uczestniczą w tej walce.

– Jeżeli chcesz iść w bój, niestety, trzeba wieźć własnych Krzyżaków, co też robimy. Dzieje się tak dlatego, że brakuje chętnych do walki po stronie Krzyżaków. Nasi Krzyżacy są świetni, przedstawiają ich członkowie Klubu Historii Wojskowej m. Kowna – zapewnia Domas, 33-letni członek bractwa, prezentujący się w zbroi rycerskiej.

Według kowieńskiego rycerza, zwiększone zainteresowanie bitwą istnieje chyba od 2010 roku, kiedy obchodzono 600-lecie walki na polach grunwaldzkich.

– Wtedy to musieliśmy znaleźć własnego Witolda, sporządzić dla niego zbroję (zbroja żołnierzy kompanii reprezentacyjnej WL – to również dzieło rąk członków bractwa), znaleźć dla księcia konia, wystawiliśmy też własną kawalerię – wspomina.

Widowisko i sport

Bractwo „Posłańcy Średniowiecza” praktykuje walki dwóch typów – pokazowe oraz sportowe. W obydwu wypadkach walczy się z pełną siłą dokładnymi replikami średniowiecznej broni, tyle że przytępionej.

– Na średniowiecznych turniejach również używano przytępionej broni, należało zwyciężyć honorowo, zmuszając przeciwnika do poddania się – mówi Domas. – Jeżeli zrobiłeś to z tępą bronią, znaczy, że na polu boju, z ostrą, również byś go zwyciężył. Chodziło o to, by rycerze nie ginęli w czasie pokoju i nie doznawali zbyt dużo poważnych ran, przecież król będzie ich potrzebował w czasie wojny.

W sportowych zawodach walczy się drużynami (pięciu wojowników przeciwko pięciu lub dziesięciu przeciwko dziesięciu), aż do zwycięstwa jednej z nich.

– Reguła, pozwalająca określić zwycięstwo, jest prosta: jeżeli upadłeś lub trzema punktami swego ciała dotknąłeś ziemi – to znaczy, że zginąłeś i nie można ci się już podnieść – tłumaczy zawiłości rycerskiej walki Domas, dodając, że są jeszcze turnieje, gdzie walczy jeden przeciwko jednemu, czyja technika walki lepsza.

Srebrny rycerza strój

Pytam o imponujący strój i Domas tłumaczy, że ma na sobie dokładnie odtworzoną zbroję bojową z końca XIV w. Wykonana jest ze stali, w większej części – z hartowanej.

– To świetna ochrona, mogę w niej brać udział w walkach sportowych bez obawy otrzymania poważnej traumy, te oczywiście się zdarzają, ale nie z powodu jakości zbroi, tylko własnych błędów.

Aby założyć taką zbroję, Domas potrzebuje godziny czasu i pomocy giermka, gdyż kirys – część zbroi, chroniąca tułów – jest mocowany za pomocą rzemieni na plecach (by nie ucięto ich podczas walki). Zaczyna się zaś ubieranie od… trzewików.

– Zakładanie stroju rycerza idzie z dołu do góry: najpierw buty, potem nagolenice, nabiodrniki, nakolanniki (najpierw na jednej, potem drugiej nodze), potem wkładasz górę – tłumaczy rycerz. – Płaty chroniące ręce można związać zawczasu, by później tylko włożyć całość, zakładasz swoje barwy, naramienniki i – w moim wypadku – kirys. Wszystko, oczywiście, zależy od kompletu zbroi. Karolis (drugi rycerz, uczestniczący w pokazach) płaty, chroniące klatkę piersiową i plecy, ma schowane pod tuniką. On stara się zaprezentować swe barwy, wskazujące na jego pochodzenie, a ja – samą zbroję.

Komplet zbroi rycerskiej waży, w zależności od modelu, 30-35 kg. Pod zbroją całe ciało rycerza pokrywa przeszywanica – strój z pikowanego materiału, wypełniony, zależnie od zamożności wojownika, wełną lub np. wieloma warstwami lnu albo nawet słomy). Służy ona dla zamortyzowania ciosów, do niej też wiąże się płaty zbroi. Pod hełm zakłada się pikowany czepiec. Wszystkie części zbroi są wygięte w taki sposób, by broń ześlizgiwała się po nich bez szkody dla trafionego. Według Domasa, zadawanie cięć bronią nie wyrządzi zakutemu w stal rycerzowi wielkiej szkody. Jedyny cios, jakim można go zwyciężyć – to pchnięcie, ale taka walka jest zabroniona.

