Uroczystości w Gimnazjum im. św. Urszuli Ledóchowskiej w Czarnym Borze

Obym tylko kochać umiała

30 kwietnia w czarnoborskim gimnazjum świętowano potrójną uroczystość – 150. rocznicę urodzin patronki, św. Urszuli Ledóchowskiej, zakończenie budowy oraz inaugurację gimnazjum.

Mottem uroczystości były słowa „Żyć dla szczęścia innych”, zaczerpnięte z wypowiedzi św. Urszuli Ledóchowskiej, która w ten sposób określiła, co znaczy być dobrym. Świętowanie jej urodzin rozpoczęto od odwiedzenia cmentarza urszulańskiego, gdzie spoczywają zakonnice z założonego przez nią Zgromadzenia Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego. W okresie międzywojennym prowadziły tu zakład opiekuńczo-wychowawczy dla sierot i ubogich dzieci, szkołę gospodarczo-społeczną, a także kierowały szkołą powszechną. Na grobach tak zasłużonych dla tutejszej społeczności sióstr i przy pomniku ku czci pochowanych na cmentarzyku zapalono znicze i złożono wieńce, po czym społeczność gimnazjalna i przybyli na uroczystości goście uczestniczyli we Mszy św. dziękczynnej w czarnoborskim kościele.

W odnowionych murach

Inaugurację gimnazjum upamiętniono uroczystym odsłonięciem tablicy nad wejściem do czarnoborskiej placówki oświatowej, której dokonali: wicemer rejonu wileńskiego Jan Gabriel Mincewicz, zastępca kierownika wydziału oświaty samorządu rejonu wileńskiego Zofia Ryżowa, starosta Czarnego Boru Tadeusz Aszkielaniec oraz dyrektor gimnazjum Mieczysław Jasiulewicz, zaś proboszcz parafii ks. Jerzy Witkowski poświęcił tablicę oraz świeżo odnowiony i rozbudowany gmach gimnazjum.

W uroczystościach również wzięła udział prezes łódzkiego oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Maria Piotrowicz oraz radni rejonu wileńskiego Zygmunt Marcynkiewicz i Michał Treszczyński.

– Cieszymy się, że kaganek polskiej oświaty w Czarnym Borze, zapalony przez siostry urszulanki, nie przygasa, a nawet płonie i promieniuje nową energią i światłem – powiedział podczas uroczystej akademii Mieczysław Jasiulewicz. Dyrektor zaznaczył, że ostatnie lata działalności placówki były wyjątkowo pomyślne – jeszcze wiosną ubiegłego roku otrzymała ona status gimnazjum. Udało się również poprawić warunki do nauki: wybudowano nową salę gimnastyczną, stołówkę oraz dokonano renowacji budynku. Na te zmiany szkoła czarnoborska czekała od dawna.

Szkoła powszechna została założona w Czarnym Borze w 1919 roku. W 1933 roku oddano do użytku nowy, drewniany budynek szkolny zbudowany w ramach akcji „100 szkół dla Wileńszczyzny”. W 1965 roku zbudowano tu murowany gmach szkolny, który z czasem stał się za ciasny. Od 1992 roku nauczanie w szkole odbywa się wyłącznie w języku polskim. Imię św. Urszuli Ledóchowskiej nadano szkole w 2002 roku.

Dyrektor złożył podziękowania sponsorom budowy, szczególnie mer rejonu wileńskiego Marii Rekść, gdyż samorząd rejonu wydzielił na ten cel niemałą sumę. Wartość inwestycji włożonych w renowację szkoły i dobudówkę wyniosła 4,3 mln Lt, z czego środki samorządowe wyniosły 1,5 mln Lt. Obecnie do gimnazjum uczęszcza 176 uczniów, których naucza 35 nauczycieli. Uczniowie gimnazjum zaprezentowali licznie zgromadzonym gościom swoje umiejętności wokalne i taneczne. Najmłodsi artyści (w gimnazjum są grupy przygotowawcze dla dzieci od 3 do 6 lat) nie tylko dali czarujący popis na scenie, ale również podtańcowywali w sali, oglądając występy starszych kolegów. Wystąpił też imponujący zespół akordeonistów ze Szkoły Sztuk Pięknych w Rudominie.

