„Machniom” Połągę na Królewiec?

Sacharyjskie wręcz upały dopadły Europę. Żar dosłownie leje się z nieba. Nie wiem, jak Państwo go znoszą, ale pewne jest, że co niektórym anomalne temperatury wyraźnie się dały we znaki. Oto przeczytałem ostatnio wiadomość, iż niejaki Łotysz – Janis Kuzinis, członek „Asocjacji przeciwko faszyzmowi”, zaczął akcję zbiórki podpisów w celu odzyskania przez Łotwę... Połągi i przyległego do niej szelfu Morza Bałtyckiego.

Kuzinis swą akcję nazywa przywróceniem historycznej sprawiedliwości (a jakże inaczej). Bowiem poprzez powrót Połągi na łono ojczyzny (Łotwy ma się rozumieć) rozwiązany byłby „historyczny spór pomiędzy Litwą a Łotwą o granicę morską, zostałby odzyskany Kraj Połągski, który historycznie był częścią terytorium Łotwy” – jest przekonany nasz sąsiadek-aktywista. Aktywista chciałby zatem, by łotewski parlament rozpatrzył od nowa umowę o granicy morskiej pomiędzy Łotwą a Litwą, a proces ten miałaby nadzorować Unia Europejska i Rada Europy. Ot co.

Nie wiem, czy wieść hiobowa gruchnęła już jak grom z jasnego nieba nad plażami Połągi, gdzie setki tysięcy urlopowiczów przyjmują kąpiele słoneczne i pluszczą się w wodach Bałtyku, ale obawiam się, że plażowicze są w nieświadomości, jaki to omen zawisł nad najpopularniejszym litewskim kurortem. Wiadomo: news na Litwie był nagłaśniany skąpo, a i plażowicze pewnie są zajęci czym innym, niż czytanie gazet czy przeglądanie Internetu. Ale gdyby nawet złowieszcza wiadomość stałaby się ich udziałem, to zapewne i tak by pomyśleli, że ktoś chyba nie nosi panamki na słońcu albo pije bez zakąski.

Tymczasem ironia nie jest całkiem na miejscu w tej sytuacji, bowiem Łotysze istotnie mogą rościć historyczne pretensje do naszej wizytówki wypoczynkowej, gdyż jako żywo spór litewsko-łotewski u zarania niepodległości sąsiadujących republik o Połągę i granicę morską był. Szczególnie łotewska Rada Narodowa, która powstała rok wcześniej od naszej Taryby, protestowała przeciwko podziałowi kraju Kurszów, do którego należały Połąga i Święta, i przyłączeniu go do Litwy bądź oddaniu Niemcom, planującym założyć tam swoją autonomię. A dopóki politycy się spierali, na miejscu doszło do drobnych potyczek. 23 listopada 10 litewskich żołnierzy posiłkowanych przez policję z Kretyngi zajęło nadmorskie miasteczko, wypędzając z niego „bermontininkasów”. Akcja Litwinów nie spodobała się sąsiadom z północy, bowiem już po czterech dniach w kurorcie zjawiło się 150 uzbrojonych Łotyszy, którzy mieli 2 kulomioty i 2 armaty. Litwinów z miasta pognali i zaprowadzili tam swoją władzę.

Konflikt graniczny ostatecznie bardzo skomplikował stosunki pomiędzy Litwą a Łotwą, oskarżających się wzajemnie o niewdzięczność i chęć zagarnięcia cudzej ziemi. Należy przypomnieć, że Łotysze w Połądze mieli jak na tamte czasy bardzo znaczące interesy gospodarcze. Chodziło o biznes bursztynowy. W mieście wówczas działało aż 13 zakładów bursztynu, które łącznie zatrudniały 200 pracowników. Ponadto Połąga była miastem granicznym i dawała Łotwie duże dochody z ceł, opiewające na 200 tysięcy rubli rocznie. Było więc o co walczyć i nie dziwi, że Kowno z Rygą nie potrafiło się dogadać samodzielnie. Potrzebny okazał się międzynarodowy rozjemca, na którego wybrano Wielką Brytanię. Na arbitra Brytyjczycy wyznaczyli Jamesa Simpsona, który na łotewskie nieszczęście okazał się sprzyjać ich adwersarzom (Litwini wzięli Simpsona sprytnie na to, że port w Świętej kiedyś zakładała angielska kompania Norst). Arbiter ostatecznie więc granicę poprowadził tak, że i Połąga, i Święta znalazły się po litewskiej stronie. Łotysze więc zostali z nosem.

Dzisiaj od nowa zaczynają się domagać historycznej sprawiedliwości. Choć rozumiem, że ktoś może zaoponować, iż przesadnie zwracam uwagę na indywiduum, którego myśli chodzą drogami nawiedzonych. Mam jednak na taką uwagę swoje kontrzapytanie, czy łotewscy rewizjoniści nie biorą przypadkiem przykładu z naszych rodzimych miłośników odgrzebywania niegdysiejszej, sławnej litewskiej epopei. Czy to nie poczytne litewskie portale eksponują historyków pokroju Iškauskasa, którzy niedwuznacznie judzą, byśmy upomnieli się o należne nam historyczne tereny tzw. Małej Litwy (dzisiejszy obwód kaliningradzki).

Cudnie, panowie! Może zatem handel poczyńmy. „Machniom” Połągę na Królewiec. Tymczasem jako rozjemca chętnie stanie Moskwa. Duma rosyjska już zapytuje swoją prokuraturę, czy słusznie (konstytucyjnie) ich kraj uznał swego czasu niepodległość republik bałtyckich...

Tadeusz Andrzejewski

<<<Wstecz