Groźniejsze niż przeciwnik

Zbroja i przeszywanica robią wrażenie i pytam, jak kowieńscy rycerze czuli się w tych strojach podczas inscenizacji bitwy pod Grunwaldem, która odbywa się przecież w środku lata.

– Na obchodach 600-lecia bitwy podczas walki miałem jakichś 30-50 kroków do cienia i z każdym krokiem prosiłem Boga, bym szybciej zginął, na tyle brakowało sił nawet do tego, by zwyczajnie iść, nie tylko do walki – wyznaje szczerze Domas. – „Wypychasz” z siebie każdy krok, by dojść do cienia, tam runąć i odpocząć.

Domas tłumaczy, że w zachmurzony, wietrzny dzień (wiatr jest rycerzowi bardzo potrzebny, pozwala łyknąć trochę powietrza pod zamkniętą przyłbicą) w tym stroju jest nieźle, ale na polach Grunwaldu jest gorąco i duszno, a na dodatek – ogromna liczba rycerzy. Ubrawszy się w zbroję, trzeba przejść w niej przeszło kilometr na miejsce walki. Wielu rycerzy z powodu przegrzania wywożą do szpitala jeszcze przed rozpoczęciem bitwy. Około godziny zajmuje też sprawdzenie zbroi każdego żołnierza: czy ma dobry hełm, czy odpowiada ona innym wymaganiom. Już na polu, czekając na rozpoczęcie, rycerze, najczęściej w pełnym słońcu, stoją około 30-40 min. Sama walka trwa około 40 min, potem – ukłon i należy jeszcze wrócić z powrotem. Domas wspomina, że jeden z członków ich drużyny (to była jego pierwsza bitwa), niemogący doczekać się, by ruszyć do walki, po bitwie ważył o 3 kg mniej niż przed nią.

Na pytanie, dlaczego jednak zajmuje się tego typu walkami, Domas odpowiada, że uczestnictwo w takich przedsięwzięciach daje możliwość doświadczyć, jak w tamtych czasach tak naprawdę czuli się ludzie.

– Kiedy pobędzie się na polu bitwy, nawet jeżeli to tylko inscenizacja i nie ma potrzeby walczyć o swoje życie, zaczynasz rozumieć, jak łatwo było umrzeć nawet nie w boju, ale najzwyczajniej od słońca – mówi rycerz, dodając, że podczas inscenizacji nikt do walki nie zmusza, można się z niej usunąć, podnieść przyłbicę, są osoby podające rycerzom wodę, jeżeli zaś usiadłeś lub upadłeś w niewłaściwym miejscu – od razu przybędą lekarze, zabiorą do szpitala, postawią kroplówkę.

Rytis wspomina ze śmiechem, jak po bitwie do ukraińskiego rycerza podszedł dziennikarz z zapytaniem: „Jak się panowie czujecie, czy nie jest czasem za ciepło?”. Rycerz posłał swego giermka do obozu nieopodal, by ten przyniósł jajko. Po czym zdjął naramiennik, rozbił na niego jajko i ono się usmażyło.

– Było tak gorąco, że nawet przez rękawice metal przy dotknięciu parzył ręce.

Za to zimą, przy jakichś minus 3 stopniach, chodzić w zbroi, według Domasa, jest całkiem nieźle, tylko bardzo ślisko. Jeden problem – częste przeziębienia, bo pod zbroją bardzo gorąco, a oddycha się zimnym powietrzem.

W centrum walki

– Chaos – tak lakonicznie rycerz określił sytuację, doświadczaną podczas bitwy przez jej uczestnika. – Jeżeli bijesz się po raz pierwszy, bardzo trudno zrozumieć, gdzie swoi, gdzie wrogowie, chyba że barwy są dobrze widoczne. Wraz z nabraniem doświadczenia zaczynasz na dużo chłodniej na tę sytuację reagować, zauważać, jak się powodzi w walce temu czy innemu koledze, czy trzeba np. przyjść im z pomocą.

Kowieński rycerz prawdziwie po męsku tłumaczy, że podczas walki nie obchodzi się bez otrzymania porządnej dawki adrenaliny i to jest chyba podstawowy powód, oprócz zamiłowania do historii, sprawiający, że ludzie ciągle chcą się tym zajmować.

– Opuszczasz przyłbicę i jesteś jak gdyby w innym świecie, XXI wiek dla ciebie nie istnieje.

Alina Stacewicz

Na zdjęciach: „Posłańcy średniowiecza” zaprezentowali swój kunszt rycerski; aby założyć ważącą 35 kg zbroję, rycerz potrzebuje godziny; odróżnić szablę od miecza potrafi nawet białogłowa, ale miecz półtoraręczny od dwuręcznego – to już sztuka.
Fot.
autorka

<<<Wstecz