Podwileński Czarny Bór z okazji jubileuszu odwiedzili znakomici goście z Polski, m. in. ks. infułat Ireneusz Skubiś, honorowy redaktor naczelny katolickiego tygodnika „Niedziela”, wojewoda łódzka Jolanta Chełmińska czy aktor i reżyser Krzysztof Kaczmarek.

Na uroczystości obecne były też siostry urszulanki. To właśnie dzięki staraniom sióstr czarnoborskie gimnazjum znalazło wielu sponsorów w Polsce. Przełożona zgromadzenia, s. Lucyna Niewiadomska, w krótkim przemówieniu przypomniała m.in. słowa św. Urszuli: „Obym tylko miłować umiała”.

Zachwycony osobowością

– Przed laty napisałem sztukę o Urszuli Ledóchowskiej pt. „Jeszcze Polska nie zginęła, póki my kochamy”, wtedy jeszcze nie świętej, bo świętą jest przecież od niedawna (kanonizowana w 2003 r. – przyp. red) – opowiedział „Tygodnikowi” Krzysztof Kaczmarek. – I kiedyś s. Aleksandra, urszulanka, która poprosiła mnie o napisanie sztuki, powiedziała, że jest taka miejscowość – Czarny Bór koło Wilna, abyśmy tam pojechali i jej społeczności zagrali spektakl, gdyż tam przed laty pracowała św. Urszula Ledóchowska. Przyjechaliśmy tu i czarnoborzanie, po wielu latach, zobaczyli na scenie życie św. Urszuli, ile ona dobrego dla dzieci zrobiła.

Na pytanie, skąd zainteresowanie osobą świętej, reżyser odpowiedział, że kiedy poproszono go o napisanie sztuki, nie wiedział o niej nic.

– S. Aleksandra dała mi książki, wziąłem je pod pachę i powiedziałem: „Siostro, jak zainteresują mnie, to napiszę” – wspominał Kaczmarek. Reżysera urzekła postawa siostry, która na zakończenie rozmowy szczerze dodała, że nie ma na ten cel ani złotówki.

– Wziąłem te książki, przeczytałem i zachwyciłem się postacią Ledóchowskiej – mówi reżyser teatru „Zwierciadło” i kierownik artystyczny Jagiellońskiego Ośrodka Kultury w Łodzi.

Dzieci Jagiełły

Goście z Polski nie tylko podziwiali występy, ale również pokazali swoje umiejętności – na gimnazjalnej scenie wystąpił teatr „Dzieci Jagiełły”. Aktorzy w wieku przedmaturalnym zagrali przedstawienie o obrzędach ludowych.

– Przyjechaliśmy z teatrem do Czarnego Boru, ponieważ Czarny Bór, już kilka lat z rzędu, przyjeżdża do naszego teatru w Polsce – tłumaczy reżyser przedstawienia, Maria Mazurkiewicz. – Jesteśmy zaprzyjaźnieni z gimnazjum. Zespół mój istnieje już 15 lat na terenie naszej spółdzielni mieszkaniowej, co na pewno jest ewenementem na skalę Polski: na osiedlach mieszkaniowych nie ma takich teatrów, a u nas jest. I dobrze się ma.

Mazurkiewicz tłumaczy, że prowadzenie szeroko zakrojonej działalności spółdzielnia zawdzięcza temu, że jej prezes oraz mieszkańcy osiedla są bardzo zaangażowani w rozwój kultury, samorządności i sportu.

Na uroczystościach gimnazjalnych była obecna spora grupa osób z łódzkiej spółdzielni mieszkaniowej im. Władysława Jagiełły z jej prezesem Wiesławem Cyzowskim na czele.

Na pytanie, dlaczego mieszkańcy Łodzi wybrali na patrona Władysława Jagiełłę, Mazurkiewicz z uśmiechem opowiedziała, że osiedle długo nie miało nazwy.

