27 kwietnia do Domu Pana odeszła Halina Jotkiałło

Bolesna utrata

Wpatruję się od dłuższego czasu w białą kartkę papieru i nie mam odwagi napisać tych strasznych słów: Halina nie żyje. Przed dwoma dniami dzwoniłyśmy do siebie, nawet kilka razy, bo ciągle tematów przybywało. Nawet zebrało się nam na wspomnienia jakichś zabawnych zdarzeń z dawnych czasów. A tych dawnych czasów było wiele w naszym życiu – pół wieku. Dziesiątki lat wspólnej pracy, wspólnych spraw, radości, błędów, porażek i sukcesów, jakie niesie młodość, dojrzałość i ta „dojrzała dojrzałość”, choć w tej ostatniej mniej się mówiło o własnych sukcesach, więcej – o sukcesach dzieci i wnuków. Halina była bardzo kochającą matką i babcią.

Szczególnie zbliżyły nas ostatnie, „emerytalne” lata. Właściwie była moją jedyną przyjaciółką, z którą się mówi o wszystkim, co cieszy i boli. Znana była z ciętego języka, ale czy wszyscy wiedzieli o jej wielkim sercu, w którym zawsze się znalazło miejsce dla kogoś, kto potrzebował pomocy i wsparcia, czy to człowiek, czy zwierzę. Opiekowała się porzuconymi, okaleczonymi przez złe dzieci kilku kotami, które, troskliwie pielęgnowane, wyrosły na mądre, piękne zwierzęta, odpłacające swej pani wielkim przywiązaniem. Nawet mój pies, taki nieufny wobec gości, witał ją radośnie, wiedząc, że otrzyma jakiś psi przysmak. Może to niepoważne, że w takiej chwili piszę o zwierzętach, ale myślę, że miarą osobowości człowieka jest również jego stosunek do wszystkiego, co żyje.

To była bogata osobowość. I dlatego ta śmierć – taka nieoczekiwana, taka nagła, z którą tak trudno się pogodzić, jest bolesną utratą nie tylko dla Bliskich Haliny, ale też wielu ludzi, którzy doświadczali Jej serdeczności, życzliwości, pomocy. Ileż to razy słyszałam, że musi pomóc jakiejś starszej pani czy panu, których niekiedy ledwo znała, w załatwieniu jakiejś sprawy w urzędzie tu, na Litwie, czy w Polsce. Pisała, dzwoniła, pomagała.

Ze wzruszeniem spoglądam na dwa kubeczki. Kiedy co jakiś czas serce odmawiało mi posłuszeństwa, już następnego dnia zjawiała się w szpitalu z kubeczkiem, „bo trzeba mieć, poza szklanką szpitalną swój własny kubeczek”.

Zawsze podziwiałam Jej ogromną pracowitość. Od lat zbierała materiały i pracowała nad książką poświęconą Celi Konrada. Zajmowała się też bogatym, ale nieuporządkowanym archiwum śp. Jerzego Surwiłły. Prowadziła obszerną korespondencję z przyjaciółmi i ludźmi zaangażowanymi w sprawy Polaków Wileńszczyzny. Była też niestrudzoną społeczniczką. Od wielu lat aktywnie uczestniczyła w pracy Społecznego Komitetu Opieki nad Starą Rossą. I choć od kilku już lat mówiła, że w tym roku nie pojedzie na Powązki, by kwestować na rzecz Rossy, bo nie ma siły, nie opuściła żadnej kwesty. Była człowiekiem obowiązku. Do ostatnich dni współpracowała z prasą.

Halina Jotkiałło była człowiekiem og¬rom¬¬nej wiedzy z zakresu kultury i dziejów Wilna. Podziwiała i umiała dostrzec piękno i urok rodzinnego miasta. Kochała piękno w każdej jego postaci. Zwłaszcza to zaklęte w kamieniu, marmurze, architekturze. Zachwycała się jakąś dawną kutą bramą żelazną, frontonem starych kamieniczek... Chciała, by inni je również podziwiali. Ta chęć zmaterializowała się w rubryce „Niedostrzegalne piękno”, którą na łamach „Magazynu Wileńskiego” przez kilka lat prowadziła.

