Odznaczenie prezydent RL dla matki z rejonu wileńskiego

Największe zasługi – to wychowanie dzieci

Niecodzienni goście – kanclerz Urzędu Prezydenta RL Giedrius Krasauskas, kierowniczka Wydziału Personalnego Urzędu Gražina Urboniene, mer rejonu wileńskiego Maria Rekść wraz ze starościną gmina gminy suderwskiej Czesława Pawiłowicz, zawitali do Rostynian aby Józefie Wincentynie Michalkiewicz (na zdjęciu) wręczyć Medal Orderu „Za zasługi dla Litwy”.

Tak wielkich honorów niespełna 85-letnia matka, babcia i prababcia doczekała się akurat w Dniu Matki. Jednak z powodu stanu zdrowia pani Józefa nie mogła przybyć na ceremonię nagradzania do Urzędu Prezydenta. Jak już pisaliśmy, odznaczona została za to, że urodziła i dobrze wychowała z mężem ośmioro dzieci – trzech synów i pięć córek. Wyrosły one na dobrych, uczciwych ludzi i obywateli, szanujących swych rodziców i opiekujących się nimi w starości. Wszystkie pociechy Michalkiewiczów z Rostynian założyły swoje własne rodziny i, czym się bardzo chlubią, pozostali mieszkańcami rejonu wileńskiego.

– Henryk, Danuta, Stanisław, Henryka, Halina, Józefa, Marian, Anna – wylicza imiona dzieci mama Józefa, z dumą dodając, że od swoich latorośli doczekała się dziewięciu wnuków, siedem wnuczek, siedmiu prawnuków i jednej prawnuczki.

– Gratuluję pani tak pięknego odznaczenia i składam serdeczne życzenia z okazji minionego Dnia Matki. Cieszę się, że wszystkie rodziny pani dzieci mieszkają w rejonie wileńskim, zachowując rodzimą tradycję i pielęgnując przywiązanie do Wileńszczyzny – powiedziała mer rejonu wileńskiego Maria Rekść, wręczając zasłużonej mieszkance rejonu prezent.

Józefa Wincentyna Michalkiewicz urodziła się 24 marca 1931 roku we wsi Pakonie w gminie Suderwa. W wieku 25 lat wyszła za mąż za Jana Michalkiewicza, z którym doczekała się tak licznej gromadki dzieci. Pani Józefa pracowała w kołchozie – na fermie drobiu. Ponadto miała własne gospodarstwo, hodowała bydło. Od wielu lat jest wdową.

Dzisiaj seniorka rodu mieszka w Rostynianach wraz z rodziną syna Mariana. Inne dzieci też często odwiedzają mamę, troszczą się o nią. Chociaż Dzień Matki minął, przybycie wysokich gości i przyjęcie odznaczenia prezydent Litwy było okazją do złożenia kolejnych życzeń mamie.

– Dziękujemy ci, mamo, za to, że wychowałaś nas na dobrych ludzi. I, pomimo że były trudne czasy i niełatwo wam z tatą było z tak liczną gromadką dzieci, zawsze byliście z nami, wspieraliście nas, nauczyliście życia – dziękowały dzieci, życząc mamie zdrowia i dziękując jej za cierpliwość.

Spotkanie w rodzicielskim domu i obecność gości były dobrą okazją nie tylko do podziękowań, ale też wspomnień. Dzieci pani Józefy wspominały, że bardzo dobrze być w tak licznej rodzinie i wcale nie czuły się gorsze od innych.

– W naszej rodzinie zawsze było wesoło. Dzieci prawie z całej wsi zbierały się właśnie u nas. Wiadomo przecież, że u Michalkiewiczów było ciekawie i wiele się działo. Niektóre z dzieci, czasem przed szkołą, wpadały do nas na śniadanie, a potem we wsi rozpowiadały, że u pani Józefy są najsmaczniejsze bliny i kasza. Dzisiaj czegoś takiego już nie doświadczysz… Dotychczas ze znajomymi wspominamy tamte wieczory z dzieciństwa – opowiadał Marian Michalkiewicz, który wraz z mamą został w rodzinnym domu. Pan Marian ubolewa, że dzisiaj na wsi ludzie są skupieni wyłącznie na własnych sprawach. Niegdyś wspólnie się bawiła cała wieś, razem też przeżywała biedy poszczególnych mieszkańców. Dzisiaj natomiast każdy jest zamknięty w swoim kątku. I chociaż, jak mówi, domów pobudowano sporo, to ludzie względem siebie są coraz bardziej oziębli.

Pani Józefa wzruszona tak wielką uwagą wobec jej osoby, dziękowała gościom, zaś dzieciom – za opiekę, której codziennie doświadcza.

– Przyznaję, że dzieci wyrosły na porządnych ludzi. Oboje z mężem staraliśmy się zaszczepić w nich pracowitość. Od młodych lat uczyliśmy ich szacunku do ziemi i trudu rolnika, do pracy w gospodarstwie, a ponieważ przy tak licznej gromadce naprawdę było jej niemało, więc dzieci często nas wyręczały, pomagały nam – wspominała pani Michalkiewicz, podkreślając, że Opatrzność Boża na pewno czuwała nad rodziną, skoro udało się wszystkim latoroślom wyjść na ludzi.

Teresa Worobiej

Na zdjęciu: Józefa Wincentyna Michalkiewicz w otoczeniu bliskich i gości.
Fot.
autorka

<<<Wstecz