Pamięci Przyjaciela Wilna

W Koszalinie w pierwszej dekadzie kwietnia zmarł Kazimierz Siebielski. Warszawianin z urodzenia, któremu wojna zabrała rodziców i dom. Po pewnym czasie trafił do wojska. Z dumą przez całe życie sygnował swoje listy i darowane przyjaciołom książki skromną pieczątką: Kazimierz Siebielski „Syn Pułku” Koszalin. Ukończył tam szkołę oficerską, pół wieku poświęcił pracy jako oficer łączności. Zwykły czy niezwykły, ale na pewno polski los. Na jego drodze życiowej znalazło się też Wilno. Przypadkowo poznał wilnianina, dr. medycyny znakomitego lekarza-oftalmologa Olgierda Korzenieckiego. To spotkanie przerodziło się w wielką przyjaźń, która trwała aż do przedwczesnej śmierci Olgierda Korzenieckiego (zm. 18. O4. 1998 r.). Łączyło ich obu zamiłowanie do literatury, a szczególnie do książki historycznej. Zachwycali się dziełami Pawła Jasienicy, książkami autorstwa Władysława Bartoszewskiego i in. Ich wspólną pasją stało się ratowanie zabytków polskiej nekropolii na Rossie. Korzeniecki był w gronie założycieli Społecznego Komitetu Opieki nad Starą Rossą w Wilnie i działalnością tą zainteresował swego przyjaciela. Zaczął on przyjeżdżać do Warszawy w dniu listopadowych kwest na Powązkach, na których zbierali również datki wilnianie na rzecz odnowy zabytków Rossy. Gdy przedwcześnie odszedł Olgierd, jego miejsce na dorocznych kwestach zajął Kazimierz. Co roku w pierwszych dniach listopadowych przybywał z Koszalina, wynajmował pokój w hotelu i raniutko był już na Powązkach, przy skrzynce z napisem: na rzecz wileńskiej Rossy. Kwestował i utrwalał na zdjęciach przebieg cmentarnych spotkań. Z myślą o żywych zainicjował wydanie szeregu folderów i pocztówek opowiadających o wileńskiej nekropolii i dokonaniach SKOnSR. Ukazały się w kilkutysięcznym nakładzie. Te ilustrowane pamiątki, wydrukowane gratisowo w prywatnej koszalińskiej drukarni Zbigniewa Janiszewskiego, trafiły w Warszawie do rąk darczyńców na rzecz wileńskiej Rossy.

Dysponuję przebogatym materiałem zgromadzonym przez Kazimierza Siebielskiego. W jednym z listów pisał: „Przesyłam Tobie 12 płyt z waszej działalności na rzecz Rossy. Na pierwszej – dużo myśli i refleksji mojego przyjaciela Olgierda Korzenieckiego z okresu, gdy Litwa wreszcie odzyskała swoją niepodległość”. W innym liście napisał: „Cieszę się, że jest też mój skromny wkład w odnowę Rossy”.

Do życzeń noworocznych 2015 dołączył starannie oprawioną karteczkę ze słowami ks. Tomasza Węcławskiego nawiązującymi do Emaus, miejsca objawienia Chrystusa po śmierci dwóm Jego uczniom: Kleofasowi i Szymonowi Piotrowi: „Wszystko, co mamy, otrzymaliśmy za darmo i bez żadnej naszej zasługi. Zostaliśmy wybrani. Ten sam Bóg, który nas wybrał i każdemu z nas daje życie, przeprowadza nas też przez każdy lęk, jest z nami wszędzie – także tam, gdzie najbardziej boimy się być: w samotności śmierci. Jest z nami, tak jak był z Abrahamem i Izaakiem, jest z nami jeszcze bardziej: tak jak był z Jezusem, swoim Synem, który dla nas umarł i zmartwychwstał”.

Zupełnie niedawno otrzymałam od Niego świeżo wydaną w Warszawie książkę pt. „Bronisław Komorowski Zwykły polski los”. W dedykacji Pan Kazimierz napisał m. in.: „Możemy tylko cieszyć się, że Polska osiągnęła pełną wolność i jest równoprawnym członkiem Unii Europejskiej”.

Halina Jotkiałło
w imieniu Społecznego Komitetu Opieki na Starą Rossą w Wilnie,
który składa najserdeczniejsze wyrazy współczucia Rodzinie i Bliskim śp. Kazimierza Siebielskiego

<<<Wstecz