Świadectwem tego zamiłowania do estetyki jest też Jej mieszkanie z idealnie dobranymi kolorami, pięknymi bibelotami, zdjęciami, grafiką i obrazami, z wiszącymi kryształkami w łazience, w których tęczowymi kolorami mieniło się światło i cieszyło oczy.

Kiedy odchodzi ktoś bliski, zabiera ze sobą jakąś cząstkę nas samych. Nasze rozmowy, odczucia i uczucia, emocje, dyskusje o wzajemnie pożyczanych i przeczytanych książkach... Jeszcze w sobotę, w związku ze śmiercią Władysława Bartoszewskiego, rozmawiałyśmy o jednej z Jego tak licznych książek, którą mi pożyczyła. Teraz już nie mam komu przeczytać przez telefon jakiegoś wiersza, który mnie wzruszył, jak to było niedawno z „Zimową nocą” Borysa Pasternaka. Wszystko to zamknęło wieko trumny.

Jest taki piękny wiersz Rangvalda Skrede, „Białe ptaki”.

Jeżeli ktoś obdarza cię przyjaźnią
to biały ptak wyfruwa z jego serca
przylatuje do ciebie i miło ćwierka
jeżeli ktoś cię nie lubi
to przylatuje czarny ptak
siada na kamieniu i wpatruje się w ciebie złośliwie
codziennie wszystkie ptaki przybierają barwy pośrednie
ale jeśli stoisz na bastionie lub leżysz w przepaści
to wszystkie ptaki są białe lub czarne
nie zapomnij o białym ptaku
ten wzleci na bastion i sfrunie do przepaści

Razem z Tobą, Halino, odleciały ode mnie białe ptaki Twojej przyjaźni, które były ze mną i w dobrych, i w złych, i w bardzo złych chwilach, bo się szczerze potrafiłaś cieszyć z tych chwil dobrych i współczuć, pomóc w trudnych. Dlatego, składając słowa serdecznego żalu Twoim Bliskim, odnoszę je również do siebie. A Tobie, Justynko, może zmniejszy ból utraty ta myśl: można rozpaczać, że piękni, wspaniali, kochani ludzie odchodzą, ale też można się cieszyć, że tacy ludzie byli w naszym życiu. Ta świadomość później, kiedy nieco przycichnie ból utraty, niech doda Ci sił.

Cześć Jej Pamięci.

Łucja Brzozowska

PS. Urba z prochem Śp. Haliny Jotkiałło spoczęła 30 kwietnia na cmentarzu parafii pw. św. św. Piotra i Pawła (Saules) w Wilnie


Nagłe i nieoczekiwane odejście do wieczności śp. HALINY JOTKIAŁŁO napawa bólem, wzbudza smutek i żal, tworzy pustkę, której już nikt nie wypełni. Wciąż trudno nam uwierzyć, że nie przyjdzie do nas, nie usiądzie przy wspólnym redakcyjnym stole, nie poprosi o zeskanowanie archiwalnych zdjęć… Ten, który jest Panem życia i śmierci zdecydował, że Księga Życia naszej redakcyjnej Koleżanki została zamknięta.

Odeszła od nas rzetelna i wnikliwa dziennikarka, działaczka społeczna, osoba posiadająca niesamowitą wiedzę o Wilnie i jego mieszkańcach. Dzisiaj na łamach „Tygodnika Wileńszczyzny” publikujemy ostatnią Jej autorską stronę „Wilno i wilnianie”, którą przygotowała całkiem niedawno. Wilno bez Niej już nie będzie takie samo. Ale najbardziej będzie nam brakowało jej przyjaznego uśmiechu, błyskotliwego spostrzeżenia, cennej uwagi. Niełatwo jest pogodzić się z tym, czym obarcza nas życie, jednak pozostaje mieć nadzieję i wiarę w sens tych doświadczeń. W naszej pamięci pozostanie – pomocna, pełna życia i nowych pomysłów…

Łączymy się w bólu i smutku z Rodziną – siostrą, córką, wnukami – i składamy najgłębsze wyrazy współczucia. Niech Ziemia Wileńska, którą tak bardzo kochała, gdzie znała każdy zakątek, będzie Jej lekka.

Redakcja „Tygodnika Wileńszczyzny”

<<<Wstecz