100-lecie urodzin śp. Zofii Gulewicz

100 lat temu, wczoraj i dziś

8 lipca, minęło 100 lat od chwili, gdy w Warszawie na świat przyszła dziewczynka, której na chrzcie nadano mickiewiczowskie imię – Zosia. Nikt wówczas nie mógł przewidzieć, jak się potoczy jej życie. Ojca nigdy nie ujrzała, bo zginął pół roku później w katastrofie lotniczej.

Młoda Zosia Wernicka wybrała drogę kultury. W jej życiu pojawia się taniec i pozostaje na zawsze. W roku 1928 rozpoczyna naukę w zawodowej szkole baletowej przy Operze Warszawskiej. Po 7 latach studiów, w 1935 roku, w wieku 20 lat kończy ją z wyróżnieniem. Występy na scenie Teatru Wielkiego, rola w filmie „Ada, to nie wypada” złożyły się na krótki okres życia artystycznego w Polsce.

Przed wojną Zofia zawiera związek małżeński i ucieka przed wojną do... Wilna. Tutaj, w domu rodziców męża Arseniusza Gulewicza, osiadła na całe życie. W roku 1940 przychodzi na świat pierworodny – Włodzimierz, po trzech latach – córka Ludmiła. Zofia pracuje jako choreograf w szkole w Kolonii Wileńskiej.

Nastał rok 1955 – rok założenia zespołu „Wilia”. Pierwszym choreografem została Rachela Rabinowicz, ale po kilku miesiącach zespołowcy odnajdują Zofię Gulewicz i zapraszają do pracy jako zawodowego choreografa. Na tym stanowisku pozostała przez 40 owocnych lat. Była doskonała we wszystkim, czego się podejmowała: i w pomysłach, i w ich realizacji. Była wzorem do naśladowania przez wychowanków.

Nie sposób jest zliczyć wszystkich ułożonych przez panią Zofię tańców, uwielbianych przez tancerzy wszystkich generacji i hucznie oklaskiwanych przez setki tysięcy widzów na całym świecie. Na wzór „Wilii”, dzięki śp. Władysławowi Korkuciowi, w 1972 roku rozpoczęto zakładanie zespołów folklorystycznych, chórów, kapel itd. Na dzień dzisiejszy jest ich ponad 80. Pani Zofia wychowała ponad 120 tancerzy, około 30 choreografów.

Za okres pracy w zespole była wielokrotnie nagradzana orderami, medalami, dyplomami zarówno przez litewski, jak i polski rząd. W 1996 roku odbył się wielki koncert autorski, w którym udział wzięły cztery generacje tancerzy. Ministerstwo Kultury Litwy przyznało pani Zofii emeryturę państwową II stopnia, firma „Ardena” wydzieliła premię pieniężną w dowód wdzięczności i szacunku.

Rok 1998 zasmucił wszystkich: tancerzy, chórzystów, muzyków, rzesze widzów i sympatyków. Zofia Gulewicz pochowana została przy mężu Arseniuszu na prawosławnym cmentarzu na Lipówce. Każdego roku na jej imieniny, w dniu śmierci czy też w Dniu Zadusznym palą się tam znicze. W 2004 roku, ze składek sympatyków i zespołowców, został ustawiony nagrobek.

Tegoroczny maj był miesiącem pamięci i koncertu-wspomnień. Została odprawiona Msza św., którą celebrowali księża-wiliowcy: ks. Tadeusz Jasiński i ks. Józef Aszkiełowicz. Na cmentarzu zapalono znicze, złożono kwiaty, później zebrani poszli na spacer ulicą jej imienia, a na zakończenie zwiedzono dom, w którym mieszkała. Budynek obecnie należy do jej kuzyna, Aleksandra Wasiljewa, znanego historyka mody.

Jestem pewien, że wszyscy, którzy znali p. Zofię, będą ją pamiętali zawsze.

Składam ogromne podziękowanie sponsorom: ZSA „Sofina” za udostępnienie autobusu, Ryszardowi Litwinowiczowi oraz Marianowi Tarejlisowi za dofinansowanie obchodów.

Nijoli Masłowskiej z polskiej redakcji Radia Litewskiego i Krystynie Kamińskiej z Radia „Znad Wilii” za cykl audycji-wspomnień, Helenie Gładkowskiej i Jadwidze Podmostko z „Kuriera Wileńskiego”, Henrykowi Mażulowi z „Magazynu Wileńskiego”, Krystynie Adamowicz z „Tygodnika Wileńszczyzny”, Janinie Lisiewicz z „Naszej Gazety”, redakcji „Album Wileńskie”, „Wilnotece”, portalom internetowym L24, ZW.lt i PL DELFI oraz wszystkim, którzy wzięli udział w majowych Dniach Pamięci i Wspomnień.

Roman Rotkiewicz,
członek Klubu Weteranów „Wilii”

Na zdjęciu: pani Zofia przez 40 lat pracy w zespole zyskała sympatię nie tylko tancerzy, ale też widzów.

<<<Wstecz