– I jeden z naszych mieszkańców mówi, że on jest zwolennikiem króla Jagiełły, a poza tym Jagiełło – to jakoś tak pięknie brzmi. I to zostało przyjęte przez ogół, już ponad 20 lat takie imię nosi nasze osiedle. A nasz zespół teatralny młodzieży nazwaliśmy „Dzieci Jagiełły”.

Trzeba zaznaczyć, że gimnazjaliści z Czarnego Boru corocznie biorą udział w łódzkich teatraliach, przywożąc na nie własny, przygotowany w ciągu roku spektakl.

Oko pedagoga

Jedną z osób, które szykowały potrójne święto gimnazjum, jest Maria Macinkiewicz, nauczyciel metodyk nauczania początkowego. Opowiedziała, że piękne występy chórzystów – to zasługa nauczycielki Mireny Kasperowicz, zaś układy choreograficzne z uczniami ćwiczyła Nelia Muchłajewa. Opowiedziała też o grobach sióstr urszulanek, którymi gimnazjum się opiekuje.

– Trafiłam do tej szkoły w 1981 roku. W tamtych latach to były tylko zarośnięte pagórki w lesie.

Pani Macinkiewicz tłumaczy, że pochowane tu siostry zmarły nie na skutek prześladowań, po prostu to był cmentarzyk zakonny.

– Siostry były prześladowane, ale żadna z nich nie została wywieziona (może za wstawiennictwem matki Urszuli?). Opuściły one Czarny Bór w ramach repatriacji 1946 roku, wyjeżdżając do Warszawy.

Nauczycielka wspomina też Krystynę Subotkiewicz, pedagog, obecnie na emeryturze, która stale opiekowała się tymi grobami, choć one były prawie niewidoczne: przynosiła kwiaty, odmawiała Anioł Pański za zmarłych.

Dokładnie nie wiadomo, jak rozmieszczone są wszystkie groby, dlatego też na cmentarzyku ustanowiono ogólny pomnik, upamiętniający wszystkich pochowanych na nim.

O sobie Maria Macinkiewicz powiedziała, że jej staż pracy w szkole wynosi 40 lat – rozpoczęła pracę w szkole jeszcze podczas studiów zaocznych, w 1975 roku.

– Dzisiejsi uczniowie – to synowie i córki moich byłych uczniów, jak popatrzę na nich, to widzę ich matki i ojców, jak byli malutcy – mówi nauczycielka i zachęca swoich uczniów, trzecioklasistów, by również opowiedzieli o szkole. Co też ubrani w krakowskie rogatywki chłopcy i upiększone koralami dziewczynki (uczniowie brali udział w świątecznym koncercie) nie omieszkali zrobić.

Pierwszy wywiad

– Dobrze i ciekawie jest w naszej szkole, bo jedna była lekcja, kiedy kartofel rozkrajaliśmy, wyrzynaliśmy figurkę, a potem – do farby i na papier – mówi Ewelina.

– Mnie się najbardziej podoba matematyka, bo zawsze uczą jakoś po nowemu liczyć – dzieli się Norbert.

Paulina i Daniel zgodnie dodają, że w szkole jest ciekawie i wesoło.

– Była taka jedna lekcja, że jeździliśmy do kwiaciarni i tam pomagaliśmy pani nosić kwiaty. I jeszcze byliśmy na „tarzankach” w lunaparku – mnie to bardzo szkoła się podoba. Tu moja mama i tata uczyli się – tłumaczy swą postawę Daniel.

A co myśli o szkole Darek, już nie usłyszałam, bo cała gromadka dzieciaków wybiegła, by wystąpić na scenie…

Alina Stacewicz

Na zdjęciach: proboszcz parafii ks. Jerzy Witkowski poświęcił odnowione i rozbudowane mury gimnazjum; uroczysty polonez w wykonaniu gimnazjalistów; na pamiątkę uroczystości rozdano gościom miniprezenciki-breloczki.
Fot.
Marian Paluszkiewicz

<<<Wstecz